Podwyższają podatki, gdzie tylko się da, ale próbują wmawiać wszystkim naokoło, że to nie może spowodować podwyżek, bo oni niby tak chcą. Niby, bo to tylko zagrywka pod ciemniaków, którzy na nich głosowali. Te wszystkie babcie i dziadki bez własnego rozumu, którym Rydzyk podpowiada, na kogo mają głosować. Reszta dokładnie wie, że nikomu nie można zabronić podwyżek, w końcu mamy wolny rynek. Teraz tylko trzeba poczekać, aż pisiory zaczną wydawać dekrety
Dlatego w ustawie o podatku handlowym ma znaleźć się zapis zakazujący handlowcom podnoszenia cen w związku z nowym podatkiem od handlu detalicznego. – Oczywiście do realizacji pewnie wszyscy będą mieli zastrzeżenia, ale od tego jest Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów – mówił Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Ustawowy zakaz podnoszenia cen, to nic innego jak wprowadzenie cen urzędowych, które pokolenia Polaków znają z PRL. W latach 80. broniły tych stawek Milicja Obywatelska żołnierze WSW, którzy łapali spekulantów a także inspekcja robotniczo-chłopska karząca sklepikarzy. Przypomnijmy sobie jak było. Można się już domyślać, jak współcześni urzędnicy będą walczyć z podwyżkami. Plan takiej ofensywy stworzono w Ministerstwie Finansów gdy w 2011 roku przygotowywano mechanizmy wprowadzenia w Polsce Euro. Wówczas powstał Zespół Roboczy do spraw Obrony Konsumentów. Miał on opracować metody walki z występującą w innych krajach Eurostrefy plagą zawyżania cen podczas przeliczenia ich na euro.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl