Reklama.
O „Niebezpiecznych związkach Bronisława Komorowskiego” jest ostatnio głośniej niż w dniu ich ukazania się. Wszystko przez to, że – jak pisze "Newsweek" – ich autor, dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński mógł dopuścić się co najmniej kilkakrotnie plagiatu z literatury kryminalnej. Najpierw taką sugestię wysunął pewien tłumacz, teraz w sukurs przyszli mu czytelnicy wspomnianego tygodnika.
Napisz do autora: manuel.langer@natemat.pl
Więcej:
Książki– Gdy dziś rano wyjeżdżałem z Warszawy – mówił cicho minister – byłem spokojny. Jestem bardzo zajętym człowiekiem, a mimo to zdecydowałem się przyjechać do was, bo miałem nadzieję…W pełnej napięcia ciszy pochylił się do przodu, oparł o stół i mówił dalej, zniżając głos nieomal do szeptu. – Bądźmy zupełnie szczerzy panowie. Spodziewałem się, miałem prawo się spodziewać, poparcia z waszej strony i pełnej współpracy przy jak najspieszniejszym załatwieniu tej nieprzyjemnej sprawy. Nieprzyjemna sprawa? –Uśmiechnął się kwaśno. – Dobieranie słów nic nie pomoże.
- Gdy dziś rano odlatywałem z Londynu - mówił spokojnie - byłem niezadowolony. Bardzo niezadowolony. Jestem bardzo zajęty. Myślałem, że Pierwszy Lord Admiralicji marnuje zarówno mój, jak i swój czas. Gdy wrócę, będę musiał go za to przeprosić. Sir Humphrey miał rację. Jak zwykle zresztą... (...) - Bądźmy zupełnie szczerzy, panowie. Spodziewałem się, miałem prawo się spodziewać całkowitego poparcia z waszej strony i pełnej współpracy przy jak najspieszniejszym załatwieniu tej nieprzyjemnej sprawy. Nieprzyjemna sprawa? - Uśmiechnął się kwaśno. - Dobieranie słów nic nie pomoże.
– Usprawiedliwiać się? – oficer uśmiechnął się ze zmęczeniem. – Nie, panie ministrze, tego nie potrafię, ale chętnie uzasadnię swoje stanowisko
- Usprawiedliwiać się? - uśmiechnął się ze zmęczeniem. - Nie, panie admirale, tego nie potrafię. - Starr poczerwieniał lekko, słysząc ton tej wypowiedzi. - Lecz postaram się wytłumaczyć moje stanowisko
Przez dłuższą chwilę w sali panowała martwa cisza. Wysokie, delikatne zawodzenie wiatru i szelest gradu, który właśnie zaczął padać, wydawały się nienaturalnie głośne.
W nocy napadało dużo śniegu, ale rano niebo się wypogodziło. Gdy wysiadałem z pociągu, uderzyło mnie przejrzyste, lodowate, morskie powietrze. Nadkomisarz przywitał mnie z dobrodusznym uśmiechem na peronie i szybko poprowadził do nagrzanego opla. W miasteczku trwało intensywne odśnieżanie. Mój informator manewrował ostrożnie między usypanymi przez pługi zwałami śniegu. Białe masy tworzyły dramatyczny kontrast z szarą Ustką, jak gdyby pochodziły z innego świata.
W nocy napadało bardzo dużo śniegu, ale rano niebo się wypogodziło i wysiadającego z pociągu Mikaela uderzyło przejrzyste i lodowate powietrze. Od razu zrozumiał, że ma nieodpowiednie do pogody ubranie. Dirch Frode przywitał go z dobrodusznym uśmiechem na peronie i szybko poprowadził do nagrzanego mercedesa. W miasteczku trwało intensywne odśnieżanie. Frode manewrował ostrożnie między usypanymi przez pługi zwałami śniegu. Białe masy tworzyły dramatyczny kontrast z szarym Sztokholmem, jak gdyby pochodziły z innego świata.
Podążyłem wskazaną przez nadkomisarza drogą. Podeszliśmy do drzwi po kamiennych schodach. Gospodarz otworzył drzwi i znaleźliśmy się w obszernym pokoju w szczytowej części domu. Jedną ze ścian zajmował kilkumetrowy regał, od podłogi po sufit wypełniony książkami. Przeciwległą ścianę zdobiły półki z setkami pamiątek i rozmaitych akcesoriów ze wszystkich kontynentów. Okno szczytowe i stojąca obok kominka sofa oraz fotele stanowiły świetny punkt obserwacyjny z widokiem na położone w oddali miasteczko…
Weszli do podłużnego, obszernego pokoju w szczytowej części domu. Jedną ze ścian zajmował dziesięciometrowy regał, od podłogi do sufitu wypełniony niesamowitą mieszanką beletrystyki, biografii, skoroszytów A4 oraz książek na temat handlu i przemysłu. Nie zostały ułożone według jakiegoś oczywistego klucza, ale wyglądały na używane i Mikael wywnioskował, że Henrik Vanger jest człowiekiem czytającym. Po przeciwnej stronie stało ogromne dębowe biurko; siedziało się przy nim z twarzą zwróconą do pokoju. Na ścianie w pedantycznie równych rzędach wisiały ramki z zasuszonymi roślinami. Okno szczytowe i stojące obok sofa i fotele stanowiły świetny punkt obserwacyjny z widokiem na most i kościół.