Kierowcy czekający na wyjazd z płatnego odcinka autostrady A4 między Gliwicami a Wrocławiem musieli uzbroić się w cierpliwość i czekać aż pół godziny na bramkę wyjazdową. Jak tłumaczy firma nadzorująca pobór opłat - winni temu są kierowcy, którzy muszą nauczyć się obsługi nowego systemu.
Wszystko za sprawą wprowadzenia opłat na odcinku między Gliwicami a Wrocławiem. Choć system ich poboru był testowany na kilka dni przed debiutem, to, jak się okazało, zawiódł on już pierwszego dnia po starcie. Dziś GDDKiA tłumaczyło się, że nie jest temu winne, ponieważ wszystkie bramki były czynne, a oni zrobili wszystko, co było w ich mocy, aby usprawnić ruch pojazdów. Efekt był taki, że tuż przed godziną 15.00 korek rozciągnął się na odległość 3 km.
Dorota Prochowicz, przedstawicielka firmy Kapsch, organizującej pobór opłat, tłumaczyła mediom, że winni są kierowcy, którzy muszą zobaczyć, jak funkcjonuje nowy system i nauczyć się usprawnienia procedury opłat. Dzisiaj, żeby usprawnić ruch, na każdym stanowisku obok automatu czekali pracownicy, którzy pomagali kierowcom w obsłudze nowego sprzętu. Czyżby obsługa bramek była aż tak skomplikowana?
- Tu nie chodzi o bramki. Myślę, że korki utworzyły się za sprawą dwóch powodów. Po pierwsze, jest to dzień, w którym pobór opłat dopiero wystartował, a więc ruch przy wjeździe i wyjeździe wygląda nieco inaczej, choćby dlatego, że trzeba się zatrzymać i wziąć bilet. Po drugie, zaczyna się weekend, który spowodował paraliż w ruchu w godzinach szczytu - mówi w rozmowie z nami rzecznik GDDKiA, Urszula Nelken.
Jednak kierowcy są innego zdania. Jak twierdzą, już wcześniej zgłaszali, że bramek do wyjazdu na autostradzie jest po prostu za mało. Dziś nerwowo reagowali na wprowadzone zmiany: - To skandal. Ktoś powinien stracić za to pracę... Niewiele mniej czasu zajęła droga z Opola niż stanie tutaj. Jeżeli już chcieli postawić bramki na tak ruchliwym odcinku, mogli przynajmniej policzyć, ile ich powinno być. Całkowita amatorszczyzna - mówi jeden z kierowców w rozmowie dla Gazeta.pl.
Rzeczniczka GDDKiA przekonuje, że liczba bramek jest odpowiednia. Urszula Nelken twierdzi, że wciąż trwają pracę nad rozwiązaniem tego problemu. Jak zapewnia, GDDKiA robi wszystko, aby usprawnić ruch pojazdów. Dobrym rozwiązaniem może być elektroniczny pobór opłat za pomocą niewielkich urządzeń pokładowych, tzw. viaauto, które są już dostępne dla samochodów osobowych.