Nowa płyta Adele "25" to jedno z największych muzycznych wydarzeń tego roku. Jednak album nie będzie dostępny, jak poprzednie, na serwisach streamingowych. Artystka zdecydowała się tylko na sprzedaż tradycyjną.
Większość współczesnych muzyków godzi się z nowymi wymogami rynku, w których ich muzyka jest udostępniana za darmo w serwisach streamingowych. Ale nie Adele. Jej nowa płyta nie trafi do popularnego Spotify, czy Apple Music.
Początkowo wydawało się, że firma Spotify podpisze umowę na nowa płytę piosenkarki, tak jak to miało miejsce przy poprzednich albumach. Ale nie udało się doprowadzić negocjacji do skutku, prawdopodobnie serwis muzyczny nie był w stanie sprostać finansowym oczekiwaniom gwiazdy.
Adele zrobiła sobie długą przerwę od muzyki, ale nadal jest rozchwytywaną i zarabiającą krocie divą. Tylko w Spotify ma aż 25 mln fanów. Według zeszłorocznych wyliczeń dziennikarzy "The Sun" Adele dziennie zarabia 41 tys, funtów, czyli 200 tys. złotych.
Tym bardziej decyzja piosenkarki jest wielkim zaskoczeniem. Udostępnianie muzyki w nowej formie na pewno przyniosłoby jej ogromne zyski. Być może jednak decyzja jest podyktowana walką o zachowanie tradycyjnego sposobu sprzedaży albumów. Co oczywiście przekłada się na wyższe tantiemy artystów formatu. Jak już pisaliśmy w naTemat jej nowa piosenka "Hello" stała się przebojem zaraz po jej upublicznieniu.
Adele ma wiele racji w swojej stanowczej polityce. Nie jest tajemnicą, że serwisy streamingowe oferują muzykom niewielkie pieniądze za możliwość udostępniania ich utworów. Być może taki cios przełoży się na zmianę polityki tych firm. W podobny sposób swoje premiery wstrzymali wcześniej Coldplay, Beyonce i Taylor Swift.