
Reklama.
Ekzekucyjny rekord
Długo zastanawiałem się, od czego zacząć opowieść z podróży do Arabii Saudyjskiej. I nagle pojawiła się TA historia. Oto saudyjski sąd skazał na śmierć palestyńskiego poetę Ashrafa Fayadha, który miał obrazić Allaha, a tym samym wyrzec się islamu. To kolejny tego typu skandaliczny przypadek, który sprawia, że wizerunek Arabii na Zachodzie sprowadza się często wyłącznie do kary śmierci. I tak naprawdę trudno się dziwić, skoro to jedyny kraj, który za metodę wykonywania kary śmierci obrał publiczne ścięcie. Tylko w ostatnich 10 miesiącach skrócono o głowę ponad 150 skazańców - prawie dwukrotnie więcej niż w ubiegłym roku i najwięcej od 20 lat.
Długo zastanawiałem się, od czego zacząć opowieść z podróży do Arabii Saudyjskiej. I nagle pojawiła się TA historia. Oto saudyjski sąd skazał na śmierć palestyńskiego poetę Ashrafa Fayadha, który miał obrazić Allaha, a tym samym wyrzec się islamu. To kolejny tego typu skandaliczny przypadek, który sprawia, że wizerunek Arabii na Zachodzie sprowadza się często wyłącznie do kary śmierci. I tak naprawdę trudno się dziwić, skoro to jedyny kraj, który za metodę wykonywania kary śmierci obrał publiczne ścięcie. Tylko w ostatnich 10 miesiącach skrócono o głowę ponad 150 skazańców - prawie dwukrotnie więcej niż w ubiegłym roku i najwięcej od 20 lat.
Na Rijad, czyli stolicę, którą odwiedziłem pod koniec listopada, przypada spora część tych egzekucji. Odbywają się one zawsze w piątek (dla muzułmanów dzień święty) po południowych modłach na placu w centrum miasta. To niepozorny plac Deera, wciśnięty między kilka budynków, m.in. siedzibę saudyjskiej policji religijnej. Tuż obok znajduje się jedna z głównych atrakcji turystycznych Rijadu - twierdza Masmak. Obok jest też sąd, gdzie zapadają wyroki śmierci.
Słońce, palmy, cisza, odpoczywające na kocach rodziny - tak wyglądał plac, kiedy odwiedziłem go kilkanaście dni temu. Właściwie trudno było sobie wyobrazić, że to właśnie tutaj odbywa się tradycyjna dekapitacja skazańców: morderców, gwałcicieli, handlarzy narkotykami, ale też apostatów czy oskarżonych o czarnoksięstwo. Ale tak, to tutaj. I to ten plac zyskał w Arabii i poza nią sławę "Placu Siekania".
Jak w cyrku
Jak to się odbywa? Mieszkańcy Rijadu, z którymi rozmawiałem, wiedzą doskonale - choć wszyscy przeze mnie pytani, tak jak egipski ekspata Marwan Baghdat, ścięcia nie widzieli i widzieć nie chcą. W dzień egzekucji plac wygląda tak samo, jak zwykle. Jednak w południe jego środek zostaje odgrodzony przez strażników. Tłum ustawia się wokół, by obserwować, jak wprowadzany jest skazaniec - z zawiązanymi oczami i związanymi z tyłu rękoma. Cała procedura trwa ponoć maksymalnie 30 minut. Ktoś odczytuje wyrok i kilka wersetów z Koranu. Skazaniec klęczy, a kat wykonuje jedno cięcie mieczem o szerokim końcu. Na środku placu jest kratka ściekowa - spływa tam nie deszczówka, a krew skazańca. Po wszystkim zabierają ciało, życie szybko wraca do normy.
Jak to się odbywa? Mieszkańcy Rijadu, z którymi rozmawiałem, wiedzą doskonale - choć wszyscy przeze mnie pytani, tak jak egipski ekspata Marwan Baghdat, ścięcia nie widzieli i widzieć nie chcą. W dzień egzekucji plac wygląda tak samo, jak zwykle. Jednak w południe jego środek zostaje odgrodzony przez strażników. Tłum ustawia się wokół, by obserwować, jak wprowadzany jest skazaniec - z zawiązanymi oczami i związanymi z tyłu rękoma. Cała procedura trwa ponoć maksymalnie 30 minut. Ktoś odczytuje wyrok i kilka wersetów z Koranu. Skazaniec klęczy, a kat wykonuje jedno cięcie mieczem o szerokim końcu. Na środku placu jest kratka ściekowa - spływa tam nie deszczówka, a krew skazańca. Po wszystkim zabierają ciało, życie szybko wraca do normy.
- Jeśli jesteś obcokrajowcem z Zachodu, prawdopodobnie zostaniesz wypchnięty do pierwszego rzędu na "widowni". Po pierwsze, by jeszcze bardziej pohańbić skazanego. Po drugie, byś mógł się przekonać o tym, jak surowa jest ręka saudyjskiej sprawiedliwości - powiedział mi Marwan. Na szczęście nie miałem okazji się przekonać (egzekucji nigdzie się nie ogłasza - wiadomo tylko, że będzie w piątek).
Bywa, że ciało skazańca nie zostaje od razu pochowane. W szczególnych przypadkach sąd może nakazać, by ukrzyżować je i wystawić na widok publiczny jako dodatkową przestrogę dla innych. Do tej pory słyszało się o takich incydentach przy okazji wyjątkowo szokujących zbrodni - np. gwałtów. Niedawno jednak wyrok (niewykonany) z egzekucją i ukrzyżowaniem zapadł w sprawie 20-latka skazanego za udział w proteście politycznym.
"Humanitarnie"? A co to?
Byłem ciekaw, jak mieszkańcy Arabii podchodzą do tematu kary śmierci. Na Zachodzie sprzeciw budzi zarówno metoda, uznawana za niehumanitarną, jak i fakt, że egzekucje odbywają się często po wątpliwych procesach i w wątpliwych sprawach. Zeznania wymuszane torturami, brak dostępu do tłumacza (karę śmierci często wymierza się imigrantom z krajów południowo-wschodniej Azji), polowania na opozycjonistów i "nieprawomyślnych"- to główne zastrzeżenia..
Byłem ciekaw, jak mieszkańcy Arabii podchodzą do tematu kary śmierci. Na Zachodzie sprzeciw budzi zarówno metoda, uznawana za niehumanitarną, jak i fakt, że egzekucje odbywają się często po wątpliwych procesach i w wątpliwych sprawach. Zeznania wymuszane torturami, brak dostępu do tłumacza (karę śmierci często wymierza się imigrantom z krajów południowo-wschodniej Azji), polowania na opozycjonistów i "nieprawomyślnych"- to główne zastrzeżenia..
Jednak dla mieszkańców Arabii nie mają znaczenia. - Kara śmierci zarezerwowana jest dla największych zbrodniarzy, gwałcicieli i morderców. Wywodzi się z Koranu. Poza tym stosuje się ją w innych krajach i jakoś nikt się nie oburza - przekonuje mnie egipski ekspata Marwan. Na argument, ze w kontekście królestwa Saudów szokuje metoda, odpowiada, że ścięcie jest humanitarne. Zabija w mgnieniu oka. - Nad przypadkami niesłusznych wskazań ubolewam, ale są nieliczne. Każdy system sprawiedliwości jest niedoskonały - dodaje.
Takie podejście mają też rodowici Saudyjczycy. Możemy się oburzać na politykę władz Arabii w kwestii kary śmierci, ale dopóki będzie miała powszechne społeczne poparcie, tak jak dzisiaj, jest nie do ruszenia. W Arabii nikt nie żałuje głów morderców czy gwałcicieli. A że to czasem także głowy opozycjonistów czy apostatów? Mało istotne...
To pierwszy z serii tekstów o Arabii Saudyjskiej, do której pojechał nasz reporter. Więcej o całym projekcie przeczytasz tutaj.
Napisz do autora: michal.gasior@natemat.pl