
Przejęcie kontroli nad Trybunałem Konstytucyjnym to dla PiS kluczowa kwestia, bo inaczej nie da się wprowadzić nad Wisłą budzących podziw tej ekipy wzorców z Węgier, Czech, Słowacji i Federacji Rosyjskiej. W tym celu prezydent złamał konstytucje, jednak jest strażnik, który ma szansę ją obronić – to prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński, z którym PiS ma prywatną wojnę.
Gdy wywołuje się konflikt, sojuszników do walki najłatwiej zdobyć jasnym sprecyzowaniem wspólnego wroga. W Prawie i Sprawiedliwości na konfliktach znają się, jak mało kto w polskiej polityce, więc nic dziwnego, że w wojnie o Trybunał Konstytucyjny i demokratyczny ustrój Polski szybko spersonifikowano głównego przeciwnika. Dlaczego jednak trafiło akurat prof. Andrzeja Rzeplińskiego?
Skąd ta nagonka? O Andrzeju Rzeplińskim długo można też opowiadać jako o kandydacie na różnego rodzaju wysokie funkcje demokratycznego państwa prawa. Wysuwano jego kandydaturę na Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, później chciano uczynić go Rzecznikiem Praw Obywatelskich. A mówiąc dokładnie, próby te podejmowało środowisko kojarzone najpierw z Unią Wolności, a później Platformą Obywatelską.
W środowisku prawniczym nie oczekuje się natomiast już mocniejszych reakcji samego prezesa Trybunału Konstytucyjnego na to, co się dzieje z jego instytucją. Andrzej Rzepliński potrafi być stanowczy i bezkompromisowy, czasem wychodzi nawet z niego nerwus. Co objawiło się na przykład podczas ustalania, czy ostatnie głośne sprawy rozpatrywane będą w pełnym, czy też jedynie 5-osobowym składzie i kilku bardzo ostrych wywiadach na temat deliktu, którego dopuścił się prezydent Duda.
Trzej prawidłowo wybrani przez Sejm sędziowie (o czym przesądza opublikowany już wyrok z 3 grudnia) - Roman Hauser, Krzysztof Ślebzak i Andrzej Jakubecki - powinni albo bezpośrednio, albo za pośrednictwem prezesa TK przesłać do prezydenta notarialnie poświadczone ślubowania, zgodne z tekstem w ustawie o TK. Nie jest to zgodne z tradycją, ale winny temu jest prezydent, który zaprzysiągł "sędziów" wybranych bezprawnie, bo w braku wakatów. Natomiast nie jest to sprzeczne z ustawą, gdyż ustawa mówi o złożeniu ślubowania "wobec" prezydenta, nie precyzując formy.
Następnie trzej wymienieni sędziowie powinni przystąpić do normalnej pracy, a prezes TK powinien zacząć obsadzać ich w składach orzekających. Jednocześnie powinien oświadczyć "sędziom" wybranym nieprawidłowo, że nie mają co robić w budynku Trybunału.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl
