Poseł Mularczyk po romansie z Solidarną Polską powrócił do Prawa i Sprawiedliwości i wiernie broni linii partii.
Poseł Mularczyk po romansie z Solidarną Polską powrócił do Prawa i Sprawiedliwości i wiernie broni linii partii. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Gośćmi Piotra Marciniaka w "Faktach po Faktach" byli poseł Arkadiusz Mularczyk oraz były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Rozmowę zdominował jednak nie temat ochrony zdrowia, lecz ułaskawienie Mariusza Kamińskiego.

REKLAMA
Prowadzący pytał obecnych w studio polityków o ich ocenę decyzji prezydenta Andrzeja dudy w sprawie Kamińskiego. Arkadiusz Mularczyk ze Zjednoczonej Prawicy mówił o konstytucyjnych uprawnieniach prezydenta i jego swobodzie w korzystaniu z nich. Dodał też, że decyzja jest zgodna z odczuciem sprawiedliwości. – Wszyscy mieli poczucie, że Mariusz Kamiński jest niewinny. Pan prezydent skorzystał więc z uprawnienia konstytucyjnego – mówił.
Bartosz Arłukowicz z Platformy Obywatelskiej zaznaczył natomiast, że decyzja jest strice polityczna, co Mularczyk zbył stwierdzeniem, że proces wiceprezesa PiS był polityczny. Po raz drugi podkreślił też, że prawo łaski należy do prerogatyw prezydenta i głowa państwa nie musi się z niego tłumaczyć.
Prowadzący zauważył, że ani Andrzej Duda ani jego kancelaria nie zgłosili się po akta do sądu. Zapytał więc, skąd przekonanie o niewinności Kamińskiego. – Sprawa była wielokrotnie omawiana, publikowana – bronił decyzji prezydenta Mularczyk i atakował poprzedników Dudy. – Prezydent Kwaśniewski, czy Wałęsa ułaskawiali gangsterów i na tym polega różnica – przekonywał.
Takie "odbijanie piłeczki" nie spodobało się Arłukowiczowi. – Więc są dobre i złe ułaskawienia? Panie pośle pan zapędził się w kozi róg, zaś prezydent dzisiaj stracił szansę na bycie prezydentem ponadpartyjnym – oceniał.

Napisz do autora: piotr.celej@natemat