Trzech mieszkańców Konina skrzyknęło się i wykupiło kilka billboardów w mieście. Wszystko po to, żeby zamanifestować dezaprobatę dla nowej ekipy rządzącej. Ta lokalna inicjatywa to sprzeciw wobec polityki rządu. Co na ulicach mogą przeczytać koninianie?
Napis na billboardach przykuwa uwagę i jest bezpośrednim zwrotem do prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który - choć formalnie nie piastuje żadnego eksponowanego stanowiska - jest utożsamiany z całą polityką nowego rządu. Koninianie apelują do szefa PiS, żeby "nie rujnował polskiej demokracji". Wzywają go jednocześnie do tego, żeby się "cofnął".
– Billboardy jeszcze wiszą, ale nie wiem jak długo. Skąd ta akcja? Nie mogliśmy dłużej patrzeć na to, co w Polsce wyprawia partia rządząca – mówi "Gazecie Wyborczej"Jerzy Krzyżak, mieszkaniec Konina, dyrektor handlowy w firmie rolniczej i jeden z pomysłodawców bilboardowej kampanii. Koninianie podkreślają, że nie są związani z żadną partią polityczną, a rozwieszenie plakatów to mały wkład mieszkańców w obronę demokratycznego porządku, który pod rządami PiS w ich odczuciu jest zagrożony.
To jednocześnie reakcja na zachowanie konińskiego radnego Leszka Galemby z PiS. Mieszkańcy postanowili go zapytać, dlaczego jego partia decyduje się na tak ostre kroki w stosunku do Trybunału Konstytucyjnego. W odpowiedzi usłyszeli jedynie, że radny ma związane ręce, a sam jest jedynie "maszynką do głosowania". To ostatecznie rozjuszyło trzech mężczyzn z Konina, a wkrótce potem postanowili wykupić kilka billboardów w mieście. Nie wiedzą, jak długo plakaty przetrwają - w końcu w mieście jest sporo zwolenników PiS, ale w najbliższej przyszłości mają zamiar powiesić jeszcze więcej plakatów.