
Jarosław Kaczyński nie może być zadowolony ze skali sprzeciwu wobec działań kontrolowanych przez niego prezydenta, premiera, oraz sejmowej większości. I poirytowania tą sytuacją nie zamierza ukrywać, co potwierdza kolejny ostry wywiad prezesa PiS na temat masowych protestów w obronie demokracji. – Demonstrować wolno, to czasem powoduje jakiś bałagan, ale to jest cena demokracji, którą całkowicie akceptujemy – mówi w najnowszym wywiadzie. By po chwili stwierdzić coś, co wielu może odstraszyć od demonstrowania.
Jarosław Kaczyński przekonuje, iż jego intencją było, by "w sposób modelowy, abstrakcyjny, pokazać, że istnieją różnice między postawami ludzi, także postawami Polaków". Brzmi to jak tłumaczenie, iż nie miał on złych intencji. Można byłoby w ten sposób to odczytywać, gdyby prezes PiS w tym samym momencie nie postanowił... kolejny raz obrazić obywateli, którzy nie popierają jego partii. – Znaczna część z tych, którzy atakują, nie jest w stanie abstrakcyjnie myśleć, to przekracza ich możliwości. To jest kolejna cecha tego środowiska – stwierdza.
Jeśli ktoś myśli, że zrobi tutaj Majdan, to się głęboko myli. My sobie damy radę, mamy wielki program społeczny. (...) Jestem przekonany, że kontr-Majdan byłby wielokrotnie większy. Chcielibyśmy jednak tego uniknąć, z tego względu, że nam nie chodzi o żadną konfrontację.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl
