14-letni Michał z Krosna to klasa sama w sobie. Gdy blisko pięć lat temu zobaczył dramat osób chorujących na raka, uznał, że chce ich wesprzeć. Zdecydował się zapuścić włosy, aby potem je ściąć i przekazać na peruki dla osób po chemioterapii. I nie przeszkadzało mu, że wołali za nim "pedał" i "conchita". – Nic wielkiego nie zrobiłem, jestem zwykłym chłopakiem ze wsi – mówi w wywiadzie dla naTemat.
Michał: Oczywiście, oglądałem jakiś film z mamą i trafiliśmy na reklamę jednej z akcji charytatywnych. Mama zaczęła przeglądać strony różnych fundacji i znalazła taką, która zbiera włosy dla dzieci chorych na raka.
Ile masz teraz lat?
14.
Czyli miałeś wtedy niecałe dziesięć lat. Tak mocno ruszyły Cię te apele?
Z mamą nie da się niczego oglądać, bo zawsze płacze. Tak mnie to wtedy ruszyło, jak zobaczyłem ją ze łzami w oczach, że zechciałem też zrobić coś dla innych.
Nie miałeś żadnych wątpliwości? Długie włosy u chłopaka to jednak wyjątek.
Szczerze mówiąc nie miałem wątpliwości - to tylko włosy. Przeszkodą było tylko to, że byłem wyśmiewany przez kolegów. Zaczęło się to wtedy, gdy miałem już ciut dłuższe włosy i zaczynałem nosić opaski, żeby nie wpadały mi do oczu. Krzyczeli za mną "dziewczynka", "zdejmij tą opaskę","weź się w końcu obetnij".
Wiedzieli, dlaczego to robisz?
Oczywiście było to przykre, ale jestem dosyć skromnym człowiekiem i nie chciałem nikomu mówić o tej akcji. Tak zostało do samego końca. Moim idolem był dziadek, który też ma długie włosy i wspierał mnie przez cały czas zapuszczania.
I nie spodziewałeś się, że zapuszczanie włosów, nawet w takim celu może sprawić Ci problemy?
Nie, byłem wtedy dopiero w trzeciej klasie, więc nie byłem zbyt świadomy, że mogę się spotkać z tak zwanym hejtem.
Ja bym chyba nie wytrzymał i powiedział takiemu hejterowi, po co to robię. Nie kusiło?
Mówiłem o tym tylko w internecie, gdy ktoś mnie wyzywał. Nazywali mnie "Michaliną" itd. Tłumaczyłem, że zapuszczam włosy dla dzieci chorych na raka.
A jak jest teraz, po obcięciu?
Dziś byłem pierwszy raz w szkole z krótkimi włosami. Bardzo dużo nauczycieli, którzy dowiedzieli się o mojej akcji reagowało pozytywnie. Chwalili, że jestem szlachetny. Ze strony kolegów niczego nie usłyszałem, raczej od koleżanek.
Trudno było dotrwać do końca? Nie miałeś dość?
Nigdy nie myślałem o ścięciu włosów. Dopiero przez ostatni tydzień nosiłem się z tym tematem, bo uznałem, że już chce je oddać i zobaczyć jak to będzie. W czasie tych blisko pięciu lat bardzo pomagała mi mama. Mówiła, że wyglądam super. Podobnie jak dziadek, który mówił, żebym się nie przejmował. To było dla mnie bardzo dużym wsparciem.
Też miałem długie włosy, blisko przez dziesięć lat. Pamiętam, że dla chłopaka nie jest to do końca wygodne.
No tak, to się wiąże z długim myciem, czesaniem i suszeniem. Strasznie mi to przeszkadzało, gdy wracałem np o 22:00 od kolegi i musiałem się nimi zająć. Pół godziny suszenia, one dalej mokre itd.
Dbałeś o nie jakoś szczególnie? W końcu włosy miały pójść na perukę, żeby ktoś z nich skorzystał.
Oczywiście, musiałem je czesać, co próbowałem robić, choć przy tylu włosach było czasem naprawdę ciężko. Mama musiała mi przy tym pomagać.
Gdy je zapuszczałeś, myślałeś o tym, że nosisz je dla kogoś?
Tak, często o tym myślałem. To było coś dla mnie ważnego. Jedno z marzeń, które mogłem spełnić w bardzo łatwy sposób.
Jak się czujesz po tym całym "projekcie"?
To jest tak, jakby nosiło się przez pięć lat kaptur na głowie i nagle ściągnęło. Jest różnica w tym, jak ludzie na mnie patrzą. Czuję, że jestem inny.
Co sądzisz o noszeniu długich włosów przez facetów? W końcu to sama fryzura, a nie twoja akcja były hejtowane.
Uważam, że jest to zupełnie normalnie i nie powinno to nikomu przeszkadzać. Przykładem niech będzie choćby James May, który miał długie włosy. Brałem przykład z wielu osób, które mi imponują. Mężczyźni, którzy mają długie włosy, nie powinni być w żaden sposób wyszydzani. To normalny wybór każdego człowieka.
Skąd więc te uprzedzenia?
Moja mama mówi, że z wychowania z domu. Druga taka, że jest się innym. Trzeci to zazdrość. Ktoś chciałby mieć długie włosy, mama mu nie pozwala, więc wyszydza innego.
Twoje włosy zostały już przekazane Fundacji Przyjaźni WeGirls?
Miały być wysłane dzisiaj, więc już chyba poszły.
Wiesz komu, czy też ilu osobom posłużą?
Nie ma dla mnie znaczenia, czy będzie je nosić jedna osoba, czy dwadzieścia. I tak się cieszę, że zrobiłem coś dla kogoś, kto ma mniej szczęścia ode mnie.
Masz duży odzew po poście na Facebooku o twojej akcji?
Zrobił naprawdę masakrę! Pojawiało się 200 lajków na minutę. Jest już ich ponad 55 tys. Ten post nie miał się tak rozejść, nie zależało mi na "fejmie". To miało trafić do fanów mojej mamy. Ja jestem tylko skromnym chłopakiem ze wsi i tak naprawdę nic nie zrobiłem, tylko ściąłem włosy.
Piszą do Ciebie?
Tak, mnóstwo osób pisze, że "szacun". Zapraszają mnie też do znajomych. Jedna wielka masakra! Ta reakcja jest dla mnie niezłym zaskoczeniem.
Ten odzew sprawia, że chcesz dalej działać? Jakiś nowy projekt?
Na razie będę chyba kombinował dalej z włosami, ale będę też próbował pomagać inaczej.
Jesteś z siebie dumny?
Tak, bo udało mi się zrobić coś dla kogoś. Kto mógł być po ciężkiej chorobie i terapii.
Nigdy nie wiadomo, kiedy komu, a kiedy nam coś się przytrafi.
Dokładnie, teraz ja zrobiłem coś dla kogoś, a niedługo może ktoś coś zrobi dla mnie.