O tym, na ile racjonalne są obawy brytyjskich zawodników i kibiców o bezpieczeństwo podczas Euro 2012 i jak organizatorzy imprezy walczyć będą z ksenofobią i rasizmem opowiada naTemat Rafał Pankowski ze stowarzyszenia Nigdy Więcej, które w czasie mistrzostw reprezentuje w Polsce organizację Football Against Racism in Europe.
Sol Campbell z Arsenalu Londyn mówi, że z Euro 2012 można wrócić w trumnie. Rodzina Theo Walcotta bojkotuje turniej i nie przyjeżdża kibicować bliskiemu, bo obawia się polskiego i ukraińskiego rasizmu. Nie przesadzają?
Trzeba tę sprawę widzieć w sposób nieco spokojniejszy. Z jednej strony ten problem ksenofobii i rasizmu na stadionach i poza nimi jest realny. I to niestety w wielu krajach. W tym w Polsce i na Ukrainie, która raczej jest tu głównym przedmiotem troski. Nie jest to coś, co jest wyssane z palca. Jednak Euro 2012 w bardzo dużym stopniu pomaga Polsce i Ukrainie poradzić sobie z tym problem, przeciwdziałać mu. W tej kwestii wykonano sporo pracy, na przykład edukacyjnej. Incydenty się zdarzają od czasu do czasu, ale coraz częściej jest na nie reakcja, a to duży krok do przodu.
Przeciętny kibic z Zachodu ma się więc czego obawiać nad Wisłą?
Jeżeli chodzi o sam turniej to trzeba wziąć pod uwagę, że to będzie zupełnie innego rodzaju wydarzenie, niż przeciętny mecz ligowy. To będzie innego rodzaju publiczność, innego rodzaju atmosfera, która raczej będzie bardzo radosna i pozytywna.
Ale później kibic musi wyjść ze stadionu.
Na samych stadionach ryzyko poważnych incydentów jest niskie. Poza stadionem nieco trudniej jest kontrolować, czy monitorować sytuację. Ale myślę, że ta atmosfera będzie dobra zarówno na stadionie, jak i poza nim. Oczywiście nie można jednak wykluczyć jakichś incydentów. Bo grupy rasistowskie złożone z pseudokibiców istnieją, ale atmosfera generalnie powinna być pozytywna.
Jest Pan tego pewien?
W czasie mistrzostw FARE i Nigdy Więcej będą miały osoby monitorujące sytuację na wszystkich meczach w Polsce i na Ukrainie. Poza tym prowadzimy kampanię "Respect diversity" razem z UEFA. Jedna kampania oczywiście nie zmieni sytuacji, czy kultury kibicowania z dnia na dzień. Ale wydaje się nam, że przyczyni się do poprawy atmosfery w czasie Euro 2012. Najważniejsze jednak jest to, że to wydarzenie przyczyni się do jakiejś pozytywnej zmiany po turnieju, do akceptacji wielokulturowości
Jednak jeśli w jego czasie wydarzy się coś poważnego, w błoto pójdą wszystkie pieniądze, które wyłożono na mistrzostwa z myślą o promocji Polski i Ukrainy.
Od dawna konsekwentnie mówiliśmy o tym, że przeciwdziałanie rasizmowi musi być bardzo ważnym elementem przygotowani do Euro 2012. I oczywiście jakiś incydent na tle rasistowskim byłby z dużą szkodą dla wizerunku turnieju, Polski, czy też Ukrainy. Jeszcze gorsze byłoby jednak to, gdyby taki sytuacje nie spotkały się z żadną reakcją. Bo one mogą wystąpić, ale muszą skończyć się odpowiednią reakcją służb, organizatorów i opinii publicznej.
A służby na pewno są do tego przygotowane?
Przygotowani są na przykład stewardowie, czyli służby informacyjno-ostrzegawcze, z którymi przeprowadziliśmy cały cykl szkoleń. Tak, by uwrażliwić te osoby na przypadki rasizmu i dyskryminacji, żeby wiedzieli jak je rozpoznawać i jak na nie reagować. By nie przechodzili obok nich obojętnie, bo to byłoby najgorsze. Ponad 6 tys. osób zostało przeszkolonych m.in. w tym, jak rozpoznawać symbolikę rasistowską. Mamy więc nadzieję, że ci stewardzi będą tę wiedzę wykorzystywali także później, pracując w klubach Ekstraklasy, czy innych lig. To nie jest tak, że ona jest przekazywana tylko na to jedno wydarzenie. Podobne szkolenia prowadzone były na Ukrainie.
Stewardzi będą potrafili rozładować emocje osób chcących robić zamieszanie?
Miejmy nadzieję, że z tą wiedzą będą potrafili w odpowiedni sposób zdefiniować i zdiagnozować sytuację. I będą wiedzieć, czy mają do czynienia z grupą rasistów i jakie może być podłoże sytuacji konfliktowej. Oni mają także bogaty program szkoleń na podstawie doświadczeń UEFA, co wykracza znacznie szerzej, niż problem rasizmu.