
Nadszedł czas na poważną debatę. W internecie rozkręciła się spirala nienawiści. Nie pozwolimy się zastraszyć - mówi Joanna Grabarczyk z HejtStop w rozmowie z Anną Dryjańską.
To dyskusja o języku nienawiści i podżeganiu do agresji, na który nie ma zgody – nigdy i dla nikogo.
W ciągu nieco ponad trzech lat w całej Polsce zamalowaliśmy setki tysięcy metrów bieżących nienawistnych napisów na elewacjach budynków. Podobnie, choć cyfrowo, sprzątamy Facebooka z mowy nienawiści. Chcemy, by przestrzeń publiczna, zarówno ta realna jak i cyfrowa, była przyjazna dla nas wszystkich.
1. Co to jest mowa nienawiści?
Mowa nienawiści (z ang: „hate speech”) nie jest zdefiniowana w polskich przepisach. Zazwyczaj to określenie odnosi się do wszelkich wypowiedzi (bez względu na ich formę – słowną czy inną), które szerzą, propagują lub nawołują do nienawiści w stosunku do pewnych grup osób, ze względu na wyróżniające je wspólne, a niezależne od nich cechy.
Za takie cechy tradycyjnie uznawano przynależność rasową, narodowościową czy etniczną, niemniej od lat 80-tych dołączyły do nich również inne powody stygmatyzacji, takie jak: orientacja seksualna, płeć, wyznanie, upośledzenie umysłowe. Mowa nienawiści przejawia się najczęściej w kierowaniu pod adresem danej grupy lub jednostki obraźliwych epitetów i wyzwisk.
2. Czym mowa nienawiści różni się od krytyki lub przeklinania?
Oczywiście prawo nie zakazuje ani krytyki, ani (do pewnego stopnia) posługiwania się wulgaryzmami. Mowa nienawiści to jednak więcej niż krytyka. Krytyka jest negatywną oceną postępowania danej osoby. Może być ona zjadliwa, a nawet bolesna, jeśli tylko jest uzasadniona i rzetelna.
Jeżeli jednak mamy do czynienia z negatywnymi wypowiedziami, które niosą ze sobą agresję, a ich celem jest wyłącznie obrażenie, poniżenie, zastraszenie adresata, to nie mamy już do czynienia z krytyką, a właśnie mową nienawiści. To samo dotyczy przekleństw.
Przekleństwa dotyczące danej osoby mogą być uznane za zniewagę (przestępstwo określone a art. 216 k.k. ) lub naruszenie dóbr osobistych (czci, godności osobistej). Jeśli jednak są intensywne, agresywne i może się z nimi wiązać podżeganie do ataku na tę osobę, to takie zachowania możemy uznać je za formę mowy nienawiści.
3. Mamy wolność słowa. Czy nie wystarczy ignorować nienawistne wypowiedzi?
Mam wrażenie, że wolność słowa to ulubione hasło internetowych (i nie tylko) hejterów. Trzeba jednak pamiętać, że jak stwierdził w jednej ze spraw Europejski Trybunał Praw Człowieka, wolność słowa to nie tylko przywileje, ale także obowiązki i odpowiedzialność. Ma ona swoje granice i są one wyraźnie zaznaczone zarówno w polskiej Konstytucji, jak i we wszystkich międzynarodowych dokumentach ochrony praw człowieka.
Jedną z tych granic jest ochrona praw i wolności innych osób. Ochrona przed zniesławieniem, obelgami i strachem. Powoływanie się na wolność słowa w przypadku nienawistnych, agresywnych wypowiedzi jest więc nieporozumieniem.
Słowa potrafią ranić, a historia pokazuje, że mogą również prowadzić do tragedii – zbrodni ludobójstwa i masowych prześladowań. Np. w 1994 r. radiowa propaganda stacji RTLM, skierowana przeciwko Tutsim i słynne hasło „Trzeba ściąć wysokie drzewa” były jednym z czynników prowadzącym do ludobójstwa w tym kraju, które kosztowało życie, według różnych szacunków, od 800 000 do ponad 1 000 000 ludzi.
4. Czy polskie prawo zakazuje mowy nienawiści?
Nie mamy obecnie przepisów, które wprost definiują mowę nienawiści. Mimo to w kodeksie karnym istnieją przepisy, które można odnosić do tego rodzaju zachowań. Są to przede wszystkim : art. 119 § 1 k.k. (penalizuje stosowanie przemocy fizycznej lub groźby bezprawnej wobec grupy osób, lub pojedynczej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości); at. 256 k.k. (penalizuje nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość), art. 257 k. (penalizuje publiczne znieważanie grupy ludności albo poszczególnej osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z naruszanie z takich powodów nietykalności cielesnej danej osoby).
Trzeba zwrócić uwagę, że powyższe przepisy przewidują zamknięty katalog „przesłanek” nienawistnych zachowań (rasa, pochodzenie etniczne, wyznanie lub jego brak). Nie obejmują innych grup osób, które są na nie narażone, takich jak np. orientacja seksualna, płeć czy niepełnosprawność. Od kilku lat zgłaszane są (przez różne środowiska) propozycję rozszerzenia tego katalogu, niestety na razie bezskutecznie…
5. Jak możemy zareagować, gdy zetkniemy się z mową nienawiści?
Warto w takim przypadku skierować zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a także – jeśli nienawistne działania mają miejsce w Internecie – zawiadomić o tym administratora i domagać się usunięcia tych treści. Można również zwrócić się o wsparcie do organizacji pozarządowych zwalczających mowę nienawiści, które monitorują tego rodzaju działania i mają wypracowane metody w zgłaszaniu naruszeń prawa.
Po co wchodzić na drogę prawną? Chociaż może nam się wydawać w wielu przypadkach, że zwalczanie np. internetowych hejterów to „walka z wiatrakami”, nie rezygnujmy. Mam wrażenie, że to brak reakcji i poczucie społecznego przyzwolenia na popsucie języka debaty publicznej tylko wzmacnia to niebezpieczne społecznie zjawisko.
Napisz do autorki: anna.dryjanska@natemat.pl
