Z ogromnych pieniędzy, które na organizacji Euro 2012 zarobi UEFA, do polskiego budżetu nie trafi ani eurocent. Kolejne rządy nie negocjowały z tą piłkarską federacją jej wymagań i być może pozbawiły Polski dziesiątek milionów euro z podatków.
"Rzeczpospolita" dziś napisała, że UEFA poza VAT-em, czyli podatkiem od towarów i usług, nie zapłaci w Polsce żadnych innych danin publicznych. - "Rzeczpospolita" podała nieprawdziwą informację. Europejska federacja piłkarska oprócz VAT-u zapłaci także akcyzę i cło, bo tego wymaga prawo wspólnotowe. Prawdą jest natomiast, że została zwolniona z podatków dochodowych od osób fizycznych i firm, czyli PIT i CIT - mówi naTemat rzeczniczka prasowa Ministerstwa Finansów Małgorzata Brzoza.
Na samym początku, gdy Polska była jeszcze ewentualnym kandydatem na organizatora Euro 2012, UEFA przesłała do nas swoje wymogi, wśród których były też te dotyczące podatków. W maju 2005 roku ówczesny minister finansów Mirosław Gronicki zakwestionował możliwość zwolnienia federacji ze wszystkich podatków - ze względu na przepisy międzynarodowe, które nie pozwalają na takie działania. Na drugim etapie pani minister Gilowska podpisała tzw. gwarancje, dodając do nich klauzulę, że to, do czego zobowiązuje się Polska, musi być zgodne zarówno z prawem polskim jak i unijnym.
Elżbieta Jakubiak, była minister sportu podkreśla w rozmowie z naTemat, że Polska nie wykorzystała możliwości do negocjacji z UEFA. - Jak się wygra i przychodzi do podpisywania umowy, to trzeba dalej wszystko negocjować. Dlatego chciałam, by powstała odrębna spółka PL.2012. Dzięki temu po założeniu spółki w Polsce przez UEFA, rząd mógłby wymienić się udziałami w tych spółkach z federacją. Powinniśmy wynegocjować to, co wynegocjowali Portugalczycy. Podzielili się udziałami w spółkach i dzięki temu mieli zagwarantowany udział w zyskach z imprezy, który przetransferowali do swojej spółki - mówi Jakubiak.
Dodaje też, że żadni kolejni ministrowie tego nie wynegocjowali. - I w związku z tym nie dostaniemy żadnych pieniędzy. Ten projekt należało wyjąć z debaty politycznej i potraktować go jak biznes. Cała sprawa podatków była instrumentem do negocjacji. Wystarczyło powiedzieć, że odpuszczamy podatki, ale chcemy udziałów w zyskach, albo na odwrót. Zrobiliśmy wiele rzeczy dla UEFA. Zawsze jest możliwość, by negocjować. Nawet teraz. Póki Euro się nie zaczęło, cały czas możemy wystawić rachunki - dodaje.
Zupełnie odmiennego zdania jest z kolei poseł PiS Stanisław Ożóg, który - jako jedyny nasz rozmówca - uważa, że podejście do spraw podatkowych nie było żadnym warunkiem, jeśli chodzi o przyznanie Euro Polsce i Ukrainie. - Naprawdę nie trzeba było się specjalnie wysilać, tylko zrobić to, co w Austrii: opodatkować tantiemy dla zespołów, które w mistrzostwach biorą udział. Z wyliczeń wynika, że to dałoby budżetowi około 40 milionów euro - mówi poseł Ożóg, były zastępca przewodniczącej Sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Z jego zdaniem nie zgadza się jednak były prezes PZPN Michał Listkiewicz, który przyznaje w rozmowie z naTemat, że na zwolnienia podatkowe musieliśmy się zgodzić. - Inne kraje, które z nami rywalizowały, też się na to zgadzały. Ówczesny polski rząd i wszystkie kolejne podtrzymywały te decyzje. Nie sądzę, by udało się opodatkować nawet tantiemy dla zespołów. Gdybyśmy tak zrobili, daliby to Euro komuś innemu. UEFA dała nam ogromną szansę rozwojową, którą możemy wykorzystywać - mówi Listkiewicz. A rzeczniczka Ministerstwa Finansów dodaje, że nie wiadomo, czy udałoby się opodatkować zespoły, bo mistrzostwa mogłyby odbyć się gdzie indziej.
Elżbieta Jakubiak nie kryje rozczarowania tym, czego nie udało się dla Polski załatwić. - Jak Platini przyjeżdżał do naszego kraju, to był traktowany jak król, a nie jak partner biznesowy. Nie jest prawdą, że jeszcze w 2008 roku mogliśmy stracić Euro. UEFA była zachwycona modelem przygotowań, tym, że stworzyliśmy nową ustawę specjalnie dla Euro 2012. Żaden inny kraj czegoś takiego nie zrobił. Federacja nasz model poleciła Ukraińcom, żeby w razie zmiany rządów nic nie działo się złego z przygotowaniami - tłumaczy.
Skoro wszyscy byli zachwyceni, a negocjować było można, skąd kapitulacja? Zdaniem Jakubiak głównym problemem jest… rotacja. - W projekcie Euro 2012 nie ma ani jednego ministra, który byłby tam od początku przygotowań. Ja już nie mówię o ministrach PiS, ale nawet z poprzedniej kadencji PO. Nawet gdyby pani minister Mucha miała dobrą wolę, to w tej chwili nie ma już czasu na czytanie wszystkich dokumentów, na kwestie techniczne, które są szalenie ważne. Ja na miejscu pana premiera nie zaryzykowałabym odwołania wszystkich osób, które pracowały nad Euro - mówi.
UEFA nie zostawi w Polsce podatków dochodowych, nie będzie musiała dzielić się zyskami. Jest traktowana na specjalnych zasadach, o których nie mogą marzyć inne firmy, które na co dzień wypracowują polski wzrost gospodarczy, zatrudniają ludzi i dają im pieniądze. - To i tak nie było 100-proc. przyjęcie warunków UEFA - mówi Małgorzata Brzoza. Fakt, ale dzięki możliwości odpisania sobie VAT-u od podatku, możliwe, że do polskiej państwowej kasy nie wpłyną żadne pieniądze od UEFA. Cała nadzieja w kibicach, którzy w sklepach, hotelach i knajpach będą zostawiać pieniądze. Ich podatki nie ominą.