Reklama.
W styczniu ubiegłego roku przeprowadzono spektakularny atak na popularny serwis randkowy Topface. Miliony użytkowników, którzy założyli na nim konta z nadzieją nawiązania znajomości z bratnią duszą, przeżyło grozę, gdy okazało się, że cyberprzestępcy wystawili na sprzedaż na forach internetowych bazę zawierającą ich informacje osobiste oraz dane logowania na czele z adresami e-mail. Nie tylko pojawiła się obawa, że dane te mogą stać się kartą przetargową szantażystów (niektóre dotyczą przecież bardzo intymnych spraw), ale również wystąpiło ryzyko, że zostaną one wykorzystane do włamania się na inne serwisy online. Dlaczego? Ponieważ mimo wielokrotnych apeli o zachowanie bezpieczeństwa wciąż znaczący odsetek internautów używa do logowania w różnych zakątkach internetu tego samego hasła!
Na głęboką traumę w związku z poszukiwaniem pokrewnej duszy w sieci narażeni są też użytkownicy aplikacji randkowych. Nad tymi usługami nieustannie krąży widmo – widmo hackingu. Według badania IBM, ponad 60% popularnych aplikacji niewystarczająco zabezpiecza dane swoich użytkowników przed cyberatakami. O ryzyku z tym związanym w rozesłanym do mediów komunikacie prasowym opowiadał Caleb Barlow, wiceprezes IBM Security:
Caleb BarlowWiceprezes IBM Security
Wielu klientów pokłada ogromne zaufanie w swoje mobilne telefony, jeśli chodzi o użytkowanie różnych aplikacji. To właśnie to zaufanie daje hakerom szansę wykorzystania słabych punktów, jakie można znaleźć w aplikacjach randkowych. (...) Za ich pośrednictwem osoba przeprowadzająca atak może m.in. dotrzeć do twoich kontaktów, podszyć się pod ciebie i wysłać do twoich znajomych wiadomości ze złośliwym kodem, który potencjalnie zainfekuje ich urządzenia. (…) Dlatego klienci muszą uważać, by nie ujawniać zbyt wiele informacji w serwisach randkowych, gdy starają się zawrzeć z kimś bliższą znajomość.
Dlaczego aplikacje randkowe są łakomym kąskiem dla hakerów? Większość z nich wystawia właścicieli smartfonów na żer internetowych przestępców, ponieważ mają one dostęp do wielu źródeł danych takich jak aparat, mikrofon, lokalizacja GPS czy karta pamięci. Dzięki temu osoby, z którymi bynajmniej nie mielibyśmy ochoty się poznać, mogą nas śledzić, przejąć kontrolę nad naszym telefonem czy wykraść dane billingowe, jakie na urządzeniu przechowują „miłosne” aplikacje.
W poważne tarapaty mogą popaść szczególnie osoby, które nawet w miejscu pracy nie mogą się powstrzymać przed tym, żeby nie flirtować za pośrednictwem mobilnej aplikacji. Jeśli do tego celu wykorzystują służbowy telefon czy tablet, mogą internetowym złodziejom podać na tacy firmowe dane, nie wspominając już o tym, że „dziury” istniejące w zabezpieczeniach tych aplikacji pozwalają przestępcom uzyskać zdalny dostęp do przenośnego urządzenia i „założyć podsłuch”. W konsekwencji właściciel urządzenia nieświadomie staje się „oczami i uszami” hakera podczas spotkań biznesowych, w których uczestniczy.
Po pewnym czasie okazuje się, że zamiast pięknych chwil u boku wymarzonego partnera/partnerki, są przykre doświadczenia w gabinecie szefa, który obwinia nas o straty wizerunkowe i finansowe, jakie poniosła firma w związku z niewłaściwym użytkowaniem służbowego sprzętu. Efekt końcowy? My dalej cierpimy z powodu niezrealizowanego marzenia o miłości, a głowę dodatkowo zaprzątają nam kłopoty finansowe, bo przełożony wręczył nam wypowiedzenie.
POPULARNE APLIKACJE RANDKOWE
• Tinder
• Date-Me
• Badoo
• Sympatia
• ZOOSK Online Dating
• Who's Next
Dyskomfort osób romansujących przez internet ma również swoje źródło w fakcie, że nie zawsze odpowiedzialnie postępują założyciele portali randkowych i twórcy aplikacji mobilnych służących do zawierania znajomości na odległość. Poza słabym algorytmem szyfrowania danych skutkującym niedostateczną ochroną danych użytkowników równie duże znaczenie dla przyjemności czerpanej z randkowania online ma stabilność serwerów i oprogramowania - to ona gwarantuje, że nasze miłosne wojaże po internetowych kanałach komunikacji nie będą zakłócane przez tzw. problemy techniczne.
Awaria serwera odpowiedzialnego za przechowywanie i przesyłanie danych może położyć kres istnieniu każdego dobrze zapowiadającego się serwisu randkowego. Nawet kilkudniowa przerwa w dostępie do własnego konta i profili interesujących osób może spowodować masowy odpływ użytkowników serwisu do konkurencji. W ostatecznym rozrachunku serwis, który powinien tętnić życiem i nieść pozytywne emocje, obumiera z braku zainteresowania, tak jak roślina, która nie jest podlewana.
Usterki techniczne serwerów nie muszą wynikać ze złej woli ich administratorów. Czasami nie są oni w stanie przewidzieć, że stworzony przez nich portal zyska aż tak ogromną popularność. Jeśli za lawinowym napływem randkowiczów nie pójdą konieczne inwestycje w administrację sieci, obciążenie serwera będzie skutkowało powtarzającymi się awariami. Niektórzy przedsiębiorcy ulegają też „gorączce” biznesu na portale randkowe, nie zdając sobie do końca sprawy, jak rozbudowana powinna być infrastruktura IT obsługująca strony internetowe, które swatają ludzi na odległość.
Paweł Skarżyński, kierownik produktu hosting z firmy home.pl, dodaje, że awaryjność serwera niekoniecznie musi być efektem funkcjonowania samej platformy sprzętowej. Czasem ważniejsze nie są drzwi (serwer), ale osoba, która ma do nich klucze. A w tym konkretnym przypadku klucznikiem jest programista.
Paweł SkarżyńskiKierownik produktu hosting, home.pl
Nie zawsze wolne czy niestabilne działanie serwisu zależy w całości od platformy sprzętowej. Serwer to narzędzie, z którego możliwości korzysta programista i to na efekcie jego pracy spoczywa w dużej mierze odpowiedzialność za bezpieczeństwo danych użytkowników. Znacząca większość dostawców (serwery wirtualne, serwery VPS, chmury obliczeniowe) bardzo mocno dba o bezpieczeństwo całej swojej infrastruktury, jednak jeden słaby punkt może skutecznie unieruchomić platformę lub przyczynić się do wycieku danych utrzymywanych serwisów, a to przełożyć się na upublicznienie naszych prywatnych danych i narażenie nas na liczne nieprzyjemności.
W sektorze mobilnych usług randkowych szukający romantycznych uniesień też mogą przeżyć zawód i bynajmniej nie miłosny. Rosnący popyt na urządzenia przenośne, w szczególności na smartfony, powoduje, że jak grzyby po deszczu powstają aplikacje mobilne, w których upatruje się metody na szybkie wzbogacenie się. Problem w tym, że żądza zysku przesłania często staranność o jakość wypuszczanych na rynek programów. Dostępne w sklepach internetowych aplikacje bywają niestabilne, często udostępniane są ich wersje testowe, w których roi się od błędów i niedoróbek. Dlatego warto zawsze przejrzeć wystawione im opinie, aby później samemu nie doświadczyć frustracji związanej z nieprawidłowo działającą aplikacją. Najlepiej więc ograniczać się do sprawdzonych na rynku usługodawców.
Zdarzają się też przypadki, że oferowane w internecie aplikacje tylko udają programy pomagające w tworzeniu związków uczuciowych. W rzeczywistości mogą być koniem trojańskim zwiększającym niebezpieczeństwo wyłudzenia danych użytkownika. Z uwagi na to zagrożenie ci, którzy wierzą, że przez smartfon trafi ich strzała Amora, powinni pobierać aplikacje jedynie z zaufanych źródeł (renomowane sklepy internetowe, oficjalne strony producentów aplikacji).
Bezpieczeństwo i stabilność – na tych filarach powinny opierać się serwisy i aplikacje randkowe. Byłoby przecież wielką szkodą, gdyby cudowne uczucie, jakim jest miłość, nie stało się naszym udziałem z powodu... błędu wyskakującego na ekranie komputera lub smartfonu.
Artykuł powstał we współpracy z home.pl.
Napisz do autora: dawid.wojtowicz@innpoland.pl