Specjaliści podkreślają, że sprofilowane programy żywieniowe mają szansę odegrać znacząca rolę w procesie minimalizowania chorób dietozależnych. Dużo łatwiej tworzyć je po przyjrzeniu się własnemu DNA, na bazie oceny predyspozycji organizmu i skłonności do określonych schorzeń. Warto przeanalizować środki zapobiegawcze, a dzięki temu skutecznie oddalać ryzyko zagrożeń zdrowotnych i myśleć o jedzeniu w kategoriach regularnych przyjemności.
Co jeść, żeby nie tyć? Jak dbać o swój organizm, żeby nie mieć podwyższonego poziomu cholesterolu, nie nabawić się nadciśnienie czy problemów z poziomem cukru we krwi? W pierwszym odruchu sięgamy po ogólnodostępne zalecenia. Jednak u wielu z nas okazują się one nieskuteczne.
Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Wiele osób stara się zdrowo odżywiać a mimo tego nie są w stanie pozbyć się "oponki" na brzuchu. Z kolei nadwaga i otyłość to prosta droga do cukrzycy typu 2, nadciśnienia tętniczego, chorób serca - z zawałem włącznie, udaru niedokrwiennego mózgu a nawet niektórych nowotworów. Nie wszyscy jesteśmy tacy sami, dlatego warto wiedzieć, co konkretnie służy naszemu organizmowi, a nie jakie są zalecenia dla wszystkich.
Nutrigenetyka ma przyszłość
Czy nadzieja na zdrowie i długie życie w dobrej formie ma zdaniem Polaków wagę? Tak ‒ wielką, ale lekarze oraz dietetycy szybko studzą nasz zapał i mówią, że pokutuje w nas raczej masowa nadwaga mentalna… Coś w rodzaju systematycznego gromadzenia nadprogramowych kilogramów zaniedbań wobec organizmu i spowolniony „metabolizm” działań profilaktycznych.
Logika komponowania jedzenia jest dziś pożądana jak system naprawczy pokonujący wszelkie bariery zakłócające odbieranie oraz właściwe interpretowanie sygnałów płynących z naszego ciała i umysłu. Okazuje się, że to właśnie one są odpowiedzialne za prawidłowe odczytywanie kluczowych wiadomości dotyczących głodu lub sytości. Tu każdy, najdrobniejszy element ma powierzaną ważną rolę. Nawet czas ma swoje decydujące 15 minut, by odnotować, że człowiek zjadł zbyt wiele, a to oznacza, że jeśli zdecydujemy się na zbyt szybki posiłek, w byle jakich warunkach, to informacja o tym, że zaspokoiliśmy apetyt, nadejdzie do mózgu zbyt późno.
Między innymi dlatego nutrigenetycy próbują nam stworzyć takie zaplecze badawcze, by nasz organizm odnalazł inteligentną drogę do samonaprawy i sugerował nam to, czego potrzebuje, by nasz proces dbania o formę był bardziej świadomy.
Świadomość rodzi się dzięki zauważaniu różnic
Każdy z nas ma swój genetyczny „podpis”. Im bardziej jest on czytelny dla nas samych, tym większą gwarancję mamy na to, że w przyszłości uda nam się zapobiec wystąpieniu chorób cywilizacyjnych.
Warto pamiętać, że czujemy się tak, jak żyjemy, a styl odżywiania jest jednym z kluczowych narzędzi wpływających na rejestrowany komfort funkcjonowania organizmu. Służy to także osiąganiu optymalnej masy ciała. Raport firmy DF Medica Polska ‒ "Genodiet ‒ tysiąc Polaków przebadanych nutrigenetycznie” przyniósł zaskakujące wnioski. Okazało się, że tylko 52% osób wśród pacjentów, których predyspozycje DNA oceniono na przełomie ostatnich dwóch lat, może się odżywiać zgodnie z ogólnodostępnymi zaleceniami. Pozostali ‒ 48% powinni komponować swoje programy żywieniowe na bazie precyzyjnie profilowanych zaleceń.
Nasz organizm to skomplikowany mechanizm. Wrażliwy, wymagający i premiujący wszystko to, co robimy dla niego z rozwagą, troską. Nie toleruje sztampowych rozwiązań. Walczy o to, by dostrzegać jego oryginalność i postępować z nim zgodnie z zaobserwowanymi odrębnościami. Wtedy mobilizuje się do zabezpieczenia swojego najinteligentniejszego układu – immunologicznego. Przyjrzenie się własnemu DNA to szansa ocenienia, czy pewne cechy, skłonności mogą przyczynić się w przyszłości do rozwoju choroby i cenna podpowiedź ułatwiająca podjęcie środków zapobiegawczych na wczesnym etapie.
Jesteśmy niepowtarzalni
Tylko indywidualnie opracowywane programy żywieniowe mają szansę przynieść długofalowe sukcesy w odchudzaniu lub zwyczajnie w dbaniu o zdrowie. Okazuje się, że nawet tak podstawowe informacje, jak choćby przygotowanie jadłospisów na 1000/1200 czy 1500 kcal według dotychczasowych zaleceń proporcji białek, tłuszczów i węglowodanów mogą okazać się nieskuteczne, bo bywa, że zagrażają zdrowemu spadkowi masy ciała danej osoby.
Niewykorzystane witaminy
Badanie Genodiet Completo ocenia m.in. metabolizm homocysteiny (aminokwas, który powstaje podczas trawienia białka zwierzęcego, najczęściej czerwonego mięsa). Osoby, u których jest on zaburzony, są bardziej narażone na udar mózgu lub zawał serca. Podobnie jest z cholesterolem, odpowiednia dieta może go obniżyć, a kwas foliowy ma w tym też spory udział.
Według raportu tylko u 1/3 badanych wielonienasycone kwasy tłuszczowe mają korzystny wpływ na prewencję chorób układu krążenia, u pozostałych osób należy nałożyć konkretną „dyscyplinę” odpowiednich tłuszczów, ich rodzaju oraz przestrzegać spożywania odpowiednich proporcji kwasów omego 3 i omega 6.
Analiza badań GENODIET wykazała również, że ponad 50 proc. badanych ma problemy z prawidłowym metabolizmem kwasu foliowego. Podobnie jest z mechanizmem metabolizowania i wykorzystywania witaminy D przez organizm badanych - jedynie u 40 proc. funkcjonuje on prawidłowo.
W organizmie każdego z nas ważny jest też system usuwanie wolnych rodników tlenowych, których nadmiar uszkadza zdrowe komórki. Powstawaniu wolnych rodników sprzyja stres, zanieczyszczenie powietrza, aktywność fizyczna i wysokoprzetworzona żywność. Jeśli organizm nie radzi sobie z usuwaniem wolnych rodników narażeni jesteśmy na przedwczesne starzenie i wzrost ryzyka wystąpienia chorób nowotworowych. Prawidłowy system antyoksydacyjny zaobserwowano, we wspomnianym badaniu, tylko u 12 proc. osób. Zdecydowanie niekorzystny był on u 65 proc. badanych a u 23 proc. był oceniony na poziomie średnim.
Złe mleko, kofeina i sód
Co ciekawe, u 38 proc. osób u których wykonano analizy genetyczne, stwierdzono wrodzoną nietolerancję laktozy, czyli cukru mlecznego. Trzeba zaznaczyć, że problem nietolerancji laktozy nie dotyczy tylko dzieci, występuje też u osób dorosłych. Natomiast u 58 proc. badanych występowała nadwrażliwość na kofeinę a u 77 proc. na sód. Oba czynniki mają związek z rozwojem chorób układu sercowo-naczyniowego. Dlatego osoby, u których występuje nadwrażliwość na obie substancje stanowią szczególną grupę ryzyka.
Jak wskazują autorzy raportu, choroby dietozależne występują coraz częściej. Szacuje się, że cierpi na nie nawet co trzeci Polak. Żeby zatrzymać ten proces, potrzeba pogłębionych interdyscyplinarnych badań na pograniczu medycyny, genetyki, dietetyki, nauk o zdrowiu, nauk o żywieniu, psychologii i socjologii. Tym bardziej, że zachorowalność na schorzenia dietozależne przybiera na sile, a prowadzone działania profilaktyczne nie przynoszą oczekiwanych rezultatów.
Priorytetowe znaczenie mają bowiem informacje o niezmiennych podczas całego życia (w odróżnieniu od pojawiających się np. sezonowo alergii) predyspozycji do pewnych nietolerancji oraz nadwrażliwości. To dzięki nim specjalista jest w stanie prowadzić terapię pacjenta w ukierunkowany sposób, miarowo wprowadzać zmiany w jego dotychczasowym systemie nawyków i zaniedbań wobec organizmu. W praktyce np. ryzyko cukrzycy typu 2 można wykryć przed pojawieniem się jej groźnych powikłań.