Można się oburzać, krzyczeć o łamaniu konstytucji i zagrożeniu dla demokracji, ale prawda jest taka, że to PiS i Jarosław Kaczyński są zwycięzcami burzy o Trybunał Konstytucyjny. Partia zrealizowała swoje cele i dostała taką reakcję społeczeństwa, jakiej się spodziewała. Oto dowody.
Czytając medialne relacje i wypowiedzi komentatorów można odnieść wrażenie, jakby cała Polska zjednoczyła się w sprzeciwie wobec szturmu PiS na Trybunał Konstytucyjny. Krytyka jest słuszna, bo i antydemokratyczne zapędy jawne. Problem jednak w tym, że nie odzwierciedla tego, jaki stosunek do sprawy mają masy.
Sondaże z końca listopada, a więc przeprowadzone już po skoku PiS na TK, pokazują, że poparcie dla rządzącej partii jest stabilne i wysokie. Na ugrupowanie Kaczyńskiego wciąż chce głosować około 35 proc. badanych, choć przecież można było się spodziewać, że ci bardziej umiarkowani wyborcy odwrócą się od PiS. Tak się nie stało.
Dlaczego? Przede wszystkim dla sporej części Polaków dyskusja o Trybunale jest abstrakcyjna. Zwraca na to uwagę część komentatorów. Obywatele nie mają zamiaru "umierać" za TK, bo to bardzo odległa im instytucja – nie dostrzegają, jak jej funkcjonowanie przekłada się na ich codzienne życie.
A wartości? Konstytucja? Dopóki zagrożenie nie dotyka bezpośrednio Kowalskiego czy Nowaka, np. uderzając ich po kieszeni, pozostają domeną marginalnych grup, takich jak Komitet Obrony Demokracji. Bierność milczącej większości jest dla PiS błogosławieństwem i zachętą do dalszych działań.
2. Prezydent pod butem
Sprawa Trybunału była testem dla prezydenta Dudy. Ale nie tylko generalnym testem na apolityczność. To PiS poddał Dudę ostatecznej próbie lojalności. Głowa państwa okazała się wiernym wykonawcą partyjnej woli. Doprowadziło to do sytuacji, w której Duda jest nie sojusznikiem, a zakładnikiem PiS.
Działania prezydenta ewidentnie mijają się z zapisami konstytucji. A to sprawia, że realny staje się scenariusz postawienia go przed Trybunałem Stanu, gdy PiS straci władzę. Nie wydarzy się to tak długo, jak rządził będzie Kaczyński i tak długo, jak trwał będzie jego sojusz z "dużym pałacem". Duda nie może sobie pozwolić na niezależność, bo w sprawie Trybunału zrobił o krok za daleko i zbyt drogo by to go kosztowało.
Poza tym wyobraźmy sobie następną kampanię prezydencką, w której Duda może walczyć o reelekcję. Hasło "Trybunał dla prezydenta" może być jej motywem przewodnim. Dlatego polityk jak powietrza potrzebuje PiS. Bardziej niż PiS potrzebuje jego. I to jest zwycięstwo prezesa Kaczyńskiego.
3. Kukiz jak przystawka
Na pozór sytuacja w Sejmie wygląda tak: wszyscy kontra PiS. Tyle że to nieprawda. W sporze o TK PiS zyskał bardzo ważnego sojusznika – posłów Kukiza. To przy ich wsparciu przegłosowano nowelizację ustawy o Trybunale. Poza tym działania PiS stworzyły dla Kukizowców pole do działania – dziś wzywają, by zlikwidować TK i wzmacniają nagonkę partii Kaczyńskiego na sędziów.
Skoro wspólnym celem PiS i Kukiza może być rozprawa z Trybunałem, to łatwo wskazać kolejny cel. Zarówno rządzący, jak i "antysystemowcy', mają zakusy na zmianę konstytucji. Kaczyński może tutaj wykorzystać Kukiza. I znów wygrał, bo dzisiejsza awantura przeciera mu szlaki.