
Płacisz 5 złotych i na chwilę możesz zapomnieć o tym, że za dwie godziny musisz być w pracy. Możesz przyjść już w stroju biurowym, możesz też przebrać się w łazience. To zależy, jak energicznie będziesz się bawić. Nie ma sensu jeść śniadania w domu, na imprezach z cyklu Technoranek kawę możesz przegryźć tostem.
REKLAMA
Najlepiej tańczy się rano
Milena, Krysia i Wojtek, miłośnicy muzyki techno, zrobili eksperyment. Nic wielkiego. Po prostu utworzyli wydarzenie na Facebooku, przygotowali prowiant i zapewnili muzykę. Na pierwszy Technoranek zorganizowany w mieszkaniu przyszła jedna osoba, ale to ich nie zraziło. – Na początku była garstka, ostatnio zgromadziliśmy niemal okrągłą setkę! – cieszą się organizatorzy.
Milena, Krysia i Wojtek, miłośnicy muzyki techno, zrobili eksperyment. Nic wielkiego. Po prostu utworzyli wydarzenie na Facebooku, przygotowali prowiant i zapewnili muzykę. Na pierwszy Technoranek zorganizowany w mieszkaniu przyszła jedna osoba, ale to ich nie zraziło. – Na początku była garstka, ostatnio zgromadziliśmy niemal okrągłą setkę! – cieszą się organizatorzy.
Taniec do białego rana nikogo nie dziwi, coraz mniej osób jest zszokowanych imprezami do 12-14. W Berlinie, w klubie Berghain, inaczej niemal nie wypada, a niewprawionego imprezowicza można poznać po tym, że zmęczony wchodzi do domu o 8 rano. W Polsce jest mało miejsc, w których można potańczyć do dobrego techno, w samej stolicy to może dwa, trzy kluby. Większość fanów tej muzyki czeka na letnie festiwale.
Dlatego Technoranki są tak odważnym pomysłem. – Sami nie byliśmy pewni, czy nasze miasto jest na to gotowe, choć podskórnie czuliśmy, że jest w stolicy ogromny potencjał. Słyszeliśmy o takich imprezach w kontekście miast takich jak Berlin czy Nowy Jork – mówią Wojtek, Krysia i Milena. Podkreślają przy tym, że techno jest ich pasją, ale słuchają również innej muzyki.
Światło dzienne może dać energię do tańca. We wspomnianym już klubie Berghain, późnym rankiem, na kilkadziesiąt sekund odsłaniane są okna, a wpadające słońce oślepia tańczących. Wtedy ludzie zebrani w sali na piętrze, w Panorama Barze, zwykle biją brawa, a po chwili znów panuje mrok. Ten moment motywuje do dalszej zabawy.
– Wydaje nam się, że taka euforia udziela się na Technorankach. Taka jest też ich geneza. Powstały dlatego, że kochaliśmy ten moment, gdy na imprezie robiło się już jasno. Dotyczy to głównie festiwali. Zaczęliśmy się zastanawiać, dlaczego nie rozpocząć imprezy właśnie w takim momencie. Dochodzi do tego jeszcze aspekt “przed-pracowniczy”. Technofile zapuszczają sobie rano mocne brzmienia, żeby się obudzić – sama ta muzyka wywołuje euforię. Gdy wychodzą z domu ze słuchawkami w uszach zmierzając wartko do pracy, mają możliwość spotkać podobnych sobie – tłumaczą organizatorzy.
Aż chce się iść do pracy!
Kiedy na organizowane od czerwca poranne imprezy zaczęło przychodzić więcej osób, Technoranki stały się wydarzeniem cyklicznym – są co dwa, trzy tygodnie. Ostatnia impreza odbyła się w klubie "Parking Bar", ale organizatorzy cenią sobie te, które mają miejsce w mieszkaniach. Dzięki temu, że jest w nich mniej miejsca można mieć poczucie, że przynależy się do małej grupy. Chociaż nie ma selekcji, liczy się tylko kolejność zgłoszeń. Dlatego trzeba być czujnym i mieć refleks, a na pewno się uda tam dostać. Technoranki to impreza dla ludzi, którzy kochają muzykę i chcą świadomej rozrywki. – Czerpią z techno dobrą energię i sami chcą wnosić coś do klimatu naszego miasta, współtworzyć jego muzyczny krajobraz – tłumaczą organizatorzy.
Ktoś może postukać się w czoło i powiedzieć – po co tak się męczyć przed samą pracą? Ani to sport, ani impreza, bo alkoholu przecież człowiek się nie napije. Ale jeśli ktoś naprawdę kocha techno, tak jak organizatorzy Technoranka, wie, że nawet godzina tańca do tej muzyki może pozytywnie nastroić na kilka godzin.Kto może skorzystać na tych imprezach? Z pewnością ci, którzy każdego dnia rano budzą się z nieprzyjemnym ściskiem żołądka i z myślą – O nie, znowu muszę wstać i przeżyć kolejny stresujący dzień. Jak twierdzą Wojtek, Milena i Krysia, po Technoranku ludzie jadą do pracy i czekających na nich biurek z miłym uczuciem.
Dla tych, którym taniec o świcie kojarzy się z końcem imprezy, Technoranki mogą być miłą odmianą. – Nie chcemy kojarzyć się z afterami. Między innymi dlatego, że nie są one niczym nowym na rynku imprezowym. Uważamy, że naszą siłą jest właśnie to, że przychodzą do nas głównie ludzie przed pracą. Z tego też powodu nasze imprezy odbywają się ostatnio tylko w tygodniu – wyjaśniają organizatorzy.
Techno na trzeźwo
Przy imprezach z muzyką techno często pojawiają się silnie powiązane ze stereotypami zarzuty, że głównymi uczestnikami są ludzie, którzy nie stronią od różnych wspomagaczy, miłośnicy piguł i innych specyfików. – Nie zamierzamy być MONAR-em, ani zaglądać nikomu w oczy, ale ogromna większość jest według nas zupełnie trzeźwa. TR jest bardzo dobrym przykładem tego, że techno nie jest rozrywką, która pobudza tylko tych już sztucznie pobudzonych. Jako TR odczuwamy niemalże misję walki z takimi stereotypami.
Przy imprezach z muzyką techno często pojawiają się silnie powiązane ze stereotypami zarzuty, że głównymi uczestnikami są ludzie, którzy nie stronią od różnych wspomagaczy, miłośnicy piguł i innych specyfików. – Nie zamierzamy być MONAR-em, ani zaglądać nikomu w oczy, ale ogromna większość jest według nas zupełnie trzeźwa. TR jest bardzo dobrym przykładem tego, że techno nie jest rozrywką, która pobudza tylko tych już sztucznie pobudzonych. Jako TR odczuwamy niemalże misję walki z takimi stereotypami.
To wydarzenie wcale nie jest pomyślane tak, żeby wykończyć gości. Drzwi otwierają się o 7 rano – czyli nie tak bardzo wcześnie – a zamykają o 10. Dlatego nikt nie zasiedzi się w klubie zamiast pójść do pracy. – Zamiast biegać... tańcz rano techno. Grupa technofilów robi potupanki startujące przeważnie o 7 rano w mieszkaniach, lokalach i na łonie natury. Nigdy nie jest za wcześnie na techno! – przekonują organizatorzy na Facebooku. Nie trzeba też martwić się o śniadanie – na imprezie można kupić coś na ząb w studenckich cenach.
Kto już wystąpił na Technorankach? Lista nie jest wcale krótka: Ku Ku, Michał Dziedziejko, Daniel Durlak, FM, Violent, Jakub Manaj, Tip Top, Noisy, Kaj, Luxtone, Pitti Schmitti, Mal, Rust, Truant, Starsky, ostatnio Treliński i Sovinsky. TR mają są coraz bardziej popularne, to pomysł skazany na sukces. Milena, Wojtek i Krysia od początku nie mieli nic do stracenia.
– Spotykaliśmy się w naszych domach głównie ze znajomymi, podjadając hummusy z grissini i popijając koktajl owocowy. A potem po prostu było nas coraz więcej – mówią. – Ludzie na TR głównie tańczą, ale też gadają ze sobą, poznają się. Naszym celem jest tworzenie nie tylko dobrej imprezy, ale też i swego rodzaju budującej się wokół niej społeczności.
Napisz do autorki: barbara.kaczmarczyk@natemat.pl
