
Zygmunta Szendzielarza komuniści oceniali jako wyjątkowo twardego, nieprzejednanego partyzanta. Obawiali się go nawet po śmierci, atakując jednego z żołnierzy "Łupaszki" – Pawła Jasienicę, a także satyryka Janusza Szpotańskiego, autora "Ballady o Łupaszce". Obawiali się i słusznie, bo legendarny dowódca V Wileńskiej Brygady AK, zwanej też Brygadą Śmierci, chciał Polski czystej jak łza. Polski niepodległej.
Wobec tej niesłychanej i ohydnej zbrodni i wobec tego, że ostrzeżenie moje nie poskutkowało, poleciłem podległym mi oddziałom Armii Krajowej wykonanie odwetu na oddziałach litewskich. Ponadto komunikuję, że moralni sprawcy mordu będą ukarani na mocy wyroku sądu specjalnego.
Nie jesteśmy żadną "bandą", jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich. Niejeden z Waszych ojców i braci jest z nami. (...) My chcemy, by Polska była rządzona przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez cały Naród.
Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl
