Nowoczesna Ryszarda Petru szła do wyborów pod hasłem liberalizmu gospodarczego i neutralności światopoglądowej. "Związki partnerskie powinny być zalegalizowane" – jasno deklarowało ugrupowanie na swojej stronie internetowej. Teraz lider Nowoczesnej jest zdumiony pomysłem składania projektu ustawy w tej sprawie. Czy Nowoczesna wrzuciła na wsteczny?
Barwy kampanii
A miało być tak pięknie. W czasie kampanii wyborczej portale na rzecz praw człowieka osób LGBTQ z zadowoleniem informowały, że wreszcie zaczyna być normalnie, czyli na listach Nowoczesnej znajdują się homoseksualni kandydaci, którzy tak jak heteroseksualiści nie ukrywają swojej orientacji. Jeszcze w połowie stycznia partia zorganizowała konsultacje społeczne na temat związków partnerskich i wezwała do wznowienia parlamentarnej dyskusji na ten temat. Wiceprzewodnicząca Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus zapewniała, że jest to kwestia ważna dla ugrupowania, a konsultacje będą kontynuowane. Tymczasem wygląda na to, że na dyskusji (i – jak uczy doświadczenie – zapewne nieparlamentarnej) może się skończyć. Świadczy o tym wpis lidera Nowoczesnej na Twitterze.
Jeśli nie Petru, to kto?
Ten sam Ryszard Petru, który kilka miesięcy temu kreował się na przedstawiciela zmiany pokoleniowej i bez wahania wyrażał poparcie dla związków partnerskich, teraz, w obliczu konkretów, zachowuje daleko idącą powściągliwość. Skoro "pierwsze słyszy" o tym, by Nowoczesna miała złożyć projekt ustawy w tej sprawie, to od kogo oczekiwał jego złożenia? Zajadle przeciwnego prawom osób nieheteroseksualnych PiS-u? Platformy, która nie chciała załatwić sprawy przez 8 lat rządów? Rywalizującego z PiS-em o sympatię biskupów PSL-u? A może od ugrupowania Kukiza?
Pod tweetem Ryszarda Petru wywiązała się gorąca dyskusja zwolenników i przeciwników złożenia projektu ustawy. Głos zabrała także Katarzyna Lubnauer, posłanka Nowoczesnej z Łodzi.
O ile konieczność przygotowania dobrego merytorycznie projektu nie budzi wątpliwości, o tyle pojawia się pytanie, czy wobec słów Petru taki projekt w ogóle powstanie. Na marginesie warto zauważyć, że złożenie projektu miałoby charakter wyłącznie symboliczny, gdyż obecny Sejm nie przegłosowałby ustawy o związkach partnerskich w myśl zasady "skoro osoby nieheteroseksualne mogą tak jak heteroseksualiści wziąć ślub z osobą przeciwnej płci, to przecież nie ma dyskryminacji".
Posłanki Nowoczesnej uspokajają
Co na temat zamiarów Nowoczesnej mają do powiedzenia jej najbardziej znane posłanki? Katarzyna Lubnauer, członkini stowarzyszenia Instytut Tolerancji, mówi, że poparcie dla związków partnerskich w Nowoczesnej jest oczywiste, a Petru jedynie wyraził zdumienie, że w roli rzecznika prasowego jego partii wystąpił szef Platformy, Grzegorz Schetyna. "Grzegorz Schetyna jest ostatnią osobą, która mogłaby mówić w imieniu Nowoczesnej". Na pytanie czy konsultacje z organizacjami działającymi na rzecz praw człowieka zakończą się projektem ustawy o związkach partnerskich Lubnauer mówi: "Nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam. Na tak wczesnym etapie konsultacji trudno mówić o końcowych rezultatach".
Dzień Świstaka?
Czy taka strategia nie przypomina ośmioletnich wykrętów Platformy, która nie przegłosowała żadnego z kilku projektów ustaw o związkach partnerskich, wliczając w to jej własne? Posłanka Nowoczesnej z Torunia Joanna Scheuring-Wielgus stanowczo zaprzecza: "Jesteśmy zupełnie inni niż Platforma – dotrzymujemy swoich obietnic. Popieraliśmy i nadal popieramy związki partnerskie. Ale w tym momencie trudno przesądzić, czy konsultacje społeczne skończą się projektem ustawy, czy rozbudowaniem programu Nowoczesnej".
Czyli Nowoczesna nie wrzuca na wsteczny? – dopytuję posłankę Lubnauer. "Absolutnie nie. Konsekwentnie trzymamy się naszego programu" - zapewnia.