Pamiętacie początki serialu "Klan"? Fryzurę Moniki Ross, zbolałą minę Elżbiety Chojnickiej? Jeśli nie, już niedługo będziecie mogli sobie przypomnieć. 16 czerwca odbędzie się OPOPOK - OgólnoPolskie Oglądanie Pierwszego Odcinka "Klanu".Trzej panowie: Kacper Gładkowski, Szymon Kołacz i Mariusz Pączkowski, zrozpaczeni nagłym odejściem Rysia, postanowili uczcić jego pamięć i organizują mu wspominkowy wieczór w Toruniu i Rzeszowie. Ale powodów jest więcej. OPOPOK wypada w 15 rocznicę rozpoczęcia emisji telenoweli.
Przed 70. urodzinami Marii w domu Lubiczów zjawia się, po długiej nieobecności, ich córka Monika. W domu Pawła trwają tymczasem gorączkowe przygotowania do wizyty u babci. Żona Krystyna i dwie córki czekają na wiecznie spóźniającego się ojca. Na urodziny Marii wybiera się także Ryszard z żoną. Oboje są w ponurych nastrojach. Wyniki kolejnych badań lekarskich pozbawiły Ryśka resztek nadziei na posiadanie potomstwa. W rodzinnej aptece pełni dyżur Elżbieta, najstarsza z córek Lubiczów. Tak w pigułce wyglądała fabuła pierwszego odcinka serialu "Klan". Jeśli jesteście ciekawi, jak zrealizowano skomplikowaną fabułę w wersji audiowizualnej, będziecie mogli przekonać się już za 16 dni podczas OgólnoPolskiego Oglądania Pierwszego Odcinka "Klanu".
– Gdzie to będzie? – pyta mnie przez telefon Barbara Bursztynowicz.
Odpowiadam, że wydarzenie odbędzie się w trzech miejscach: toruńskich knajpach Cesky Sen i Tarrtat, a także w Rzeszowie, dokładnie w Od Zmierzchu do Świtu w Rzeszowie przy ul. Mickiewicza 1/3.
– Bałabym się to oglądać. W zderzeniu z rzeczywistością będzie to wyglądać bardzo archaicznie – z uśmiechem stwierdza Bursztynowicz.
To doskonała opcja dla antyfanów Euro. Zamiast zadręczać się meczem Polski z Czechami, powrócą się do czasów, w których o organizacji mistrzostw nawet nie śniliśmy.
Poza tym "Klan" jest polską produkcją kultową. Najdłużej emitowany polski serial bez wątpienia zasługuje na takie miano. Od 16 czerwca 1997 roku telenowela nie schodzi z anteny. Trwa już tak długo, że nawet aktorzy związani z serialem nie pamiętają fabuły pierwszego odcinka. – Nie wiem co działo się na początku – mówi Tomasz Stockinger, serialowy dr Lubicz. – Ale razem z Agnieszką Kotulanką poprosiliśmy scenarzystów, żeby do naszego małżeństwa nie wprowadzali romansów. Oczywiście, były obawy, że świętą postawą rodem z "Bill Cosby Show" znudzimy widzów. Ale plan się powiódł. Przez 15 lat jesteśmy wierni i popularni. Widać, że stała widownia woli oglądać na ekranie zgraną parę – dodaje.
Tak idealnym pożyciem małżeńskim nie mogła pochwalić się Elżbieta Chojnicka. – Ela była bardzo zahukana. Przejmowała się wszystkim, a w jej życiu dużo się działo. Córka Beata spotykała ze starszym mężczyzną, syn Michał uległ ciężkiemu wypadkowi. Mąż ją zdradzał, sama miała romans. Te emocje dawały pole do aktorskiego popisu – mówi Barbara Bursztynowicz, wcielająca się w postać Elżbiety.
W "Klanie" rodzina była liczna, ale świat mały. Wystarczy spojrzeć na Beatę i Jacka Boreckiego. Razem wychowywali syna ze związku Beaty z Piotrem Rafalskim. Ale także Jacek miał bliskie kontakty z rodziną Rafalskich. Korzystając z okazji, że córka psychologa jest już dorosła, miał z nią romans.
Z roku na rok serial upodabniał się do tasiemcowej produkcji wszechczasów. – "Mody na sukces". Ridge Forrester miewał romanse ze swoimi siostrami i ich dziećmi.
Niejeden chciałby też, by tak jak bohaterowie mody na sukces, Rysiek z "Klanu" otrzymał licencję na zmartwychwstanie. Na razie nie ma na to szans. Musimy zadowolić się więc OPOPOK-iem.
W "Klanie" był też czarny charakter, rodzima Brooke. Monika Ross z powodu osobistej tragedii sprzed lat, nie utrzymywała kontaktów z rodziną. Drugi mąż, Wojciech Nawrot, wspólnik Pawła, zginął we własnym mieszkaniu kilka dni po ślubie, zostawiając jej 80% udziałów w "El-Medzie". Dwukrotnie rozpadał się związek z detektywem Bogdanem Sawickim. Była właścicielka butiku "Ramona", miała problemy z chorobą alkoholową oraz uzależniła się od hazardu.
Niespotykany do tej pory w Polsce format, bijący z frontu świeżością, od kuchni emanował przaśnością. – Występowaliśmy w swoich ubraniach – mówi Tomasz Stockinger.
Trochę inną wersję zdarzeń przedstawia Barbara Bursztynowicz. – Byliśmy ubierani bardzo skromnie. Już w tamtych czasach nasze stroje były bardzo de Mode – przyznaje.
W drugiej serii „Klanu” Ola zaraziła wirusem komputer chłopaka Agnieszki, ponieważ uruchamiała na nim nielegalnie kopiowane gry. W jednym z odcinków mogliśmy zobaczyć, w co gra Ola. Był to... wygaszacz ekranu w Windows 95.
Do potocznej mowy weszło rysiowe "Umyjcie rączki". Internauci zaśmiewają się z Elżbiety, która zwróciła się do Jerzego: "Kochanie, mamy bardzo wysoki rachunek za energię elektryczną”, a przed rozmową z szefem, niczym przykładna maturzystka powiedziała: „Tylko proszę cię, nie bądź Konradem Wallenrodem”. Starszych partnerów córek rodzice nazywali "Rafalskimi", Elżbieta z "Klanu" była jednocześnie żoną Knorra i narzeczoną Faraona.
– To był rodzaj przygody, wielka niewiadoma. Przed wakacjami wyemitowano jeden odcinek, później mieliśmy dowiedzieć się co dalej. Serial dobrze się przyjął, dostaliśmy więc propozycję pracy przez cały rok. Dziś 12-miesięczny kontrakt nikogo nie dziwi, wtedy było to niesłychane.
Polacy bardzo zaangażowali się w życie Lubiczów. Na tyle, że mieszali serialową fikcję z prawdziwym życiem. – Zawodu aptekarza uczyła mnie prawdziwa pani magister, zresztą Elżbieta. A produkcja wynajmowała prawdziwą aptekę. Podczas nagrań była ona otwarta także dla klientów. Podczas jednego z nagrań na plan wtargnął chory, podszedł do mnie stojącej po drugiej stronie lady i podał receptę. Nie zauważył włączonych kamer. Poczułam się nieswojo i powiedziałam tylko tyle, że zawołam koleżankę. I poszłam na zaplecze – relacjonuje Barbara Bursztynowicz.
Początki "Klanu" to mieszanka nieporadności, oczekiwań, a jednocześnie wielkiego podekscytowania. Atakowani przez telewizję serialami najróżniejszej postaci, dzięki akcji OPOPOK możemy zobaczyć, od czego się zaczęło. Spotkajmy się w Toruniu, czy Rzeszowie i obejrzyjmy wspólnie pierwszy odcinek "Klanu". Rysiu na pewno będzie z nas dumny.