Od pogodynka, przez wodzireja na konwencjach po rzecznika rządu. Kariera polityczna Rafała Bochenka jest jedną z szybszych w ostatnich miesiącach. Chyba zbyt szybkich. Bo o ile nowy współpracownik Beaty Szydło dobrze radził sobie z zapowiadaniem deszczu i krzyczeniem "Andrzej Duda, to się uda", już po pierwszych dniach w Kancelarii Premiera generuje problemy.
Rafała Bochenka poznałem dzień po wygranych przez Andrzeja Dudę wyborach prezydenckich. Było jakoś około godziny 4.30. Ja po niecałych trzech godzinach snu wracałem do redakcji, on spieszył się na pociąg, wracał ze świętowania wygranej na bulwarach wiślanych. Sztabowcy Dudy żegnali go głośno i wylewnie. Porozmawialiśmy chwilę, a kiedy Bochenek wysiadł na Dworcu Centralnym, pomyślałem, że za ciężką pracę w kampanii czeka na niego ciepła posadka.
Z konferansjera na rzecznika
No i z pewnym opóźnieniem, ale posadka się znalazła. Na Tweetupie KPRM Beata Szydło ogłosiła, że Rafał Bochenek został nowym rzecznikiem rządu. Zastąpił Elżbietę Witek, która najpierw była rzeczniczką PiS (po odsunięciu Marcina Mastalerka), a po wygranych wyborach została rzeczniczką rządu. Teraz Szydło tłumaczy, że od początku Witek miała być rzeczniczką tymczasową, tylko na miesiąc, a teraz cały swój czas ma poświęcać kierowaniu gabinetem politycznym premiera.
Ostatecznie Witek była rzeczniczką rządu dwa miesiące. Czy dlatego, że tak długo szukano nowego rzecznika? Po tym, jak miotła wygarnęła Adama Hofmana i Marcina Mastalerka, okazało się, że w PiS nie ma aż tylu talentów medialnych. Krzysztof Łapiński, który intensywnie pracował w obu kampaniach wyborczych został odsunięty na boczny tor, przestał być vice-rzecznikiem klubu PiS.
Samorządowiec
Ostatecznie sięgnięto więc po młodego działacza PiS z Wieliczki. Rafał Bochenek dał się poznać ogólnopolskiej publiczności, kiedy poprowadził główną konwencję wyborczą PiS przed wyborami samorządowymi. Później stał się stałym konferansjerem na imprezach organizowanych przez sztab Andrzeja Dudy, a później Beaty Szydło. Ale już wcześniej był znany wyborcom z Małopolski. W regionalnym oddziale TVP przez dwa lata był prezenterem pogody.
I to właśnie politycy z Małopolski: Szydło i Duda otworzyli mu drzwi do kariery najpierw na najważniejszych scenach (wyborczych), a później w najważniejszych gabinetach. Bochenek zaczynał od prowadzenia lokalnych imprez (łącznie z dożynkami i czy festynami organizowanymi przez Koła Gospodyń Wiejskich), od czas do czasu pracował też jako kelner w zajeździe należącym do jego rodziców.
Prawnik, ale mało wzięty
Poza tym Bochenek jest prawnikiem, ale chyba ma problemy z przyciągnięciem klientów. Jak wynika z oświadczenia majątkowego polityk, na podstawie stosunku pracy i umowy o dzieło zarobił w 2014 roku zaledwie 4,6 tysiąca złotych (w dodatku nie jest pewne, czy to dochody z działalności jako prawnika, czy np. za prowadzenie imprez).
Jego główne źródło dochodu to samorząd. Bochenek jest dzisiaj wiceprzewodniczącym Rady Powiatu Wielickiego. Co więcej, nie zamierza rezygnować z funkcji, a przewodniczący ma zamiar dostosowywać terminarz prac do nowego rzecznika rządu. Bo Bochenek jest dzisiaj pupilkiem lokalnych struktur PiS, które zapewne liczą, że młody zdolny polityk pomoże swoim rodzinnym stronom.
Chwalony przez PO
W Wieliczce, gdzie został najmłodszym radnym miejskim w historii, jest chwalony, nawet przez polityczną konkurencję. – Obserwuję karierę Rafała od dłuższego czasu. Mimo iż pochodzi zupełnie nie z mojej bajki politycznej, czyli PiS, mogę się wypowiedzieć o nim tylko i wyłącznie pozytywnie – mówi naTemat Michał Hebda, asystent wielickiej posłanki PO, najmłodszy w historii radny sąsiednich Niepołomic.
– Jest pracowity, ambitny, nie boi się wyzwań. Nam młodym nie jest wcale tak łatwo przebić się w samorządzie gdzie nadal władzę trzyma pokolenie 50 i 60 latków. Kibicuję mu – w końcu to mój krajan, ale z drugiej strony jest mi go po ludzku żal, bo jako rzecznik będzie musiał swoją twarzą firmować pomysły rządu który na przestrzeni ostatnich miesięcy pokazał nam jaki ma stosunek do obowiązującego prawa – dodaje nasz rozmówca.
Pierwsza wpadka
W istocie przed Rafałem Bochenkiem najtrudniejsze zadanie jego karierze. Znacznie trudniejsze nie tylko niż zapowiadanie pogody, lecz także niż prowadzenie nawet najważniejszych konwencji wyborczych. Bo to on będzie musiał w stanie wytłumaczyć opinii publicznej zasadność posunięć PiS. To on będzie musiał zmierzyć się z dociekliwymi pytaniami dziennikarzy.
I to on będzie musiał łagodzić sytuację. Tymczasem na razie je zaognia. Kiedy Komisja Europejska wszczęła wobec Polski procedurę sprawdzającą, Bochenek bagatelizował sprawę i przekonywał, że to "standardowa procedura". Tymczasem Polska jest pierwszym krajem w historii, wobec którego taką procedurę wszczęto. Sytuację musiała ratować Beata Szydło, która zwołała specjalną konferencję prasową.
Będą kłopoty
Nie można odmówić Bochenkowi inteligencji, ale na tak wysokim stanowisku potrzeba jeszcze doświadczenia. To tak jak z Magdaleną Ogórek, która jest wykształcona i inteligentna, ale nie miała doświadczenia w ogólnopolskiej polityce. Dlatego jej kampania była dramatem.
Także Bochenek, zanim nabierze doświadczenia, będzie od czasu do czasu generował kłopoty. Dlatego zaskakujące jest, że Beata Szydło zmienia rzecznika akurat w momencie, gdy rząd jest pod obstrzałem. Na kłopoty wywołane realizacją polityki PiS, teraz jeszcze nałożą się problemy komunikacyjne.