"Powiem jednak brutalnie: w Polsce od pokoleń mężczyźni zostawiają kobiety z dziećmi i idą na wojnę. Są takie sytuacje, jak Wałęsy..." – powiedział w wywiadzie dla "Super Expressu" redaktor Jacek Żakowski i przedstawił ten argument jako wytłumaczenie dla niepłacenia alimentów przez Mateusza Kijowskiego. Jak wojna, to wojna.
Wojowanie – męska sprawa. Bagnet na ramię, kamasze na nogi i hajda na koń ratować ojczyznę. Są ważniejsze kwestie niż płacenie alimentów, kiedy ojczyzna wzywa.
Nie uważam, że każdy działacz społeczny musi być krystalicznie czysty, bo gdyby taki był warunek, to działaczy społecznych w Polsce nie byłoby wcale. Nie mnie oceniać, czy zasądzone mu alimenty są za wysokie, za niskie, zasadne czy nie. Bardzo doceniam pracę Kijowskiego jako działacza KOD-u, jednak fakt, że organizuje manifestacje, działa na rzecz demokracji, nie jest dla mnie żadnym wytłumaczeniem, że nie wywiązuje się z obowiązku płacenia na swoje dzieci.
Jednak pokrętna obrona prezesa KOD-u, jaką wygłosił w wywiadzie dla "Super Expressu" Jacek Żakowski, jest absolutnie nie do przyjęcia.
Matka Polka Cierpiąca
Wizja kobiet, siedzących w oknach i wypłakujących sobie oczy za mężami i synami to bardzo popularna narracja. Niestety, rzadko prawdziwa. Najlepiej odnieść się do czasów PRL-u, które przywołał Jacek Żakowski.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że kiedy mężczyzn zamknięto w więzieniach, kobiety prowadziły opozycyjne radiostacje, drukarnie, strajkowały, także były zamykane, przesłuchiwane – do tego wszystkiego nie mogły jednak wziąć bagnetu na ramię i tryumfalnie wyjść na wojnę, ponieważ... hmmm... nie było już nikogo, kogo można było zostawić z dziećmi.
Tak się jednak składa, że nikt o tych kobietach nie słyszał, nie uczono się o nich na historii, one nie walczyły o funkcje przywódcze, nie pchały się na świecznik. Dlaczego? Bo ważniejsza niż korzyść osobista jest walka o demokrację. Czy ktoś wie, jak się nazywa jedyna kobieta, która brała udział w obradach Okrągłego Stołu? Grażyna Staniszewska.
Solidarność według kobiet
I właśnie ta polityczka na jednym z Kongresów Kobiet opowiadała, jak to zagraniczne media próbowały zrobić z niej feministyczną forpocztę nowej wolnej Polski. A co ona na to? Broniła się rękami i nogami – bo to nie o płeć przecież w tej walce chodziło, ale o coś znacznie większego, demokrację.
I jak to się potem skończyło? Że ta demokracja szybko zapomniała o swoich matkach. Zostali tylko ojcowie. W wolnej Polsce kobietom bardzo szybko pokazano, gdzie jest ich miejsce – czy to wojna czy nie wojna – zawsze w domu. Zabrano nam prawo do aborcji, zmarginalizowano naszą rolę w odzyskiwaniu niepodległości, wyrugowano z życia publicznego, a problemy ze ściągalnością alimentów są pokłosiem takiego a nie innego podejścia do kobiet po 89. roku.
Ponad prawem
Demokracja, demokracją, ale jeśli my nie zawalczymy o swoje prawa, to nikt dla nas o nie nie zawalczy. Działalność obywatelska to piękna sprawa, ale alimenciarstwo to powód do wstydu zawsze, niezależnie od tego jaką funkcję pełni alimenciarz.
A mnie nie przekonują ckliwe bajeczki o tatusiach, którzy nagle poczuli potrzebę działalności obywatelskiej i w związku z tym nie będą się wywiązywali z obowiązku nałożonego przez sąd. To zabawne, że pan Kijowski tak zaciekle apeluje o przestrzeganie prawa, a nie wywiązuje się z obowiązku alimentacyjnego. Oburzaliśmy się kiedy Kornel Morawiecki mówił "Nad prawem jest dobro narodu". A dziś redaktor Żakowski mówi: "Nad prawem jest działalność społeczna".
I właśnie dlatego, pomimo ogromnego szacunku dla Mateusza Kijowskiego, jestem zażenowana, że nie płaci alimentów i nie zgodzę się na wybielanie jego wizerunku, tylko dlatego, że przewodniczy Komitetowi Obrony Demokracji. Bo poprzednie doświadczenia pokazały, że wyższe cele, wyższymi celami, ale jeśli chodzi o poświęcenia, to jakoś dziwnym trafem dotyczą przede wszystkim kobiet. Czy na tej wojnie walczą, czy tylko jej się przyglądają.
Wie pan co? Cmentarze wojenne pełne są grobów bohaterów, których dzieci zapłaciły cenę. Więc dla mnie te ckliwe kawałeczki o dzieciach, które pan teraz sprzedaje, są kompletnie nieprzekonujące. Jak moje pokolenie za Solidarności siedziało w więzieniach albo pokolenie powstańców tracących życie, to dzieci też płaciły cenę.