Will Smith przekonuje, że rasizm to dziś rzadkość
Will Smith przekonuje, że rasizm to dziś rzadkość Fot. Shutterstock

Amerykański aktor opowiedział właśnie, co myśli o problemie rasizmu w Hollywood i nie tylko. Jego zdaniem ta wciąż drażliwa kwestia nie jest doprecyzowana tak jak powinna. I zwraca uwagę na kluczową różnicę między rasizmem, a... uprzedzeniem. To – w odczuciu Smitha – przyczynia się do sytuacji, w której jedni wywyższają się nad drugimi.

REKLAMA
– Każdy jest uprzedzony – wyjaśnia aktor w rozmowie z "Vanity Fair". – Każdy z powodów życiowych doświadczeń dokonuje wyboru i to sprawia, że np. woli blondynkę od brunetki. Jeśli na ulicy zobaczy kogoś o ciemniejszej skórze, zareaguje inaczej niż widząc np. wysokiego białego – dodaje. Smith doszukuje się w tym poczucia wyższości i sam często go doświadcza. – Nazywam to uprzedzeniem, a nie rasizmem, który tak naprawdę występuje bardzo rzadko – mówi. Na palcach jednej ręki wylicza momenty, gdy spotkał kogoś, kto naprawdę jest rasistą.
Zapytany, czy widzi szansę, by owo uprzedzenie zniknęło, odpowiada, że tak. Smith ma nawet co do tego pewność. Dlaczego? – Jako aktorzy posiadamy moc – stwierdza. – Historia pokazuje, że to ona pcha nas do przodu. To, co robimy nie określiłbym może mianem odpowiedzialności, ale potrafimy zmieniać ludzkie serca i umysły – dodaje.
Will Smith jest jednym z najlepiej zarabiających czarnoskórych aktorów. Widzowie pokochali go za role w m.in.: "Facetach w czerni", "7 duszach" czy "Drodze do szczęścia". Ostatnie lata nie były jednak zbyt udane. Jak pisaliśmy, z powodu filmu "1000 lat po Ziemi" nominowano go do Złotej Maliny. Teraz mówi się, że wraca do łask – ma bowiem szansę zdobyć Oscara za występ we "Wstrząsie". Gra tam doktora Bennetta Omalu, który udowodnił związek między urazami głowy sportowców a ich późniejszymi samobójstwami.

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl