W Polsce leczenie dzieci chorych na nowotwory jest w pełni finansowane, a organizacja tego leczenia jest modelowa. To w celu wyjaśnienia, ponieważ podczas politycznych dyskusji dotyczących zakończenia finansowania przez państwo zapłodnienia in vitro dla bezpłodnych par, niektórzy posłowie partii rządzącej argumentowali, że lepiej przeznaczyć pieniądze na leczenie nowotworów u dzieci niż na in vitro.
Takie wypowiedzi sugerują, że polska onkologia dziecięca nie jest w najlepszej formie, a to nieprawda. Oczywiście pieniądze przydałby się, jednak nie jest tak, że nie mamy na leki czy leczenie dzieci chorych na raka.
Nie ma problemów finansowych
– Generalnie leczenie nowotworów u dzieci jest w pełni finansowane przez NFZ. Wszystkie terapie. Oczywiście jeśli przejdziemy do kwestii bardziej szczegółowych, to np. przydałoby się finansowanie leczenia zakażeń grzybiczych, które pojawiają się u dzieci podczas leczenia z powodu spadku odporności organizmu – mówi naTemat prof. Jerzy Kowalczyk, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii i hematologii dziecięcej.
Dodaje, że nie ma również problemów z finansowaniem transplantacji komórek krwiotwórczych. – Przeszczepienia wykonywane są na bieżąco. Żadne dziecko nie zostało odesłane z powodów finansowych.
Warto też wspomnieć, że w onkologii dziecięcej nie mamy problemu z kolejkami, czy dostępnością do leczenia.
Jak mówi nam specjalista, na nowotwory w Polsce zapada ok. 1100 dzieci rocznie. Najczęściej chorują na ostre białaczki (28 proc. nowotworów u dzieci), nowotwory ośrodkowego układu nerwowego (ok. 23 proc.), chłoniaki a następnie na nowotwory lite (6-8 proc.).
W przypadku dzieci onkolodzy inaczej niż u dorosłych, za wszelką cenę dążą do pełnego wyleczenia. To jest najważniejsze, a nie przedłużanie życia.
Trzeba wiedzieć, że mamy w Polsce bardzo dobre wyniki leczenia nowotworów u dzieci. Aż 80 proc. chorych zostaje wyleczonych, a wyleczenia w przypadku białaczek sięgają nawet 90 proc. Oczywiście dużo większy odsetek wyleczeń wśród dzieci to zasługa pewnej specyfiki atakujących je nowotworów i młodego organizmu. Jednak nie bez znaczenia jest fakt, że organizacja onkologicznej opieki dziecięcej w Polsce i w Europie jest na najwyższym poziomie.
Oczywiście, choć w bardzo dobrej kondycji, polska onkologia dziecięca ma pewne problemy, ale większość z nich nie wynika raczej z braku państwowego finansowania.
Problemy są ale inne
Jeden problem to kwestia opracowywania nowych leków przeciwnowotworowych dla dzieci. Chorych nie jest wielu, więc firmom farmaceutycznym nie bardzo opłaca się opracowywanie nowych farmakoterapii.
Zdaniem prof. Kowalczyka, gdyby resort zdrowia chciał rzeczywiście przeznaczyć pieniądze z in vitro na onkologię dziecięcą to jest jeden obszar, który potrzebuje finansowania. Są to niekomercyjne badania kliniczne, które skupiają się na znalezieniu optymalnych sposobów leczenia choroby. Uniwersytetów medycznych zwyczajnie nie stać na prowadzenie takich, bardzo potrzebnych badań.
To stwierdzenie, że lepiej wydać na dzieci chore na raka niż na in vitro miało zapewne wywołać odpowiednie emocje. Jednak w tej całej sprawie nie chodzi przecież o pieniądze. Rządowy program in vitro zwyczajnie światopoglądowo jest dla PiS nie do strawienia. Nie ma więc co dyskutować o pieniądzach. A swoją drogą dofinansowanie do niekomercyjnych badań klinicznych w onkologii dziecięcej jest jak najbardziej zasadne.
Napisz do autorki: anna.kaczmarek@natemat.pl
Reklama.
Prof. Jerzy Kowalczyk
Konsultant krajowy w dziedzinie onkologii i hematologii dziecięcej
Leczenie nowotworów u dzieci odbywa się w 18 specjalistycznych ośrodkach w całej Polsce. Jeśli chodzi o dostępność leczenia, to w przypadku nowotworów u dzieci zawsze mieliśmy szybką ścieżkę. Postępowanie od diagnozy do leczenia odbywa się bez zwłoki.