
Minister sprawiedliwości chciał poznać nazwiska dziennikarzy akredytowanych przez Parlament Europejski. I nie tylko... Chodziło mu też o ich pracodawców. A informacje próbował uzyskać telefonicznie, wprawiając administrację unijną w osłupienie.
REKLAMA
Według niemieckiego "Der Spiegel" Ziobro poprosił biuro prasowe Parlamentu o listę przedstawicieli mediów. Zrobił to za pośrednictwem swojego pracownika, który tam zadzwonił. W odpowiedzi usłyszał, że w takiej sprawie powinien wysłać oficjalnego maila. I rzeczywiście, podwładny Ziobry przesłał wniosek.
Biuro prasowe nie stworzyło jednak żądanej listy, bowiem nie miało ku temu powodów. Resort sprawiedliwości po prostu takiego nie wskazał. I choć administracja PE poprosiła o wyjaśnienia, do dziś ich nie uzyskała. Całe zajście natomiast miało urzędników mocno zaskoczyć.
Aktualizacja
Po publikacji tekstu, otrzymaliśmy wiadomość z biura prasowego ministerstwa, w której poinformowano nas, że to nie Zbigniew Ziobro dzwonił do PE (o czym pisaliśmy). Przytoczono również sprostowanie, które MSZ przesłało do dziennikarza "Der Spiegel". A brzmi ono tak:
„W odpowiedzi na Pańskie pytania informuję, że zwróciłem się z prośbą o pomoc w uzyskaniu mailowej listy dziennikarzy akredytowanych przy Parlamencie Europejskim, ponieważ chciałem przesłać mediom materiały prasowe, a konkretnie list Ministra Sprawiedliwości do wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej F. Timmermansa. Żadne inne intencje nie kryły się za moją prośbą.
Po publikacji tekstu, otrzymaliśmy wiadomość z biura prasowego ministerstwa, w której poinformowano nas, że to nie Zbigniew Ziobro dzwonił do PE (o czym pisaliśmy). Przytoczono również sprostowanie, które MSZ przesłało do dziennikarza "Der Spiegel". A brzmi ono tak:
„W odpowiedzi na Pańskie pytania informuję, że zwróciłem się z prośbą o pomoc w uzyskaniu mailowej listy dziennikarzy akredytowanych przy Parlamencie Europejskim, ponieważ chciałem przesłać mediom materiały prasowe, a konkretnie list Ministra Sprawiedliwości do wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej F. Timmermansa. Żadne inne intencje nie kryły się za moją prośbą.
Pracownik biura prasowego PE w żaden sposób nie odpowiedział na naszą prośbę. Nie kierowaliśmy także takiej prośby do innych instytucji UE. Jednocześnie informuję, ze biuro prasowe jest jedną z komórek organizacyjnych w Biurze Ministra”.
źródło: Der Spiegel
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
