Ryszard Petru okrzyknięty został liderem opozycji. Mimo tylko 28 posłów Nowoczesnej, to właśnie lider tej partii stał się symbolem parlamentarnego sprzeciwu wobec rządów Prawa i Sprawiedliwości. Petru jednak zmierza coraz bardziej ku populizmowi.
Cała sytuacja było szeroko komentowana. W większości były to komentarze popierające polityka. Nie zabrakło jednak tych, które uważają słowo "łeb" za nielicujące z godnością sali sejmowej. Petru dał też amunicję swoim politycznym rywalom. Bez wątpienia wykorzystają wszystkie ostre wypowiedzi przeciwnika, by pokazać, że nie jest on wcale zmianą jakościową.
Lider Nowoczesnej, przy niemal całkowitej bierności PO, stał się ulubieńcem mediów, szczególnie liberalnych. Niektórzy komentatorzy wieszczą mu jednak żywot sensacji jednych wyborów. Ostre ataki skierowane w PiS pozwolą mu przekonać do siebie elektorat antypisowski, ale mogą zrazić tych wyborców, którzy już zagłosowali na .Nowoczesną. W większości są to ludzie dobrze sytuowani i wykształceni. Właśnie oni w Petru widzieli szansę na zmianę jakości życia politycznego.
Jak Palikot?
Wdając się w gierki, których celem jest przyciągnięcie uwagi mediów Petru może zepchnąć się do roli politycznego krzykacza, jak niegdyś Janusz Palikot. Zainteresowanie mediów i wyborców szybko odwróciło się, gdy polityk chciał przedstawiać swój program. Elektorat, który zdobył Palikot był na tyle niestabilny, że najwięcej – aż 23 proc. – dawnych wyborców lewicowej formacji cztery lata później zagłosowało za romansującego z narodowcami Kukiza.
Co więc musi zrobić lider partii aby nie popaść w zapomnienie? Przede wszystkim Petru powinien wrócić do swojej retoryki z kampanii oraz czasu krótko po niej. Wtedy zarówno w wystąpieniach publicznych, jak i w internecie .Nowoczesna starała się ukazać jako partia stateczna, niedająca się wciągać w polityczne awantury i nakręcanie spirali nienawiści. Mimo że protesty uliczne są ważnym elementem demokracji to miejsce polityków jest w Sejmie.
Na razie jednak Nowoczesna krytykuje PiS na zasadzie "zamach na demokrację" lub "nie bo nie". Konstruktywna krytyka, nawet jeżeli się pojawia, nie przedstawia od razu alternatywy. Doskonałym przykładem przyciągania wyborców było puszczanie umiarkowanych grafik o uchodźcach w momencie, gdy hejt na imigrantów był wszechobecny. .Nowoczesna zaproponowała wówczas umiarkowane podejście, jednocześnie wyraziście i merytorycznie krytykując PiS.
Nie walczyć z PO
Najważniejszym dla politycznej przyszłości Petru może się okazać jednak stosunek do Platformy Obywatelskiej. Jeżeli Petru chce objąć za cztery lata tekę premiera, nie powinien niszczyć Platformy podbierając jej posłów czy przesadnie krytykując. Może się okazać bowiem, że koalicja z dawną partią władzy będzie warunkiem dojścia Petru do władzy.
Z drugiej strony atakując PO, Petru mógłby się narazić na odejście liberalnego elektoratu związanego jeszcze z Kongresem Liberalno-Demokratycznym. Uderzenie w partię, której przez kilka kolejnych wyborów wiele osób poświęcało głos i uwagę, mogłoby doprowadzić do fatalnych konsekwencji. Petru utraciłby bowiem najbardziej liberalny elektorat.
Jednocześnie, z punktu widzenia Nowoczesnej, nie do końca dobre byłoby gdyby Petru szedł w ramię w ramię z PO. Taka sytuacja mogłaby nastąpić gdyby politykowi zależało na ewentualnej koalicji wyborczej. Widząc jednak dynamizm Petru bardziej prawdopodobne, że marzy on żeby za cztery lata sięgnąć po władzę w Sejmie. Musi więc mądrze wykorzystać uwagę mediów, którą skupił na sobie. I jeśli nie wejdzie w buty Palikota ma realne szanse na sukces.