Prawo i Sprawiedliwość działa błyskawicznie i robi czystki wszędzie tam, gdzie się da. A nawet, jak się nie da, to przecież zawsze można przepchnąć nowelizację, jak w przypadku ustawy o radiofonii i telewizji i gotowe. Kadrowa rewolucja trwa w najlepsze. W najnowszym "Newsweeku" możemy przeczytać o tych zmianach, o których jest stosunkowo cicho. PiS wziął się przecież ochoczo nie tylko za obsadzenie "swoimi" Trybunału Konstytucyjnego, spółek skarbu państwa czy publicznych mediów. Wojna o stołki nie ominęła też dyplomacji. W MSZ ekipa rządząca robi właśnie porządki.
Jak informuje tygodnik, w gmachu przy ul. Szucha, gdzie swoją siedzibę ma resort spraw zagranicznych, atmosfera przypomina stypę, a nastroje wśród pracowników, od kiedy rządzi tam Witold Waszczykowski, nie są najlepsze. Pogłoski o rzekomej "czarnej liście" szefa dyplomacji tylko potęgują te odczucia. I choć MSZ nie chce komentować kadrowych planów, to z doniesień "Newsweeka" wynika, że Tomasz Arabski, były już ambasador RP na placówce w Madrycie, nie będzie jedynym dyplomatą, któremu ze względu na sympatie polityczne i winy z przeszłości odebrano stanowisko.
Nie zapominają o Smoleńsku
Arabskiego PiS od dawna łączy z katastrofą smoleńską. Zdaniem polityków z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego, Arabski - pełniący wówczas funkcję szefa Kancelarii Premiera w rządzie Donalda Tuska, nie dopełnił swoich obowiązków i nie dopilnował, żeby podczas prezydenckiej wizyty w Smoleńsku w 2010 roku wszystko było dopięte na ostatni guzik. PiS ma zresztą w planach nie tylko odebranie Arabskiemu placówki dyplomatycznej, ale również postawienie go przed Trybunałem Stanu. Do spółki z Donaldem Tuskiem, który ciągle pozostaje w PiS winowajcą numer jeden.
Kolejną ofiarą czystek w MSZ ma być również Mirosław Gajewski, ambasador RP w Pekinie. Jak nieoficjalnie dowiedział się "Newsweek", on również może niebawem wrócić do kraju. Powód? Ten sam, co w przypadku Arabskiego - Smoleńsk. Kiedy doszło do tragicznego wypadku z udziałem pary prezydenckiej, Gajewski był zastępcą szefa departamentu konsularnego.
Współpracownicy Sikorskiego na cenzurowanym
Podobno łatwego życia nie mają też osoby, które kojarzone są z Radosławem Sikorskim. To również w oczach nowej władzy ma być dyskredytujące, a potwierdzeniem tych przypuszczeń może być dymisja Ilony Węgłowskiej-Hajdus, konsul generalnej w Londynie. O londyńskim konsulacie zrobiło się głośno za sprawą wyborów. To właśnie tam doszło do opóźnienia, przez co na oficjalne wyniki wyborów musieliśmy czekać dłużej. Ale nie to miało być przyczyną zwolnienia Węgłowskiej-Hajdus. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że była już konsul generalna w Londynie jest protegowaną byłego szefa MSZ Radosława Sikorskiego. I to właśnie ta znajomość miała zaważyć na losach dyplomatki.
Według informacji tygodnika, odwołania może się też spodziewać inny zaufany Sikorskiego - Marcin Bosacki, który piastuje urząd w kanadyjskiej Ambasadzie RP. Na liście "do odstrzału" jest jeszcze kilka osób, które współpracowały w przeszłości z Sikorskim, a po jego odejściu zostały w MSZ. Czystki w dyplomacji według PiS odbywają się więc według określonego schematu. PiS nie zapomina starych win i nikt, kto w przeszłości podpadł ekipie rządzącej lub trzymał się nie z tymi, co wypada, nie może dzisiaj spać spokojnie.