Nikomu w najczarniejszych snach nawet się nie śniło, że tu, w Olecku na Mazurach, małej, turystycznej miejscowości, kiedykolwiek mógłby powstać ośrodek dla uchodźców z Syrii. Wszędzie, tylko nie tu! A jednak. Bez wiedzy i zgody mieszkańców, nie mówiąc o władzach miasta, taką decyzję podjął pewien przedsiębiorca, właściciel hotelu nad brzegiem jeziora. I postawił wszystkich przed faktem niemal dokonanym. Trudno się dziwić, że w mieście się zagotowało?
Takiego najazdu 17-tysięczne Olecko nie przeżyło jeszcze nigdy. Telewizje, gazety, lokalne i ogólnokrajowe media – wszyscy ściągnęli tu w czasie ostatniego weekendu, by zobaczyć, jak mieszkańcy tego miasteczka na Mazurach protestują przeciwko uchodźcom. W kilkunastu polskich miastach w tym czasie odbywały się manifestacje przeciwko PiS. A w Olecku – w obronie swojego miasta. A także – co widać na transparentach – w obronie kultury. Wielka polityka nie była w tym momencie ważna.
– Ludzie są bardzo zdesperowani. Jakiś człowiek z innego miasta będzie wchodził do nas z butami i otwierał u nas ośrodek dla uchodźców?!? Nie ma na to naszej zgody! – niemal grzmi Kamil Urbanowicz, jeden z tych, którzy dwa tygodnie temu rozpoczęli akcję zbierania podpisów przeciwko ośrodkowi dla uchodźców. Gdy rozmawiamy, ma ich już ponad 4 tysiące. – Nie trzeba mieszkańców namawiać. Niektórzy mówią od razu: "Dawaj pan długopis!" i sami chcą podpisywać – mówi.
Miasto straci swoją renomę
Ośrodek miałby zostać otwarty w hotelu nad jeziorem, dosłownie kilkadziesiąt metrów od dużego kompleksu turystyczno-sportowego. W pobliżu campingu, który – jak mówi Kamil Urbanowicz – należy do najnowocześniejszych w Europie. – Jeżdżę z żoną rowerem. Ani we Francji, ani we Włoszech, ani w Hiszpanii, tak dobrze wyposażonych campingów nie widzieliśmy. Obok jest duży obiekt sportowy z basenem, siłownią. Przyjeżdżają tu całe grupy sportowców – mówi.
I jak tu można sobie wyobrazić uchodźców? Że osiedlą się tu, a z ich powodu przestaną przyjeżdżać normalni turyści? Jak słyszę, w pobliżu jest też plaża miejska. A wielu turystów przyjeżdża do Olecka, bo szuka spokoju. W niedalekim Giżycku już takiej ciszy nie ma. – Mieszkańcy obawiają się, że miasto straci na renomie. Mamy piękną halę z całym kompleksem sportowym i boją się, że turyści, a także grupy sportowe, przestaną do nas przyjeżdżać – przyznaje Ewa Zalewska-Drozd, kierownik Wydziału Spraw Obywatelskich w oleckim Urzędzie Miasta.
Może dojść do tragedii
Mieszkańcy są zdesperowani. – Gdyby to byli repatrianci ze Wschodu, to rozumiem. Ale Syryjczycy to inna kultura. W taki sposób powstają getta. A my nie chcemy tego, co dzieje się na przedmieściach Paryża. Boimy się o bezpieczeństwo – mówi Kamil Urbanowicz. I to nie tylko mieszkających tu Polaków. – Nie wiem, czy jak ośrodek powstanie, nie dojdzie do jakiejś tragedii. Nie wygląda to ciekawie – mówi.
Gdy rozmawiamy, po Olecku rozeszła się pogłoska, że ktoś powybijał szyby w hotelu. Informacja nie była potwierdzona, ale dotarła do lokalnej gazety. – Chyba lepiej, żeby tego ośrodka tu nie było. Dla dobra wszystkich – słyszę od jednego z dziennikarzy.
Będą problemy z bezpieczeństwem
Hotel był kiedyś w ruinie i straszył przez wiele lat, ale jakiś czas temu wyremontował go pewien przedsiębiorca z Białegostoku. Co nie zmieniło faktu, że hotel nadal stał pusty. Niedawno przedsiębiorca sam wymyślił ośrodek dla uchodźców i zgłosił się do Urzędu ds. Cudzoziemców. Choć – jak precyzują w Urzędzie Miasta – tak naprawdę do przetargu zgłosiła się spółka warszawska, być może posiadająca umowę najmu.
W każdym razie hotel – jak słychać w mieście – byłby w stanie przyjąć od 200 do 300 uchodźców, choć głośno mówi się o 120. Stąd obawy, że przy małej liczbie mieszkańców, te osoby będą bardzo widoczne. A co za tym idzie, problemy z bezpieczeństwem będą duże.
Związane ręce, pozostaje czekać
Ale tak naprawdę nikt nic nie wie. Ina razie, niewiele można zrobić. – Nikt nas, władzy lokalnej ani mieszkańców, nie pytał o zdanie. O wszystkim dowiedzieliśmy się dopiero, gdy przedsiębiorca miał obowiązek poinformować lokalne władze, że przystępuje do przetargu. Rada Miejska wydała wtedy rezolucję sprzeciwiającą się powstaniu ośrodka. Zwróciliśmy się też do Urzędu ds. Cudzoziemców z pytaniem, jak sytuacja w tej chwili wygląda. Czekamy na odpowiedź – mówi naTemat Ewa Zalewska-Drozd.
W tej kwestii władze i mieszkańcy są zgodni. Sam burmistrz pojawił się podczas protestu w centrum miasta. – Powinno się nie tylko powiadomić miejscowe władze, ale również zasięgnąć ich opinii, a przede wszystkim opinii ich mieszkańców. Czy wyrażają zgodę, czy nie – mówił Wacław Olszewski.
Mieszkańcy mają jednak związane ręce. Jeśli Urząd ds. Cudzoziemców przeprowadzi kontrolę i okaże się, że budynek spełnia wszystkie wymogi, wtedy ośrodek powstanie. Dlatego na razie mieszkańcy nie mogą zrobić nic oprócz słania próśb do urzędu, by nie zgadzał się na ofertę z powodu dużego oporu społecznego. I oprócz próśb kierowanych do samego przedsiębiorcy, by wycofał się z przetargu. Pisma do niego zostały już wysłane, ale mężczyzna nie odpowiada. – Milczy, nie odzywa się. Daliśmy mu czas do 15 stycznia. W przeciwnym razie przeniesiemy nasze protesty do Białegostoku – ostrzega Kamil Urbanowicz.
Powiedzenie ”Nic o nas, bez nas” zupełnie w tym przypadku nie pasuje. Ale może jeszcze nic straconego. Sprawa – jak mówią – jest w toku. I mieszkańcy na pewno milczeć nie będą. Już szykują kolejną akcję – w Sylwestra, o północy.