Rozbitek, który po 3 latach wrócił do domu, ma okazywać się kanibalem
Rozbitek, który po 3 latach wrócił do domu, ma okazywać się kanibalem Fot. Screen / Youtube

Meksykanie, José Salvador Alvarenga i Ezeqiuel Cordoba wybrali się na łowy, z których wrócił tylko pierwszy z nich. Poszukiwania rozpoczęły się, kiedy mężczyźni nie dawali znaku życia. Łajba jednak zaginęła, akcję zawieszono. Rybacy musieli liczyć wyłącznie na siebie, jeden z nich nie przeżył wyprawy. Dziś jego rodzina żąda odszkodowania, bo ocalony miał… zjeść towarzysza.

REKLAMA
Historia, która przypomina fabułę filmu o rozbitku, który spędził lata na bezludnej wyspie, nie skończyła się pełnym sukcesem. To, co przytrafiło się 37-letniemu José zakrawa na horror - skutki wyprawy były tragiczne, bo zakończyła się ona śmiercią młodszego rybaka. Doprowadziła do niej dieta, składająca się z ryb, ptaków, żółwiej krwi i… moczu. Jak opowiada Alvarenga, jedyną reakcją u chłopaka na taką mieszankę były wymioty. I one doprowadziły wreszcie do zgonu, wcześniej jednak 22-latek poprosił, by kolega go nie jadł, zapewniając godny pochówek w domu.
Ocalony rybak przekonuje teraz, że nie udało mu się dotrzymać obietnicy przez ogromne upały. Z ich powodu właśnie miał wyrzucić ciało do oceanu, ale najbliżsi zmarłego nie wierzą w taką wersję wydarzeń. Ich zdaniem, Meksykanin musiał dopuścić się kanibalizmu.
Po 15 miesiącach odnaleziono go na Wyspach Marshalla. Przypominał wtedy Toma Hanksa ze wspomnianego obrazu "Cast Away". Cudowny powrót okazał się początkiem kłopotów Alvarengi, który został pozwany przez rodzinę zmarłego Cordoby - krewni chcą miliona odszkodowania za jego zjedzenie. Rybak zaprzecza - jego zdaniem, oskarżenia to reakcja na fakt, że opublikował swoje wspomnienia. Wydana w listopadzie książka nie wzbudza jednak zbyt dużego zainteresowania, a proces trwa.

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl