Wchodząca w życie nowela prawa autorskiego zagwarantuje autorom wynagrodzenie, jeśli ich dzieła znajdują się w bibliotekach. W ten sposób polskie prawo wreszcie dostosowuje się do unijnego.
REKLAMA
Pieniądze otrzymają osoby, które stworzyły utwory wyrażone słowem, powstałe i opublikowane w języku polskim, utwory plastyczne i fotograficzne. Na zyski mogą liczyć także tłumacze oraz wydawcy, ale nie na więcej niż 25 proc. Rozdysponuje nimi Ministerstwo Kultury – środki pochodzą z opodatkowania hazardu, a ich wypłatą zajmą się organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.
– Chodzi o to, że jeśli państwo pozwala instytucjom, do których jest dostęp publiczny, np. bibliotekom, na nieodpłatne wypożyczanie egzemplarzy utworów, to winno zagwarantować twórcom rekompensatę z tego tytułu – mówi Karol Kościński, dyrektor Departamentu Własności Intelektualnej i Mediów MKiDNw rozmowie z Metro Cafe.
Polska bierze przykład z państw bałtyckich, które wspierają finansowo twórców piszących w języku narodowym. Z jedną różnicą, pieniądze otrzymają nie tylko oni – choć, jak podkreśla Kościński, to do nich trafi najwięcej. Powód? Polacy w porównaniu z innymi mieszkańcami UE, częściej wypożyczają książki niż inne utwory.
Źródło: metrocafe.pl
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
Nie przegap żadnej ważnej wiadomości i obserwuj nas w Google News!