
Reklama.
Jak już pisaliśmy w naTemat w sylwestrową noc grupa ponad tysiąca mężczyzn, których wszystkie ofiary wskazywały na ich arabskie i afrykańskie pochodzenie, zebrała się w okolicach dworca głównego w Kolonii i znajdującej się nieopodal kolońskiej katedry i osaczając bawiące się w Nowy Rok kobiety zaczęli je atakować. Do podobnych doszło też w Hamburgu.
Tak masowa i zorganizowana akcja, jak i opieszałość służb porządkowych i bardzo spóźniona relacja niemieckich mediów wywołała falę oburzenia w Niemczech. Kolońska policja przyznała, że początkowo zbagatelizowała sprawę, nie zdając sobie sprawy ze skali zagrożenia. Chociaż wszystkie ofiary mówią jednym głosem o arabskim i afrykańskim pochodzeniu swoich oprawców niemiecka policja podkreśla, że na razie nie ma żadnych dowodów na to, że wśród napastników znajdowali się uchodźcy. Minister sprawiedliwości Niemiec Heiko Maas nie wykluczył też, że za napaści w Kolonii i Hamburgu mogą być odpowiedzialne powiązane ze sobą zorganizowane grupy przestępcze. Sprawę ma wyjaśnić prowadzone śledztwo.
Za brak natychmiastowej reakcji w mediach przeprosił też drugi program telewizji publicznej ZDF, który przyznał się do błędu. Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zwrócił uwagę, że jeszcze we wtorek pierwszy program telewizji publicznej ARD na swojej stronie internetowej pomijał fakt, że domniemanymi sprawcami byli obcokrajowcy.
Incydenty w Kolonii i Hamburgu nie pozostaną bez wpływu na toczącą się w Niemczech gorącą dyskusję na temat polityki migracyjnej rządu kanclerz Angeli Merkel.
źródło: Tvp Info
Napisz do autorki: kalina.chojnacka@natemat.pl