Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało stworzenie "mediów narodowych". Na razie zaczyna od zwykłego skoku na stołki. Po co? – Jeśli media publiczne wyobrażają sobie, że będą zajmować Polaków w najbliższych miesiącach krytyką naszych zmian, to trzeba to przerwać – powiedział szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
Zamiast "Dobrej Zmiany" w mediach publicznych jest zmiana kadr. Okazuje się, że w projekcie nowelizacji ustawy medialnej zgłoszonym przez Prawo i Sprawiedliwość w poniedziałek wieczorem (znowu na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem obrad Sejmu) chodzi tylko o wymianę kadr. Tylko tego dotyczą zmiany. Co dokładnie przewiduje nowelizacja ustawy (tekst zmian można przeczytać tutaj)?
Ludzie Prezesa
Dotychczas szefów mediów publicznych wybierała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (za pośrednictwem komisji konkursowych), nowa ustawa odbiera jej ten obowiązek. Wszystko przez usunięcie z ustawy jednego z zadań Rady: "przeprowadzanie jawnych i otwartych konkursów na stanowiska członków rad nadzorczych w jednostkach publicznej radiofonii i telewizji".
Teraz to Minister Skarbu, czyli de facto prezes Kaczyński, będzie jednoosobowo decydował o tym, kto będzie rządził Telewizją Polską i Polskim Radiem. Co więcej, będzie mógł w każdej chwili odwołać tych, którzy przestaną wypełniać wolę partii, czyli Prezesa. Dlaczego? Bo nie będzie już kadencji członków zarządów mediów publicznych, PiS po prostu usuwa z ustawy zapis określający kadencje na cztery lata.
Zwolnienie bez powodu
Odwołanie członków zarządów ogranicza też sytuacje, w których mogłoby dojść do dymisji szefów telewizji lub radia. Dotychczas było to możliwe w przypadku skazania, działania na szkodę spółki lub niemożliwości pełnienia funkcji (np. w wyniku wypadku). Teraz Prezes (podpisem Ministra Skarbu) będzie mógł po prostu zdecydować o odwołaniu prezesa bądź wiceprezesa TVP lub Polskiego Radia.
Zmiany czekają też rady nadzorcze. Podobnie jak w przypadku zarządów, likwiduje się konkursy organizowane przez KRRiT, zastępując je zwykłym aktem powołania przez Ministra Skarbu. Będzie więc to zwykła dekoracja, bez jakiejkolwiek niezależności. W takim przypadku logiczne jest zmniejszenie rad nadzorczych z siedmiu osób do trzech.
KRRiT bez władzy
Projekt przewiduje znaczące osłabienie roli KRRiT. Nie tylko jeśli chodzi o wybór szefów mediów publicznych, lecz także jeśli chodzi o nadzór nad ich pracą. Dotychczas Rada musiała zaakceptować zmiany w statucie TVP i Polskiego Radia, ale PiS zlikwidowało ten zapis.
Ale w całej nowelizacji najważniejszy jest artykuł 2. Mówi on, że z dniem wejścia w życie ustawy wygasają mandaty członków rad nadzorczych i zarządów zarówno TVP, jak i Polskiego Radia. Do czasu powołania następców dotychczasowi szefowie nie mogą podejmować żadnych poważnych decyzji. Dostaną też odprawę w wysokości tylko trzymiesięcznych zarobków z października.
W pośpiechu
PiS-owi bardzo się spieszy, bo podobnie jak w przypadku ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, nowelizacja ustawy o mediach publicznych wchodzi w życie z dniem opublikowania. Znając tempo pracy PiS Senat przyjmie ustawę bez poprawek, by nie musiała ona wracać do Sejmu, a następnie Andrzej Duda bez wahania podpisze dokument.
Minister Skarbu nie pozwoli, by stara ekipa zbyt długo rządziła mediami, więc wkrótce możemy się spodziewać ogłoszenia nazwisk nowych prezesów TVP i Polskiego Radia. Następni w kolejce są szefowie rozgłośni regionalnych i oddziałów TVP.
Czystki
Dlaczego PiS tak bardzo się spieszy? Bo coraz bardziej skandaliczne działania władzy są ostro krytykowane przez media. Zamiast więc zastanowić się, co władza robi źle, że media ją krytykują, zmienia media.
– Mamy nadzieję, że wreszcie ta narracja medialna, z którą się nie zgadzamy, przestanie istnieć – powiedziała w Sejmie rzeczniczka klubu PiS Beata Mazurek. Wtórował jej szef klubu Ryszard Terlecki: – Jeśli media publiczne wyobrażają sobie, że będą zajmować Polaków w najbliższych miesiącach krytyką naszych zmian, to trzeba to przerwać – mówił.
Należy się więc spodziewać głębokich czystek. I to nie tylko wśród szefów TVP i Polskiego Radia, lecz także wśród menedżerów średniego szczebla, wśród dziennikarzy i wydawców. Bo prawdziwie narodowe media to tylko takie, które przytakują Prawu i Sprawiedliwości. Tak wygląda pluralizm i demokracja według Prezesa.