Planowana mapa pomiarów - na razie "wypadły" instalacje w województwie Pomorskim i Kujawsko-Pomorskim i Wielkopolskim. Pozostałe mają ruszyć jeszcze przed końcem roku.
Planowana mapa pomiarów - na razie "wypadły" instalacje w województwie Pomorskim i Kujawsko-Pomorskim i Wielkopolskim. Pozostałe mają ruszyć jeszcze przed końcem roku. Główny Inspektorat Transportu Drogowego

Jeszcze przed Nowym Rokiem ma zacząć działać odcinkowy pomiar prędkości. W wielu miejscach ma zastąpić fotoradary. Eksperci powołują się na dane z Włoch, gdzie podobne rozwiązanie zmniejszyło liczbę ofiar wypadków drogowych o połowę.

REKLAMA
Urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości pojawią się w 29 lokalizacjach w całym kraju. Na czym polegać będzie system? Na wjeździe na odcinek kamera odczyta numer rejestracyjny pojazdu oraz dokładny czas pojawienia się go na trasie. Po kilku kilometrach kolejna kamera sprawdzi czas przejazdu. Jeżeli średnia prędkość przekroczy dopuszczalną, można będzie spodziewać się nieprzyjemnej przesyłki z mandatem.
Pomiary będą oznakowane podobnie jak fotoradary. Poniżej niebieskiego znaku informacyjnego z piktogramem fotoradaru znajdzie się biała prostokątna tablica z informacją o długości odcinka, na jakim będzie mierzona prędkość.
Najwięcej pomiarów, aż osiem znajdzie się w województwie mazowieckim. W pozostałych województwach będzie ich znacznie mniej, zaś w trzech na razie nie będzie instalacji (w pomorskim, kujawsko-pomorskim i wielkopolskim). System kosztował niemal 21 mln zł i w przypadku pozytywnych skutków będzie rozszerzany.
Specjaliści od transportu drogowego powołują się na przykład Włoch. W tym kraju kierowcy, podobnie jak w Polsce, znani są z brawury i nonszalancji za kierownicą. Po wprowadzeniu podobnego systemu liczba ofiar na drogach międzymiastowych spadła tam o połowę.
Źródło: tvn24

Napisz do autora: piotr.celej@natemat.pl