To drobne zamieszanie zostało niemal wymazane z kart historii. Niemcy nie chcieli sobie pozwolić na wizerunkowy blamaż. Zatuszowanie sprawy niemal się powiodło - na polskich stronach internetowych próżno szukać informacji o popularności pewnego utworu. Ulubiona piosenka nazistów w 1937 roku pochodziła bowiem z... żydowskiego musicalu. I nie chodzi tu o tolerancję i multikulturowość, lecz o zwyczajną pomyłkę.
Na ślad żydowskiego hitu muzycznego w czasach III Rzeszy natrafił autor retro kryminałów, historyk-archiwista, ukrywający się pod pseudonimem Charles Berg. Przygotowując nową powieść znalazł informacje, które w języku polskim są niemal niedostępne.
Dla mnie jesteś piękna W oryginale piosenka, o której mowa, nazywała się "Bei mir bistu sheyn". Nie kojarzy się język? To jidysz, mowa Żydów aszkenazyjskich, mieszkających w Europie. Powstał już w średniowieczu i bazuje głównie na dialekcie średnio-wysoko-niemieckiem z dodatkiem elementów hebrajskich, słowiańskich i romańskich.
Tytuł utworu można tłumaczyć "Dla mnie jesteś piękna" (alternatywne tłumaczenie "Przy mnie jesteś piękna"). Piosenka powstała do żydowskiego musicalu granego w Parkway Theatre w Nowym Jorku w 1932 roku. Sztuka w oryginale nazywała się "Men Ken Lebn Nor Men Lost Nisht" (tyt. angielski " I Would if I Could"). Sam musical nie był hitem - ściągnięto go po zaledwie jednym sezonie. Najsłynniejsza piosenka przetrwała próbę czasu i stała się hitem.
Wszystko za sprawą odświeżenia utworu. W 1937 roku założony przez trzy siostry zespół "The Andrews Sisters" nagrał radiowy singiel z piosenką. Została ona przetłumaczona na język angielski, chociaż pozostawiono fragment refrenu w jidysz. "Bei Mir Bistu Shein" podbiło listy przebojów i do dzisiaj jest evergreenem swingu. Wieść o amerykańskiej piosence z "niemieckimi" wstawkami szybko trafiła za Ocean i tak rozpoczęła się kariera utworu w Niemczech.
Słuchał sam Hitler? Mimo późniejszej próby wymazania z historii piosenki wiadomo, że niemal z miejsca stała się przebojem w III Rzeszy. Muzyka swingowa zza Oceanu była wówczas wprost uwielbiana przez mieszczan. Co ciekawe w pozostawionych relacjach jest mowa, że piosenka podobała się nawet... Adolfowi Hitlerowi.
W ówczesnej prasie zachowały się nawet artykuły z dyskusją o rodzaju akcentu w niemieckich fragmentach. Zauważono, że to dialekt średnio-wysoko-niemiecki (Mittelhochdeutsch), ale nie wzięto pod uwagę, że właśnie z niego wywodzi się jidysz. Wszystko działo się dwa lata po wprowadzeniu rasistowskich ustaw norymberskich, które de facto pozbawiały ludność żydowską praw publicznych.
Sprawa proweniencji utworu jednak wyszła na jaw. Jak dokładnie – nie wiadomo. Wstyd, że w nazistowskich Niemczech popularna stała się żydowska piosenka, był z pewnością olbrzymi. Szybko zakazano odtwarzania i powielania utworu i niemal o nim zapomniano. Podobno jednak płyty "The Andrew Sisters" były przemycane do Niemiec z etykietami "Marszowe Piosenki Hitlera".
Sam zaś zespół II wojnę światową spędził "po drugiej stronie" - grał dla amerykańskich żołnierzy na frontach całej wojny - od Afryki po pokłady statków na Pacyfiku. Z pewnością w repertuarze znalazł się debiutancki hit - "Bei Mir Bistu Shein", który na trwale wszedł do standardów muzyki swingowej. Tuż przed świętami swoje wykonanie klasyka zaprezentowała pochodząca z Wrocławia kapela "Breslauer Cocktail".