W zeszłym roku po raz pierwszy od 2005 roku wzrosła liczba Polaków żyjących w skrajnym ubóstwie
W zeszłym roku po raz pierwszy od 2005 roku wzrosła liczba Polaków żyjących w skrajnym ubóstwie fot. Rafał Michałowski / Agencja Gazeta

Gospodarka prężnie się rozwija, Polska jest liderem wzrostu w Unii Europejskiej, a Polacy biednieją. Po raz pierwszy od 2005 roku w Polsce przybyło osób zagrożonych skrajnym ubóstwem.

REKLAMA
Zastanawialiście się czasem, jak by to było żyć poniżej granicy ubóstwa? 495 złotych miesięcznie nie brzmi jakoś fatalnie. Podzielmy więc. 16 złotych i 27 groszy dziennie. Zakładamy wariant optymistyczny, więc cały dzienny budżet przeznaczamy na żywność. Co za to kupić? Ile osób, tyle pomysłów.
Postanowiłem zrobić małą sondę w pracy. - Robiłabym zakupy nie w Tesco, ale Carrefourze. Stawiałabym na jogurt i płatki (około 2 zł jogurt i 0,7 zł dziennie na jakieś najtańsze płatki). Kupiłabym też mrożonki: pyzy, ryż z warzywami smażonymi. Albo kasza z leczo robionym własnoręcznie no i jakiś owoc w ciągu dnia. Piekłabym też sama chleb i zupełnie zrezygnowała z jedzenia na mieście. Od święta pozwalałabym sobie na obiad w jakiejś knajpie, czy barze mlecznym - mówi Ania.
16,27 zł. Dziennie
Czy tak mogłyby wyglądać zakupy osób żyjących poniżej granicy skrajnego ubóstwa? Bardzo możliwe, choć w naszych redakcyjnych rozważaniach zapominamy o innych niezbędnych zakupach, na przykład o lekarstwach. - Dwa miesiące temu zachorowałem. Myślałem, że wyleczę się domowymi sposobami, ale nie udało się. Wybrałem się do lekarza, antybiotyk kosztował 40 zł. Musiałem się zadłużyć. Do dziś odczuwam finansowe skutki choroby - mówi w rozmowie z wp.pl Piotr, który pracuje na pół etatu jako stróż nocny, zarabia 523 złote miesięcznie. Nie jest jedynym, wiele osób, które ledwo wiążą koniec z końcem, rezygnuje z lekarstw, by móc kupić jedzenie. Najczęściej wybierają najtańsze produkty - chleb, serki topione, rzadko wędliny. Czasem puszki mięsne, przecenione artykuły. Od czasu do czasu kupują jajka, mleko.
Część z nich nie chce iść po zasiłek, część pracuje i stara się przeżyć. Niektórzy nie „łapią się” na pomoc społeczną i muszą liczyć sami na siebie. W zeszłym roku w skrajnym ubóstwie żyło w Polsce 6,7 procenta ludzi. Ich zarobki nie wystarczają na pokrycie podstawowych potrzeb.
Sytuacja jest trudna również dla 17 procent Polaków, którzy na swoje potrzeby mają do wydania połowę tego, co statystyczny Polak. Jak to możliwe, skoro gospodarka się rozwija i zarabiamy - teoretycznie - coraz więcej? Jak mówił cytowany przez Gazetę Wyborczą prezes Głównego Urzędu Statystycznego prof. Janusz Witkowski - Złożyły się na to dwa zjawiska. Po pierwsze, nasze dochody rosły znacznie wolniej, a dopłaty dla rolników były wręcz niższe. Po drugie, wartość naszych pieniędzy uszczuplała wysoka inflacja - tłumaczył.
Na domiar złego, nic nie wskazuje na to, by sytuacja poprawiła się w tym roku. Po pierwsze mistrzostwa Europy w piłce nożnej mogą wpłynąć na ceny żywności (a jedna czwarta naszych wydatków idzie właśnie na jedzenie), po drugie w zimie zanotowano sporo strat jeżeli chodzi o uprawy zbóż. Rosnące ceny paliw i energii dodatkowo windują ceny innych produktów i usług.