32 osoby pozwały firmę należącą do Józefa Wojciechowskiego na 335 tysięcy złotych. W sumie może ich być ponad setka. Wszystkie pokrzywdzone osoby mogłyby żądać nawet 20 milionów złotych.
Wszystko zaczęło się jeszcze w 2008 roku. J.W. Construction podpisując umowy przedwstępne ze swoimi klientami umożliwił sobie zmianę ceny mieszkań, zobowiązując klientów do tzw. opłaty waloryzacyjnej, nie dając im równocześnie możliwości bezpłatnego odstąpienia od umowy. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów stwierdził, że takie zapisy są niedozwolone i nakazał ich usunięcia, a także sporządzenie aneksów do podpisanych już umów.
O co chodzi?
Zdaniem Radomira Piotrowskiego, pełnomocnika klientów dewelopera, decyzja UOKiK dotyczyła wielu niedozwolonych zapisów stosowanych przez J.W. Construction we wzorcach umów. Część z tych zapisów została usunięta ze wzorca po decyzji Urzędu. Jednak nie wszystkie. - Pomimo decyzji urzędu i wyroku sądu [na mocy których zapisy te zostały uznane za nieważne, a więc w zasadzie nie powinny być brane pod uwagę - red.], JWC w dalszym ciągu żądało zapłaty opłaty waloryzacyjnej od osób, które wcześniej zawarły umowy i tę opłatę pobierało - mówi Piotrkowski.
- Problem polega na tym, że deweloper uporczywie uchyla się od zwrotu nienależnie pobranych opłat, które pobrał w czasie, gdy postanowienia umów przedwstępnych (dotyczące opłat waloryzacyjnych) zostały uznane za nieważne, a tym samym od początku nie obowiązywały. Ponadto osoby, które odmówiły uiszczenia opłaty waloryzacyjnej, straciły mieszkania i obciążono je karami umownymi - dodaje mecenas Radomir Piotrkowski. Podkreśla on, że już w tej chwili do pozwu zbiorowego chce przystąpić blisko 100 osób. Klienci dewelopera mogą mieć spore szanse na wygraną. - W mojej ocenie roszczenia członków reprezentowanej przeze mnie grupy są zasadne, co potwierdzają również osoby, które indywidualnie odzyskały już nienależnie pobraną opłatę waloryzacyjną, po wygranym z JWC procesie sądowym - mówi prawnik.
O pozwie przeciwko JSW poinformował dziś "Dziennik Gazeta Prawna". Jak dowiedzieliśmy się w spółce, jej prawnicy pracują nad sprostowaniem, gdyż „artykuł ma wiele błędów merytorycznych”. Z informacji dziennika wynika, że poszkodowanych może być nawet 1000 osób. W rozmowie z dziennikarzami przedstawiciel spółki poinformował, że „do tej pory nie wpłynął do nas żaden pozew zbiorowy. Zaznaczam również, że po zakwestionowaniu przez UOKiK treści stosowanej umowy w 2009 roku, aby uniknąć jakichkolwiek wątpliwości, spółka usunęła wskazane zapisy, przez co wykazała swą dobrą wolę w sprawie. W związku z tym nie jest prawdą, że spółka w umowach z klientami stosuje klauzule waloryzacyjne. Zapewniamy również, że nieprawdą jest, jakoby spółka stosowała w umowach z klientami inne niedozwolone klauzule czy lekceważyła klientów.”
JWC nie jest jedyne
W lutym tego roku 39 mieszkańców osiedla Dom Development na warszawskiej Ochocie pozwało spółkę, domagając się „naprawienia szkody związanej z wadami sprzedanego przez firmę budynku.” Chodzi o wodę, która zalewała podziemne garaże. Mieszkańcy swoje straty wycenili na 5 milionów złotych.
W zeszłym roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydał 46 decyzji dotyczących deweloperów. Na 24 spółki nałożył kary w wysokości ponad 1 miliona złotych. Najczęstszy problem to właśnie stosowanie tzw. niedozwolonych praktyk. Jedna z firm zobowiązywała klientów do kupna mieszkania, gdy jego cena zostanie podniesiona ze względu na podwyższenie stawek podatków, inna zastrzegła natomiast, że cena mieszkania pozostanie niezmieniona, nawet w przypadku, gdy mieszkanie okaże się do 3 procent mniejsze niż w umowie - oczywiście bez możliwości rezygnacji z umowy.
Kolejny deweloper w razie rozwiązania kontraktu zobowiązał się do zwrócenia pieniędzy klientowi w ciągu… 9 miesięcy, bez odsetek. „Oznaczało to, że przedsiębiorca mógł obracać kapitałem klienta i czerpać z niego zysk np. poprzez złożenie pieniędzy na lokacie bankowej lub finansowanie bieżącej działalności. W tym czasie konsument pozbawiony był należnych mu korzyści” - informował UOKiK. Urząd zajął się też przepisami, na mocy których firma budująca osiedle zwalniała się z odpowiedzialności za niedotrzymanie terminów w przypadku „okoliczności, takich jak katastrofy, klęski żywiołowe czy warunki atmosferyczne uniemożliwiające prowadzenie inwestycji.”
W przypadku problemów z dochodzeniem swoich praw, klienci mogą szukać pomocy u Rzeczników Konsumentów.