Kukiz'15 tworzony był naprędce i bez silnych regionów. Osamotniony muzyk musiał skorzystać ze struktur Ruchu Narodowego oraz lokalnych społeczników, którym nie po drodze z politykiem popierającym często rząd Prawa i Sprawiedliwości. Pierwszym secesjonistą był poseł Paweł Kobyliński. Czy jego odejście do .Nowoczesnej Ryszarda Petru może być kamyczkiem, który uruchomi lawinę? Prawdziwy rozłam mogą bowiem spowodować narodowcy, którzy już teraz stają się dla klubu problemem.
– Klub Poselski Kukiz’15 informuje, iż na prośbę prezydium (klubu) poseł Paweł Kobyliński złożył u marszałka Sejmu rezygnację z członkostwa w klubie Kukiz'15. Powodem decyzji prezydium były niejasności w oświadczeniu majątkowym posła, pomimo wielokrotnych próśb, Kobyliński nie przedstawił klubowi stosownego wyjaśnienia – to fragment oświadczenia rzecznika klubu Kukiz'15 Jakuba Kuleszy.
Odchodzi do .Nowoczesnej
Kobyliński politycznie związany był z Zygmuntem Frankiewiczem, prezydentem Gliwic, niegdyś należącym do Unii Wolności i Platformy Obywatelskiej. Start do Sejmu z list ruchu Kukiz'15 było więc sporym zaskoczeniem. Od początku miały mu nie odpowiadać styl prowadzenia klubu i poglądy niektórych członków. Kobyliński, z wykształcenia ekonomista, nigdy zresztą nie krył swoich liberalnych poglądów. Był również jedynym posłem w klubie, który popierał reformę emerytalną i sprzeciwiał się jej cofnięciu.
Powodem, dla którego został wydalony przez klub miało być pobrane przez posła świadczenie z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w wysokości 3 300 zł. Kulesza zarzucał Kobylińskiemu nieetyczne pobranie świadczenia, mimo dużych dochodów. Według oświadczenia zarobił w ciągu roku 650 tys złotych.
Kobyliński długo nie pozostawał niezrzeszonym posłem. Szybko trafił do .Nowoczesnej Ryszarda Petru. Zasiada też w Komisji Gospodarki i Rozwoju oraz Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Posłowie ruchu Kukiza chętnie widzieliby jego rezygnację z mandatu, ale na razie nic tego nie zapowiada.
Czy jednak może stać się tak, że klub, który liczy obecnie 40 posłów będzie się rozpadać? Niepokojącym sygnałem jest nie tylko wykluczenie pojedynczego posła, lecz również i podziały wewnętrzne. Przede wszystkich chodzi o posłów wywodzących się z Ruchu Narodowego. Sam Kobyliński uważa, że sytuacja jest zagrożona.
- Może się rozpaść. Wszystko będzie kwestią zarządzania. Ja życzę Klubowi, aby tak się nie stało. To, że ja podjąłem taką, a nie inną decyzję, nie oznacza, że podejmą ją kolejni, ale uważam, że jest spora taka szansa. Proszę zauważyć, że już dwóch posłów z list nie należy już do Klubu Parlamentarnego, a dopiero dwa miesiące po wyborach. To nie jest przypadek - mówi dla naTemat poseł.
Narodowcy budują swój front?
Największym problemem dla wchodzącego w politykę Pawła Kukiza był brak struktur regionalnych. Muzyk nie mógł liczyć na skłóconą z nim dużą część aktywistów ruchu zmieleni.pl związanego z JOW-ami. By móc pozwolić sobie na aktywną i widoczną kampanię wyborczą musiał skorzystać ze struktur Ruchu Narodowego. Ceną za to były miejsca dla działaczy na listach wyborczych.
Narodowcy dostali się do Sejmu, ale w klubie Kukiza może być im za ciasno. Już na samym początku kadencji głośno mówili o swojej niechęci do współpracy z Piotrem "Liroyem" Marcem. Popularny hip-hopowiec zraził narodowców podejściem do marihuany i rzekomymi seks taśmami z jego udziałem.
Niedługo potem mówiło się o możliwości mianowania Krzysztofa Bosaka szefem klubu Kukiza. Jeden z liderów narodowców miał być gwarantem pozostania prawicowców w klubie. Ostatecznie pomysł nie został zrealizowany.
Wraz z rosnącym napięciem wokół Trybunału Konstytucyjnego. Kukiz często głosował ramię w ramię z Prawem i Sprawiedliwością. Narodowcy natomiast stwierdzili, że to świetna okazja by przypomnieć o sobie. Odwiedzają studia telewizyjne, są też aktywni w mediach społecznościowych.
Skąd ta nagła zmiana? Możliwe, że chodzi o przypomnienie się prawicowym wyborcom. Narodowcy mogą bowiem "łapać" tych, którzy odejdą od PiS-u. Z pozycji ruchu Kukiz'15 takie zadanie byłoby znacznie trudniejsze. Pluralistyczna organizacja niekoniecznie chce być kojarzona tylko z katolicko-patriotycznym wyborcą.
Dlatego też narodowcy podjęli decyzję o utworzeniu Narodowo-Demokratycznego Zespołu Parlamentarnego. Nie musi on stanowić od razu siły politycznej, sam fakt istnienia nie tylko podkreśla tradycje endeckie w Sejmie, lecz także daje łatwą drogę do ewentualnego utworzenia klubu parlamentarnego. Nie stanie się to jednak natychmiast.
Do wyborów zostały ponad trzy lata i od zmieniającej się sytuacji politycznej i pozycji ruchu Kukiz'15 zależy czy narodowcom będzie się opłacało samemu wystawiać listy do Sejmu czy też będą musieli znów szukać partnerów. Z drugiej jednak strony po wpisach posła Roberta Winnickiego o święcie Chanuki Kukiz ostro krytykował narodowców. Możliwe, że sam muzyk jest zmęczony koalicjantem. Problemem w relacjach mogą być też ... pieniądze. Ruch, zgodnie z zapowiedziami, nie bierze bowiem dotacji państwowych. Może to być problemem przy organizowaniu kampanii wyborczych.
Zadzwoniliśmy do kilku posłów z ruchu Kukiz'15 z prośbą o komentarz. Niestety, na dwa dni przed świętami, numery podane na stronach są nieaktywne. Udało się dodzwonić do jednego posła, który prosił o niecytowanie go pod nazwiskiem. Polityk rzucił tylko, że ruch jest bardzo szeroki i z każdym będą rozmawiać. Na pytanie o zagrożenia dla jedności klubu ze strony narodowców odpowiedział też jego rzecznik, Jakub Kulesza.
- Nie ma żadnego zagrożenia. Wszyscy posłowie są częścią klubu i ze wszystkimi rozmawiamy na temat pracy w ramach klubu - oświadczył polityk.