Po ostrych słowach, przyszła odwilż. Dziś unijny szczyt na temat praworządności w Polsce. Czy Polska pod rządami PiS zasłużyła na sankcje? I czy kontrowersje rozejdą się po kościach – na te i inne pytania odpowiedziała w "Bez autoryzacji" Kamila Gasiuk-Pihowicz z .Nowoczesnej.
Politycy niemieccy grzmieli i straszyli, że PiS odpowie za zmiany w Trybunale Konstytucyjnym i nową ustawę medialną. A teraz nagle mówi się o dialogu. Czy unia tylko szczeka, a nie gryzie?
Przede wszystkim myślę, że trzeba zwrócić uwagę na to, że Unia Europejska jednak podejmuje pewne kroki względem Polski. Jeżeli chodzi o skalę jaką to przyjmie, to jeszcze poczekajmy. Niezależnie od formy działania pewne jest to, że działania Prawa i Sprawiedliwości budzą wątpliwości przedstawicieli Unii.
Czyli to zasługa PiS?
Powiem tak: dobrze, że polski rząd zdobył się na ten krok i będzie rozmawiać. Bardzo dobrze, że pani premier uda się na to spotkanie i będzie rozmawiać, bo tak wygląda rozwiązywanie problemów na Zachodzie. Trzeba przedstawiać swoje stanowisko drogą dyskusji i dbać o dobre postrzeganie Polski za granicą.
PiS twierdzi, że to ci skarżący się do Brukseli psują wizerunek Polski.
Mówienie o tym, że psuje się wizerunek Polski za granicą, w ustach Prawa i Sprawiedliwości, jest straszną hipokryzją. Bo to ich działania podjęte w kraju budzą ten niepokój, ale bardzo dobrze, że jest taka refleksja ze strony rządu i chęć podjęcia działań w postaci rozmowy. I zadbanie o dobrą opinię Polski za granicą.
Czy .Nowoczesna cieszy się ze złagodzenia stanowiska wobec rządu PiS?
Nie mam aż takiego wrażenia, że UE chce sprawę odkręcić. Jest to oczywiście element wstępny do pewnej procedury, mającej na celu ochronę praworządności w Polsce, ale w naszej ocenie rozmowa jest dobra na wszystko. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy czekali do momentu, aż będą podjęte wobec nas sankcje i wymuszanie określonych działań. Polska jest silnym krajem w UE i musimy dbać o to, żebyśmy nie zostali zmarginalizowani przez nieodpowiedzialne działania polityków.
Dziś odbywa się debata w UE, na której będzie podejmowany temat praworządności w Polsce. Ale dochodzą głosy, że żadnych sankcji nie będzie. I się rozejdzie po kościach...
Zobaczymy. To będą dopiero podejmowane rozmowy. Dyplomacja opiera się na rozmowie. Trzeba unaoczniać konsekwencje, pokazywać gdzie dane działania mogą kraj zaprowadzić. Tu nie chodzi o to, żeby Polskę za to ukarać. Chodzi o to, żebyśmy wrócili na droge wzmacniania demokracji w Europie. Nie można tego rozpatrzeć tylko w kontekście PiS i sankcji. Orbita demokratyczna i siła Polski w UE to polska racja stanu.
Ale zmian w TK i ustawy medialnej się nie cofnie.
Mi zależy na Polsce. To nie jest jak z dziećmi w przedszkolu: kara albo nagroda. Dyplomacja i pozycja Polski w UE wymaga szeregu działań na płaszczyźnie międzynarodowej. Wydarzyły się złe rzeczy, ale odwrócenie, albo zatrzymanie tych zmian moim zdaniem zależą nie tylko od sankcji. Takie kary to już ostateczność. Wiele zależy od kontaktów dyplomatycznych. Ucieranie pewnych interesów gospodarczych i uświadamianie konsekwencji pewnych działań.
Nazistowski portal Redwatch (czytaj więcej...) umieścił panią na liście zdrajców. Jakieś kroki?
Tak, mam tego świadomość i rozważam podjęcie kroków prawnych. Jestem w trakcie rozmów z prawnikami.