Prawo i Sprawiedliwość teraz zajmuje się Trybunałem Konstytucyjnym, ale równolegle zaczyna też wprowadzać obowiązki w Służbie Cywilnej. W założeniu to grupa
urzędników, którzy nie są politykami i zajmują się merytoryczną stroną rządzenia. Niezależnie od tego, z której partii jest minister wydający polecenia. Dzięki temu po zmianie władzy nie dotyka ich słynna miotła, a w urzędach pozostają ludzie z wiedzą i doświadczeniem.
Partia rządząca chce to zmienić. Jak wynika ze
złożonego w Sejmie projektu, znosi się zakaz przynależności partyjnej dla dyrektorów generalnych (którzy zarządzają pracą ministerstw i urzędów), dyrektorów departamentów oraz ich zastępców. Do tego mają oni być wybierani nie w konkursach, ale powoływani aktem powołania i nie będą musieli mieć doświadczenia w administracji.