
Adrian Zandberg skrytykował przed Sejmem ostatnie poczynania PiS. Zaraz po zakończeniu konferencji prasowej do członków Partii Razem podeszli policjanci. Lewicowi politycy zostali wylegitymowani. – Czy to nowy zwyczaj, czy konferencje prasowe przed Sejmem zawsze kończyły się spisywaniem danych osobowych? – zapytał Zandberg.
REKLAMA
Z relacji radia TOK FM wynika, że jeden z funkcjonariuszy przyznał, iż nie jest to powszechnie stosowana praktyka. Tym razem policjanci poprosili o dokumenty, ponieważ podejrzewali, że konferencja Partii Razem była nielegalnym zgromadzeniem publicznym. – Nie była nim – podkreślił Zandberg.
Lider Partii Razem dodał, że funkcjonariusze zachowywali się grzecznie. – Nic się nie stało. Zachowam mocne słowa na moment, gdy trzeba będzie ich użyć – powiedział Zandberg. Wcześniej skrytykował on sposób, w jaki PiS obchodzi się z Trybunałem Konstytucyjnym.
– To, co robi PiS, nie mieści się w dobrym obyczaju konstytucyjnym. Jestem pewien, że Trybunał skończy te zabawy. Wierzę, że żyjemy w państwie prawa – oświadczył Zandberg.
Według niego PiS celowo wywołało zamieszanie, by ukryć to, że ukradkiem wycofuje się ze swoich obietnic wyborczych, w tym zapowiedzi podwyższenia kwoty wolnej od podatku.
– Za chwilę, kiedy Trybunał przetnie ten operetkowy zamach na państwo prawa, PiS będzie się usprawiedliwiać: nic nam nie wychodzi, ale to nie nasza wina, tylko układu –wyjaśnił Zandberg.
