Jak twierdzi "Fakt", rzeczniczka prasowa .Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz trzykrotnie przepłaciła za szkolenie medialne przeprowadzone przez jej sąsiadkę. Miało to miejsce w ubiegłorocznej kampanii wyborczej. Posłanka formacji Ryszarda Petru zapłaciła Dorocie P. za jednodniowy kurs 4550 zł. Za tę samą usługę jej mentorka zażądała od nieujawniającego swej tożsamości dziennikarza jedynie 1500 zł.
Dla porównania "Fakt" przytacza, że za zorganizowane dla całej partii szkolenie, wykład motywacyjny i trening u bardzo znanego psychologa i trenera,Jacka Walkiewicza partia zapłaciła 4920 zł. Gazeta sugeruje, że posłanka mogła sobie pozwolić na zapłacenie wysokiej kwoty sąsiadce, bo jej mąż był pełnomocnikiem finansowym kampanii .Nowoczesnej. Sama rzeczniczka twierdzi, że to był jej wybór, do którego miała prawo.
Kamila Gasiuk-Pihowicz jest najbardziej rozpoznawalną po Ryszardzie Petru postacią w .Nowoczesnej. Nasza redakcyjna koleżanka, Kalina Chojnacka kreśląc portret tej polityk zauważyła, że jest ona waleczna i merytoryczna. Rzeczniczka ewidentnie wybija się na tle większości swych partyjnych kolegów w Sejmie. Czy informacje "Faktu" mogą więc zakończyć tę błyskotliwą karierę?
Do informacji podanych przez tabloid odniosła się osobiście Gasiuk-Pihowicz:
Koszty szkolenia zostały pokryte z pieniędzy pozyskanych przeze mnie na moją kampanię parlamentarną. W żadnym stopniu nie obciążyły budżetu organizacji. Warto podkreślić (i robiliśmy to przez całą kampanię), że Nowoczesna i jej kandydaci przed ostatnimi wyborami, w przeciwieństwie do innych partii, nie korzystali w ogóle ze środków publicznych. Wszystkie pieniądze, które wydałam na kampanię, pochodziły z rodzinnych oszczędności i dobrowolnych wpłat od kilkunastu osób, które mi zaufały i zdecydowały się wesprzeć moją kampanię.
Od indywidualnej decyzji każdej z osób ubiegających się o mandat poselski zależało jak rozdysponuje pozyskane środki i z jakich narzędzi prowadzenia kampanii zdecyduje się skorzystać - czy przeznaczy pieniądze na ulotki, plakaty, reklamę w internecie i telewizji, czy podnoszenie kompetencji istotnych w kampanii wyborczej. Wydatek na szkolenie medialne mieści się jak najbardziej w wydatkach kampanijnych.
Decyzję o konieczności odbycia szkolenia medialnego podjęłam w sierpniu ubiegłego roku, w związku z objęciem w ramach kampanii funkcji rzecznika Nowoczesnej. Z zawodu jestem prawnikiem. Nie miałam doświadczeń związanych z kontaktem z mediami czy wypowiedziami dla prasy. Decyzja o szkoleniu była więc naturalną konsekwencją objęcia nowych obowiązków i chęci jak najlepszego ich wypełniania.
Ceny szkoleń medialnych mieszczą się w bardzo szerokich granicach: od tysiąca nawet do kilkudziesięciu tysięcy złotych za jeden dzień. Pilny tryb organizacji i przeprowadzenia szkolenia, w szczególności w okresie kampanii wyborczej, zapewne może dodatkowo podnosić cenę.
O tym jak w ramach odgórnie ustalonego limitu oraz posiadanego przez kandydata budżetu alokować środki i jak dzielić je pomiędzy poszczególne narzędzia kampanii nie decyduje pełnomocnik finansowy komitetu wyborczego, ale sam kandydat i jego sztab. Do zadań pełnomocnika należy nadzór nad finansami komitetu i poprawnością wydatków.