
Kariera w rozkwicie – dzwoniący non stop telefon, maile przychodzące z prędkością światła, deadline’y i inne ASAP’y. Po wyjściu z biura trening, seans najnowszej superprodukcji, którą każdy przecież musi zobaczyć, wieczorem wyjście do pięciogwiazdkowej restauracji i 24-godzinny dyżur na Facebooku. W wolnej chwili oczywiście telefon od babci, która pyta czy zamiast pracy nie powinniśmy zastanowić się już nad gromadką dzieci. Nie ma lekko. Szczególnie jeśli masz 29 lat – to właśnie w tym wieku jesteśmy najbardziej zajęci.
Dowód? Przeprowadzone niedawno badania. Połowa ankietowanych odpowiedziała, że w wieku 29 lat czuje się o wiele bardziej zajęta, niż 12 miesięcy wcześniej. 41 procent przyznało zaś, że ma o wiele mniej wolnego czasu, niż dekadę temu. Na odczuwaną przez nich presję i męczący styl życia wpływa kombinacja pracy, zobowiązań rodzinnych i obowiązków społecznych. Wydawać by się mogło, że to słynny „kryzys wieku średniego” jest najtrudniejszym momentem. Okazuje się jednak, że jeszcze przed przekroczeniem progu magicznej 30-stki nasze zmęczenie sięga zenitu. Czy rzeczywiście tak jest?
Może właśnie najtrudniejsze jest to dojście do 30-stki? Rzeczywiście czuję na sobie nadmiar obowiązków. Nie mam jeszcze dzieci, ale mam dom, który trzeba codziennie ogarniać, mam pracę, mam też inne obowiązki. Gdybym miała dziecko, to kompletnie bym się z tym wszystkim nie zmieściła. Coś musiałoby wypaść, a tego bym nie chciała. Czuję się strasznie obarczona tym, co dzieje się w moim życiu i nie wyobrażam sobie, ze coś więcej mogłoby się dziać.
Kwestia swego rodzaju presji posiadania dzieci nie dotyczy tylko kobiet, nad czym zastanawiała się Paulina. Zdjęcia słodkich pociech na portalach społecznościowych naszych znajomych, „idealne” przykłady przedstawiane nam nieustannie przez zatroskaną mamę i niekończące się pępkowe i inne chrzciny. 29-letni Krzysiek z Warszawy również podkreślał ten problem. – Obowiązków jest strasznie dużo i zastanawiam się co będzie w momencie, kiedy pojawi się ich jeszcze więcej. Kiedy dojdzie rodzina i dzieci – słyszę. Z drugiej jednak strony, zawsze jest coś za coś. – Sama nie wiem czy to dobrze, czy źle, że nie mam dziecka. Może osoby, które je mają są bardziej spełnione? Chociaż pewnie wtedy myślałabym o tym, ile szans tracę i jak mogłabym się rozwinąć – zastanawia się Paulina.
Jak to wszystko ogarnąć?!”
No tak, jest w końcu tyle opcji, szkoda byłoby nie wycisnąć z nich jak najwięcej. W końcu skoro są, to koniecznie trzeba z nich skorzystać. Nic nie wolno w żadnym wypadku przegapić, co by nie obudzić się po tej magicznej 30-stce z ręką w nocniku. – Możliwości jak najbardziej łączą się z przymusem – mówi Krzysiek. – Jednocześnie musimy chodzić na angielski, rozwijać się fizycznie, a przy tym obczaić nowy park trampolin i plac zabaw dla dorosłych. To wszystko składa się na to, że jesteśmy bardzo zajęci, a już na pewno nieporównywalnie bardziej zajęci, niż nasi rodzice w wieku 29 lat – ocenia.
29 lat to taki moment, w którym czuję, że wkraczam w dorosłe życie. Może trochę późno, ale teraz tak to jest. Rzeczywiście czuję, że kończy się młodość. Nasi rodzice byli już w tym wieku starzy. Ja jestem jeszcze młody i tak się czuję – młodo wyglądam, młodo mówię, mam młodych znajomych. Nasi rodzice nie mieli tylu pokus, zajęć, możliwości. Mieli tylko dzieci i pracę, dlatego pewnie tak tego zmęczenia nie odczuwali.
Gdyby rzeczywiście rozejrzeć się po współczesnych 29-latkach bardzo często trudno byłoby określić ich wiek. Wielu z nich wygląda jakby miało ledwo 20-stkę na karku. Chodzą w sportowych ciuchach, używają tego samego słownictwa, co ich młodsi znajomi, są na czasie ze wszystkimi trendami i nowinkami. Pytanie tylko, co rzeczywiście kryje się pod tym ładnym obrazkiem.
Jest coś w tym wieku takiego, że robisz rozliczenie. Jest to swego rodzaju podsumowanie młodości. Dzieciństwo się już definitywnie skończyło, pierwsza młodość jest już za tobą. Wielokrotnie łapię się ostatnio na myśleniu, jak to fajnie było być dzieckiem. Jeszcze kilka lat temu nie było też w moim życiu spraw, których bym żałowała. Teraz coraz częściej pojawiają się myśli, że mogłam coś zrobić inaczej, z czegoś mogłam zrezygnować, tu mogłam pójść w innym kierunku. To jest naprawdę słaby moment.
Co by jednak już całkowicie nie ulec tej przerażającej wizji, Krzysiek podkreśla plusy takiego trybu życia. – Nasz rodzaj zajętości jest przecież pozytywny. Jesteśmy zajęci w fajny sposób, mamy co robić w życiu. Mam dużo pracy, pracę po pracy, zajęcia dodatkowe, sport, życie kulturalne, dziewczynę. Wiele z tych zajęć sprawia mi po prostu czystą przyjemność – ocenia i już nieco mniej radośnie, ale ze swego rodzaju nadzieją w głosie dodaje: – 29 lat to wiek, kiedy założyłem kalendarz. Po raz pierwszy był mi potrzebny. Teraz czuję, że będzie już ze mną zawsze, a pozycji w nim będzie coraz więcej. Godzę się z tym – mówi.
Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl
