Śmierć Aleksandra Litwinienki wstrząsnęła światem. Litwinienko zmarł w 2006 roku w Londynie, gdzie otrzymał azyl polityczny. Z Rosji musiał uciekać, bo ujawniał tajne materiały o korupcji rosyjskiej władzy. Został otruty radioaktywnym polonem. Brytyjski sędzia Robert Owen przyznał, że były agent został zamordowany przez rosyjskie służby, zaś Putin "prawdopodobnie zaaprobował" zabójstwo.
Opublikowanie raportu, który jest miażdżący dla rosyjskiej władzy, może wywołać spore perturbacje na arenie międzynarodowej. Brytyjskie organy ścigania sugerują, że Moskwa zlecała zabójstwa na terenie obcego państwa, z którym utrzymuje poprawne stosunki dyplomatyczne. Niektórzy komentatorzy mówią nawet o początku nowej zimnej wojny, na razie jednak rzecznik Kremla uznał, że nie jest zainteresowany raportem.
Zabili Andriej Ługowoj i Dmitrij Kowtun
Raport stwierdza, że osobą, która zabiła Litwinienkę, jest Andriej Ługowoj, obecnie deputowany do rosyjskiego parlamentu - Dumy Państwowej. Drugim sprawcą miał być Dmitrij Kowtun. Ujawnienie głównych podejrzanych jest efektem wyroku brytyjskiego sądu najwyższego z lutego 2014 roku. Wtedy uznano, że utrzymanie dobrych stosunków z Rosją nie wyczerpuje znamion potrzebnych do utajnienia dochodzenia. Co ciekawe, według raportu agenci FSB byli wyjątkowo nieudolni, nie dość, że nie potrafili skutecznie "uciszyć" Litwinienki, to trucie polonem musieli powtarzać dwukrotnie.
Pierwszy raz podano byłemu agentowi truciznę 16 października 2006 roku. Spotkał się wtedy z Ługowojem i Kowtunem w biurze przy Grosvenor Street w Londynie. Wieczorem miał wymiotować i czuć się źle. Kolejny raz został otruty prawdopodobnie 1 listopada, gdy jadł sushi ze swoim włoskim znajomym Mario Scaramellą. W tym czasie Litwinienko prowadził prywatne śledztwo w sprawie zabójstwa dziennikarki Anny Politkowskiej.
Dowodami będą m.in. ślady radioaktywnej substancji, które znaleziono w wielu miejscach pobytu Ługowoja i Kowtuna. Był to zarówno hotel, jak i restauracje, wynajęte samochody, samolot, a nawet krzesełko zajmowane przez Ługowoja na meczu Arsenalu Londyn z CSKA Moskwa. Dowody winy obu wydaja się bezsprzeczne - pytaniem zasadniczym śledztwa wydaje się, czy uda się powiązać zabójstwo z Kremlem.
O sprawie szeroko pisze brytyjska prasa - "The Telegraph" mówi o rozmowach podsłuchanych przez NSA - amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego. Nagranie ma potwierdzać zaangażowanie wysoko postawionych osób na Kremlu.
Zabić szpiega!
Przy okazji zabójstwa Litwinienki wątek osobistej zemsty i bronienia własnych interesów przez Putina pojawiał się wielokrotnie. Nieudolne otrucie agenta (polon znajdował się w filiżance z zieloną herbatą) spowodowało, że oskarżenie mógł rzucić również sam zamordowany. W ostatnich dniach życia mówił, że ostał otruty "przez rosyjskie służby specjalne na osobiste zlecenie Władimira Putina".
Za co prezydent potężnej Rosji miałby się mścić na dawnym koledze z FSB? Litwinienko współpracował z brytyjskim kontrwywiadem MI6 i wywiadem Hiszpanii. To wystarczy, by nazwać go zdrajcą i wysłać agentów, by unieszkodliwili podwójnego szpiega.
Sytuacja Litwinienki jest jednak szczególna - gdy zaczął donosić zachodnim służbom również w mediach rozpoczął ofensywę mającą na celu skompromitowanie prezydenta Rosji. Jak mówił, spowodowane było to wewnętrznym sprzeciwem wobec budowania państwa mafijnego. Litwinienko wydał na wyspach książki, w których zarzucił Putinowi kontakty i tzw. kryszę (ochronę) dla grup przestępczych oraz zorganizowanie przez służby specjalne zamachów bombowych w 1999 r. w Bujnaksku, Moskwie i Wołgodońsku. Po nich rozpoczął się odwrót od demokratycznych reform Borysa Jelcyna i II wojna czeczeńska.
Znając charakter Putina można być niemal pewnym, że nie pozostawi tej sprawy bez konsekwencji. Możliwa jest np. zemsta gospodarcza - np. usunięcie szkockiej whiskey na jakiś czas lub ograniczenia na inne towary luksusowe. W przypadku udowodnienia Putinowi osobistego zaangażowania w akcję można spodziewać się jednak perturbacji, które groziłyby zamrożeniem stosunków politycznych na linii Zachód-Moskwa.