Pracownik kolei o zamykaniu rogatek na przejazdach: „Naprawdę nie robimy tego na złość. Chodzi o Twoje życie!”
Monika Przybysz
08 grudnia 2015, 15:45·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 grudnia 2015, 15:45
Niech podniesie rękę ten, kto nie musiał pokonać 30-minutowego odcinka drogi w 10 min. Klient już czeka, szef się niecierpliwi, a tu jak na złość trafiasz na zamknięty przejazd kolejowo-drogowy, przeklinasz Murphy'ego i jego prawa, złośliwość rzeczy martwych i naciskasz na gaz, próbując wydostać się z przejazdu slalomem omijając zamknięte półrogatki. – Na pewno zdążę – myślisz. – Na pewno tak – potwierdzamy. – Z tym, że zamiast do pracy czy na spotkanie z klientem trafisz prosto w zaświaty! Tłumaczymy, dlaczego pokora ratuje życie i jak działa system bezpieczeństwa na przejazdach kolejowo-drogowych.
Reklama.
Przecież maszynista w końcu też ma hamulec! – oburzasz się w myślach. Owszem, ma – z tą jedną różnicą, że droga hamowania w zależności od wagi pojazdu szynowego może wynieść nawet... 2 km. Dlatego nawet jeśli trafisz na maszynistę z sokolim wzrokiem i błyskawiczną reakcją, szanse na uniknięcie kolizji są zerowe.
No ale przecież są jakieś granice! – nie poddajesz się. Pociąg już przejechał, a rogatki wciąż zamknięte, ileż można czekać – zastanawiasz się. – Zanim zdecydujesz się na ruch, który może okazać się ostatnim w Twoim życiu, pamiętaj, że nie zamykamy przejazdu ze złośliwości, tylko z troski o Twoje bezpieczeństwo – tłumaczy w rozmowie z naTemat.pl Mirosław Kulpa, Naczelnik Sekcji Eksploatacji z Zakładu Linii Kolejowych w Warszawie, PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. – Jeżeli rogatki są zamknięte i wciąż działa sygnalizacja świetlna, oznacza to, że do przejazdu zbliża się kolejny pociąg – dodaje.
Z reguły najkrócej się czeka przed przejazdem, gdzie rogatki opuszczane są automatycznie. Wówczas przejazd zamykany jest na ok. 30-40 sekund przed wjechaniem pociągu na skrzyżowanie kolejowo-drogowe. Inaczej jest w przypadku przejazdów, gdzie za opuszczenie szlabanu odpowiada pracownik kolei. Zgodnie z obowiązującymi procedurami i instrukcjami w przypadku większości przejazdów dróżnik otrzymuje informację o konieczności zamknięcia rogatek na ok. 3 minuty przed zbliżeniem się taboru. Tymczasem rogatki muszą być zamknięte najpóźniej 2 minuty przed wjechaniem czoła pojazdu na przejazd. Są podnoszone wkrótce po tym, jak pociąg znika ze skrzyżowania.
Zdarzało Ci się czekać dłużej, a czas postoju przed szlabanem wydłużał się do kilkunastu minut? Takie sytuacje również nie należą do rzadkości. Wiele zależy od warunków pogodowych. W przypadku złej widoczności, opadów czy mgły czas zamknięcia rogatek może być wydłużony ze względów bezpieczeństwa.
Regulowana jest też prędkość, z jaką maszynista powinien mijać przejazd. W przypadku skrzyżowań kolejowo-drogowych z zawieszoną obsługą bądź nieczynnymi urządzeniami przejazdowymi, pociąg nie może poruszać się szybciej niż 20 km/h. W przypadku linii, gdzie dopuszczalna prędkość pojazdu wynosi 160 km/h, regulamin nakazuje opuszczenie szlabanu co najmniej 5 min przed przejazdem pociągu.
Dłużej czekamy także podczas tzw. manewrów. – W ten sposób określamy sytuację, gdy pociąg zmienia tory, co często wiąże się z tym, że musi wjechać na przejazd – tłumaczy Kulpa. – W takich sytuacjach dróżnik ma jednak obowiązek udostępniać przejazd dla kierowców i pieszych co 10 min – dodaje.
Spieszysz się czy nie, masz obowiązek zachować szczególną ostrożność i wykazać się cierpliwością na przejściach kolejowo-drogowych. Obliguje Cię do tego art. 28 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym. – Pracuję na kolei od prawie trzech dekad. Widziałem mnóstwo śmiertelnych wypadków. Za każdym razem nie mogę przejść obojętnie obok takiego nieszczęścia – opowiada Mirosław Kulpa. – Dlatego gorąco apeluję o rozwagę i ostrożność – dodaje.
Jakie szanse ma człowiek w starciu z pociągiem? – Żadnych – przyznaje Kulpa. Tłumaczy, że lokomotywa luzem może ważyć nawet 80 – do prawie 120 ton, do tego trzeba doliczyć ciężar pozostałych wagonów, jeśli jest to pociąg. Osobowe auto ma tyle szans ujść cało po zderzeniu z pociągiem, co aluminiowa puszka po trafieniu pod koła ciężarówki.
Proste jak dwa razy dwa? Najwyraźniej nie dla wszystkich, bo – mimo że liczba wypadków na kolei maleje – ryzykantów wciąż nie brakuje. – Często widzę, jak niecierpliwi kierowcy próbują ominąć rogatki. Zdarza się też, że przemykają przez przejazd, dosłownie zahaczając o opuszczane rogatki – mówi nam Anna, która w drodze do pracy każdego dnia mija przejazd kolejowo-drogowy w Legardzie nieopodal Gostynina. Piesi też potrafią wykazać się szaleńczą odwagą. – Zanim zainstalowali te dodatkowe barierki, przechodnie bez przerwy nurkowali na tory nawet, gdy szlaban był zamknięty – mówi Pan Andrzej, którego spotkaliśmy na przejedzie przy ul. Kosmowskiej nieopodal Dworca Wileńskiego w Warszawie.
Słowa świadków potwierdzają też statystyki: każdego roku na przejazdach kolejowo-drogowych i tzw. „dzikich przejściach” ginie ponad 200 osób. Jak podaje Biuro Bezpieczeństwa PKP Polskich Linii Kolejowych S.A., od początku 2015 roku na przejazdach i przejściach kolejowych doszło do 177 wypadków z udziałem pojazdów i pieszych. Zginęły 53 osoby, a 40 zostało ciężko rannych. Aż w 98 proc. przypadków winę za te zdarzenia ponosimy my sami. – Pośpiech, brawura, skłonność do ryzyka – te trzy hasła w sposób wyczerpujący tłumaczą przyczyny fatalnych wypadków na przejazdach kolejowo-drogowych – wyjaśnia w rozmowie z naTemat.pl Diana Zborowska, starszy inspektor w Komendzie Głównej Straży Ochrony Kolei (SOK).
44% – o tyle zmniejszyła się liczba osób poszkodowanych w wyniku wypadków na kolei od 2011 r.
2014 – był najbezpieczniejszym rokiem w historii kolei w Polsce.
11 – tyle edycji trwa kampania społeczna „Bezpieczny przejazd”, której organizatorem są PKP PLK S.A.
1892 – tyle mandatów karnych wystawili funkcjonariusze SOK w 2014 roku za przechodzenie przez tory kolejowe w niedozwolonym miejscu.
Organizatorem kampanii „Bezpieczny przejazd” są PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.