Beata Kempa, szefowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, często przedstawia się jako prawnik. Jednak, jak podaje "Gazeta Wyborcza", zdaniem osób związanych z tym zawodem, prawnikiem wcale nie jest. Nie ukończyła odpowiednich studiów, by móc się w ten sposób tytułować.
Kempa lubi się powoływać na swoje prawnicze wykształcenie, przy okazji wyborów podała również jako swój zawód: "prawnik". Ukończyła co prawda Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego, jednak na kierunku "administracja", a nie "prawo". Uzyskała tytuł magistra po obronieniu pracy "Naczelne i centralne organy administracji państwowej w organizacji ochrony środowiska". Polityk kontynuowała później swą edukację robiąc z prawa "podyplomówkę", jednak tych studiów nie ukończyła.
– Nie złożyła i nie obroniła na nich pracy magisterskiej, z pewnością więc pani minister nie może mówić o sobie, że jest prawnikiem. Jestem tego pewien, bo kończyłem ten sam wydział – zauważa dr Jacek Przygodzki, rzecznik Uniwersytetu Wrocławskiego.
Posłanka PiS kontynuowała swoją przygodę ze studiami jeszcze na Uniwersytecie Opolskim, gdzie udało jej się ukończyć kierunek pedagogika prawa, readaptacja, mediacja i negocjacje. Zdaniem władz uczelni to też nie pozwala jej na mówienie o sobie jako o prawniku. – Po ich ukończeniu tytułu prawnika mogłaby używać jedynie osoba, która wcześniej uzyskała tytuł magistra prawa – objaśnił rzecznik uczelni Marcin Miga.
Jego wypowiedź rozwija jej dawny wykładowca prof. Jerzy Korczak. – Uzyskała tytuł magistra administracji i to wszystko, czym się może posługiwać. Z pewnością nie jest prawnikiem (...) Ukończone studia podyplomowe w Opolu też nie dają jej takiego prawa. To studia przygotowujące do nauki w szkole.
Kempa broni się tłumacząc, że może nazywać się prawnikiem z racji swych studiów magisterskich. – Uważam, iż jako absolwentka studiów stacjonarnych z zakresu prawa administracyjnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego posiadam prawo do posługiwania się tytułem prawnika. Określenie "prawnik" jest nieostre i zwyczajowo stosowane w odniesieniu do wszystkich absolwentów wydziałów prawa i administracji – twierdzi.
Jej tłumaczenia nie przekonują jednak Przygodzkiego. – Na naszej uczelni nie ma takiego kierunku jak prawo administracyjne – ripostuje rzecznik.