Mieli wielkie firmy, zarabiali miliony, postanowili pójść pod prąd. Pozbyli się udziałów w swoich spółkach i postawili na małe, innowacyjne projekty. Inni do opuszczenia swoich spółek zostali zmuszeni, ale i tak chcą dalej inwestować. Dlaczego wizjonerzy opuszczają swoje okręty, by budować kajaki?
- Czas stacjonarnego internetu się kończy. Najbliższa przyszłość należy do urządzeń mobilnych. Wierzę w to, że technologia ma ułatwiać życie. Takimi projektami chcę się zajmować - mówił Łukasz Wejchert w rozmowie z dziennikarzami "Bloomberg Businessweek Polska. Ten niespełna 40-letni biznesmen Onetem zajął się za namową swojego ojca, Jana Wejcherta. Przez lata pracował w Onecie i grupie TVN. W zeszłym roku rynek obiegła informacja, że Łukasz Wejchert odchodzi z grupy i sprzedaje swoje udziały. Na początku chciał „wyjąć” Onet z ITI, ale pojawiły się komplikacje, gdyż posiadał udziały zarówno w ITI (właściciel grupy) jak i w notowanej na warszawskiej giełdzie TVN.
Gdy okazało się, że ITI sprzedaje telewizję N (z możliwością sprzedaży całej TVN) francuskiemu właścicielowi Canal+, Wejchert postanowił sprzedać swoje udziały w tej grupie medialnej. Według informacji prasy mógł za nie dostać około pół miliarda złotych. Nie myślał jednak o emeryturze i ciepłych krajach. Już na początku tego roku założył firmę, która zainwestowała m.in. w iTaxi - mobilną aplikację, która za pomocą smartfonu pozwala na zamówienie taksówki bez pośrednictwa korporacji. Po zainstalowaniu i uruchomieniu aplikacji, wyświetla się mapa, na której widzimy pobliskie taksówki, możemy porównać ceny, sprawdzić ile czasu musielibyśmy na taksówkę czekać, a po kursie ocenić jakość usługi.
To jednak nie koniec inwestycji Łukasza Wejcherta. Oprócz pojawiających się co jakiś czas plotek na temat planów odkupienia Onetu od ITI, wprowadza do Polski Wrapp. Jest to aplikacja działająca w integracji z Facebookiem, dostępna też w AppStore i Google Play. Dzięki niej można znajomym w portalu społecznościowym przesyłać karty podarunkowe znanych firm. Wrapp wskazanej przez nas osobie dostarcza wirtualną kartkę, którą można w sklepie wymienić na odpowiedni produkt po okazaniu jej na wyświetlaczu smartfona.
Dlaczego ludzie odchodzą z wielkich firm i wybierają inwestycje w ryzykowne, często przez lata nierentowne projekty? - Ludzie zamieniają wielkie, znane często na całym świecie marki, na małe, lokalne biznesy ze względu na inną kulturę pracy. Osoby ceniące szybkość w podejmowaniu decyzji, działanie kreatywne, często nie są w stanie na dłuższą metę funkcjonować w dużych strukturach. Tam każda decyzja jest dokładnie i wieloetapowo analizowana, również dlatego, że może mieć wpływ na funkcjonowanie wielu segmentów firmy - mówi Paweł Lipiec, redaktor prowadzący eCommerce.edu.pl.
Gadu-Gadu i Nasza Klasa
Maciej Popowicz - pomysłodawca, założyciel i pierwszy prezes Naszej Klasy (NK.pl) sprzedał 20-proc. pakiet swoich akcji niemieckiemu funduszowi (podobno za kilka milionów złotych). Rok później odsprzedał prawie wszystkie swoje udziały funduszowi, który przejął kontrolę nad spółką. Popowicz w tej chwili jest zaangażowany w działalność spółki, ale w dużo mniejszym stopniu, niż kiedyś. Teraz jest jednym z mentorów iNKubatora Naszej Klasy, gdzie wspiera internetowe strat-upy. Zainwestował też w Ten Square Games - firmę, która tworzy gry na portale społecznościowe. Czy cieszy się ze zmian? Jak podoba mu się praca nad małymi, innowacyjnymi projektami? Nie sposób się dowiedzieć, Popowicz od 3 lat mediów unika jak ognia i nie chce się publicznie wypowiadać.
Z publicznymi wypowiedziami nie ma za to problemu Łukasz Foltyn - twórca Gadu-Gadu, pierwszego polskiego komunikatora, który swego czasu był absolutnym hitem w polskim internecie. W 2007 roku 45 procent akcji GG kupił Fundusz Warsaw Equity Holding za 700 tysięcy złotych. W maju tego samego roku Foltyn zrezygnował z zasiadania w Radzie Nadzorczej, a pod koniec 2007 sprzedał swoje pozostałe akcje funduszowi Naspers. Swoje odejście ze spółki komentuje krótko: - To nie ja zdecydowałem się na opuszczenie spółki, tak zadecydował inwestor. Nie zapewniłem sobie kontroli nad firmą wchodząc z nim w spółkę - mówi. Dodaje też, że dla niego praca w Gadu Gadu była realizacją własnego pomysłu, projektu i od początku do końca tworzeniem czegoś nowego. Foltyn przyznaje, że ma plany biznesowe dotyczące internetu, software’u i - co ostatnio modne - aplikacji smartfonowych. - Na razie nic konkretnego, można powiedzieć, że raczej "przymierzam się" do nowych projektów - tłumaczy.
Dlaczego małe projekty?
Inwestowanie w start-upy nie jest dla każdego. Na spotkaniu w Akademickich Inkubatorach Przedsiębiorczości Business Link Łukasz Wejchert mówił, że w Polsce wciąż nie ma klimatu do inwestowania w startupy i inne projekty wysokiego ryzyka, przez co rozwijanie innowacyjnych pomysłów jest trudniejsze, niż np. w USA. Polscy inwestorzy są cały czas bardzo zachowawczy i unikają angażowania się w projekty, które zaczną na siebie zarabiać dopiero w przyszłości. Małe, innowacyjne pomysły są ryzykowne, ale jak się uda (a nie warto - zdaniem Wejcherta zrażać się porażkami) zwracają się z nawiązką. Dlatego też na opuszczanie statku i przerzucanie się na budowę kajaków mogą pozwolić sobie osoby, które już coś stworzyły i nie boją się ryzyka.