
W książkowym zbiorze dzielnicowej biblioteki znajdują się pozycje, które nie wszystkim się podobają. Dokładnie chodzi o te z zakresu edukacji seksualnej - zdaniem czytelników, tytuły "Wielka księga siusiaków" albo "Wielka księga cipek" są po prostu niestosowne. Przynajmniej za publiczne pieniądze.
REKLAMA
Oburzenie trwa od dawna. Niektóre podręczniki trafiające do rąk dzieci i młodzieży to ponoć bezeceństwo, dlatego część mieszkańców walczy o ich usunięcie. Znajdują się też obrońcy, używający argumentu, że biblioteka nie zmusza do wypożyczania książek.
Urząd Ursusa dostaje skargi, ale nie mogą na nie odpowiedzieć, tak jakby oczekiwano. Powód jest prosty - to nie władze dzielnicy ustalają księgozbiór biblioteki. Jedyne, co może zrobić, to wysłuchać zdenerwowanych. Z kolei dyrektor placówki, Piotr Jankowski zachowuje dystans. W rozmowie z WawaLove tłumaczy, że postulaty mieszkańców to jego chleb powszedni, a ci są jednymi z 18 tys. czytelników. – Ich preferencje są bardzo różne – mówi.
I wygląda na to, że nie ma zamiaru usuwać wszystkich "obrazoburczych" książek, choć być może jedną spotkało najgorsze. Dyrektor dodaje mimo nieporozumień zachęca jednak do aktywnego czytelnictwa. Nie określił tylko, jakie książki poleca skarżącym się i wrażliwym na niestosowne treści ludziom.
źródło: WawaLove
źródło: WawaLove
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
