.Nowoczesna od jakiegoś czasu wyprzedza Platformę w sondażach. Teraz po raz pierwszy wyprzedziła też Prawo i Sprawiedliwość. Ale obwoływanie jej pogromcami partii rządzącej jest zdecydowanie przedwczesne. Nawet miano liderów opozycji nie jest dane tej partii raz na zawsze. Jeśli .Nowoczesna chce powtórzyć drogę PO, która w 2001 roku miała niewielki klub, a cztery lata później walczyła o władzę, czeka ją długa i ciężka praca.
31 procent – to zdecydowanie liczba dnia. Tyle daje .Nowoczesnejsondaż IBRiS. To zaskoczenie na wielu płaszczyznach. Po pierwsze po raz pierwszy do dawna Prawo i Sprawiedliwość spada z pierwszego miejsca w sondażach. Po drugie wyprzedza je partia, która jeszcze niecałe dwa miesiące temu zdobyła w wyborach zdobyła 7,6 procent głosów. Oto sześć powodów, dla których ten sondaż trzeba traktować jako ciekawostkę, a nie rzeczywiste oddanie nastrojów społecznych.
1. To tylko jeden sondaż
Historia pracy polskich sondażowni, a przede wszystkim ostatnich wyborów prezydenckich pokazała nam, że sondaże powinniśmy traktować raczej jako odzwierciedlenie trendów. Poza tym pewne wątpliwości budzi ośrodek, który przygotował badania. To on przygotował słynny sondaż, który dał nowo powstałej partii Republikanie Przemysława Wiplera aż 19 procent.
W ostatnich dniach pojawiły się badania, w którym PiS tak bardzo nie traci, a .Nowoczesna jest daleko nie tylko za partią rządzącą, ale też za Platformą. Jeśli taka przewaga utrzyma się w kolejnych badaniach, wtedy rzeczywiście PiS i Platforma powinny się martwić, a .Nowoczesna cieszyć. Ale wydaje się, że teraz .Nowoczesna jest przeszacowana i utrzymanie prowadzenia na dłuższą metę jest w tym momencie kadencji po prostu niemożliwe.
2. Cztery lata do wyborów
Nawet zakładając, że poparcie sondażowe dla .Nowoczesnej będzie całkiem wysokie także za tydzień dwa i miesiąc, można zapytać "i co z tego?". Wybory już były i .Nowoczesna uzyskała w nich 7,6 procent głosów. Najbliższą szansą na sięgnięcie po więcej mandatów i pieniędzy z budżetu będzie miała za niecałe cztery lata.
Oczywiście wysokie poparcie w sondażach będzie ułatwiało budowanie struktur czy przebicie się do mediów, ale to nie zrobienie kroku ku władzy, tylko czynnik, który może w tym pomóc. Bo nawet gromadzone przez długi czas poparcie może wyparować w czasie kampanii wyborczej. Teoretycznie klub .Nowoczesnej może rosnąć dzięki transferom PO, ale Ryszard Petru wielokrotnie zapewniał, że "nie będzie brał spadów z PO", a poza tym jego inicjatywa straciłaby efekt świeżości.
3. Platforma może się odbudować
Bez wątpienia Platforma przeżywa teraz trudny okres. Przybita dwiema porażkami z rzędu, z trudem przypomina sobie jak to jest w opozycji. Do tego trwa w niej walka o przywództwo, która na razie jest całkiem kulturalna, ale i tak skutkuje paraliżem decyzyjnym.
Ale przecież tak nie musi być przez całą kadencję. Może nowy lider partii będzie w stanie wymyślić ją na nowo, tchnąć w posłów energię i sprawić, że PO znowu będzie w stanie być sensowną, merytoryczną opozycją, a nie grupą performerów wychodzącą z sali obrad lub robiącą kartoniady. A to może zatrzymać odpływ wyborców z PO.
4. Powrót lewicy
Analogiczna sytuacja dotyczy lewicy, która jeszcze nie wie, czy chce toczyć walkę o powrót do Sejmu jako koalicja czy jako niezależne ugrupowania. Ale kiedy już się zdecyduje, może zacząć walkę o wyborców skupionych na kwestiach światopoglądowych. Szczególnie, kiedy PiS zacznie kłaść nacisk właśnie na nie. Dotychczas ich unikało, decydując jedynie o zakończeniu finansowania in vitro z budżetu państwa.
Dzisiaj to .Nowoczesna jest najbardziej liberalną partią w Sejmie, co udowodniła broniąc prawa do wystawiania w teatrze sztuki mającej zawierać treści pornograficzne. Ale jeśli w grze pojawi się silna lewica, .Nowoczesna będzie musiała zdecydować, czy się zradykalizować i pójść bardziej na lewo, czy zostać bliżej centrum. Tak czy tak będzie musiała oddać część pola.
5. Struktury
Wybory tylko po części wygrywa się w mediach. Dzisiaj Petru wyskakuje niemal z lodówki. A to oznacza, że za jakiś czas wyborcy i media będą musieli odpocząć. Wtedy dopiero okaże się, czy .Nowoczesnej udało się wykreować więcej rozpoznawalnych twarzy. Na razie wydaje się, że taką jest Kamila Gasiuk-Pihowicz, która wykorzystuje temat Trybunału do zbudowania rozpoznawalności.
Poza tym do osiągnięcia dobrego wyniku wyborczego potrzebne są też struktury terenowe, a .Nowoczesna zaczęła je budować dopiero pół roku temu. Teraz musi wykorzystać pieniądze z budżetu do zbudowania sprawnie działającej organizacji. Jak bardzo to ważne pokazały wybory prezydenckie: "Polska lokalna"cała była obwieszona banerami z Andrzejem Dudą, Bronisław Komorowski spoglądał tylko z opłaconych billboardów.
6. Groźba wodzostwa
W każdej partii, nawet najmniejszej po pewnym czasie tworzą się frakcje. Dzisiaj jest na to za wcześnie, nowi posłowie są jeszcze ciągle pod wpływem charyzmy lidera. Ale za jakiś czas, szczególnie, jeśli na horyzoncie pojawią się problemy, mogą zacząć w niego wątpić.
A odpowiedzią na to jest zwykle umacnianie władzy lidera. Nie każdą partię da się prowadzić tak, jak Jarosław Kaczyński prowadzi PiS. Co więcej, partia przedstawiająca się jako liberalna nie może być tak prowadzona. Dlatego Petru będzie musiał rozsądnie podzielić się władzą w partii, zbudować lokalnych liderów i zadbać o to, by jego partia była postrzegana jako drużyna, a nie one man show.
Politycy .Nowoczesnej po pierwszym sondażu dającym jej prowadzenie powinni zamiast szampana, napić się szklanki zimnej wody. Bo zbyt szybkie uwierzenie, że jest się mesjaszem narodu to pierwszy krok do politycznej zagłady. Wyborcy doceniają ciężką pracę i pokorę, a nie prowadzenie w sondażach.