
PiS po poradzeniu sobie z Trybunałem Konstytucyjnym bierze się za Służbę Cywilną. Z założenia są to profesjonalni urzędnicy, a nie politycy. To się zmieni, bo PiS planuje znieść zakaz przynależności partyjne wśród dyrektorów oraz zniesienie konkursów na najwyższe stanowiska. Ustawa przewiduje też automatyczne zwolnienie tych, którzy teraz je zajmują.
REKLAMA
Prawo i Sprawiedliwość teraz zajmuje się Trybunałem Konstytucyjnym, ale równolegle zaczyna też wprowadzać obowiązki w Służbie Cywilnej. W założeniu to grupa urzędników, którzy nie są politykami i zajmują się merytoryczną stroną rządzenia. Niezależnie od tego, z której partii jest minister wydający polecenia. Dzięki temu po zmianie władzy nie dotyka ich słynna miotła, a w urzędach pozostają ludzie z wiedzą i doświadczeniem.
Partia rządząca chce to zmienić. Jak wynika ze złożonego w Sejmie projektu, znosi się zakaz przynależności partyjnej dla dyrektorów generalnych (którzy zarządzają pracą ministerstw i urzędów), dyrektorów departamentów oraz ich zastępców. Do tego mają oni być wybierani nie w konkursach, ale powoływani aktem powołania i nie będą musieli mieć doświadczenia w administracji.
Partia rządząca chce to zmienić. Jak wynika ze złożonego w Sejmie projektu, znosi się zakaz przynależności partyjnej dla dyrektorów generalnych (którzy zarządzają pracą ministerstw i urzędów), dyrektorów departamentów oraz ich zastępców. Do tego mają oni być wybierani nie w konkursach, ale powoływani aktem powołania i nie będą musieli mieć doświadczenia w administracji.
– Dowiedzieliśmy się, jak poprzedni rząd traktował te konkursy – mówiła w Sejmie Małgorzata Wassermann, przypominając ujawniony na nagraniach kelnerów nepotyzm. Tak więc zamiast spróbować naprawić zepsutą przez rząd PO-PSL sytuację, PiS jeszcze ją pogarsza. Dokładnie tak samo zrobił z Trybunałem Konstytucyjnym. Znika też Rada Służby Cywilnej, która była organem czuwającym nad apolitycznością i profesjonalizmem urzędników.
