Posłanka .Nowoczesnej  Joanna Scheuring Wielgus.
Posłanka .Nowoczesnej Joanna Scheuring Wielgus. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Reklama.
Podpisałaby się pani pod listem amerykańskich senatorów do premier Beaty Szydło?
Joanna Scheuring Wielgus: Podpisałabym się pod tym w stu procentach! To kolejny sygnał dla rządu, że autorzy tego listu, nie mogą być dyskredytowani, tak jak poprzedni. Dobrze wiemy jak PiS nazywa takie listy z Europy. "To mówią europejscy lewacy" – a tutaj bardzo ważne jest to, że jednym z autorów listu jest John McCain, który ma bardzo mocną pozycję w Waszyngtonie.
No właśnie: McCain – czyli amerykańska prawica.
McCain jest twardym konserwatystą z Partii Republikańskiej, jest też zwolennikiem ostrego kursu wobec Rosji, ale również przyjacielem Polski i przyjacielem tej części Europy. Liczę na to, że Beata Szydło przestanie zaklinać rzeczywistość i prowadzić politykę, która doprowadza do spadku pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Także pogorszenia stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Posłowie PiS nie mogą podejść do tego listu obojętnie.
Czy grozi nam pogorszenie stosunków z USA?
Minister Waszczykowski powinien wziąć przykład jak należy pisać listy dyplomatyczne w polityce międzynarodowej. W sposób wyważony, bardzo kulturalny, ale mówiący w sposób bardzo przyjacielski, co się o naszym kraju myśli. To też lekcja dla naszej dyplomacji, która pod rządami PiS bardzo kuleje.

Co by Pani poradziła premier Szydło?
Obserwując zachowanie Beaty Szydło na wiele nie liczę. Ona jest samotnym politykiem, nie ma siły przebicia twardego polityka i zaczynam wątpić w jej skuteczność. Na początku myślałam, że premier jest w stanie walnąć pięścią w stół, ale patrząc na jej zachowanie na sali posiedzeń, obserwując czy ktoś się z nią liczy i rozmawia, to zaczynam wątpić w jej siłę polityczną
Czy taki list ma jakieś znaczenie w naszych wzajemnych relacjach? Czy to tylko mały starszak, a za tym nic nie pójdzie?
Nie traktowałabym tego listu jako straszak, ale jako mrugnięcie okiem. W takim sensie: "patrzymy i widzimy". Prawo i Sprawiedliwość wszystkie tego typu sygnały z Europy określa jako apele lewaków, że my się skarżymy – to jest oczywiście bzdurą! To jest wyważony list, w którym w sposób profesjonalny i dyplomatyczny zaznaczona jest troska o Polskę. Trzeba pamiętać, że jako kraj jesteśmy w newralgicznym punkcie w Europy. Nie można nas traktować tak jak Węgier. Jesteśmy traktowani zupełnie inaczej i chciałabym, żeby Beata Szydło to zrozumiała.

W liście czytamy o "erozji demokracji". A przecież Prawo i Sprawiedliwość wygrało demokratyczne wybory. Ostatnie sondaże dają im znaczne poparcie społeczeństwa. Nieoficjalnie posłowie PiS mówią, że ktoś się poskarżył...
To ich jedyne wytłumaczenie. Jak zawsze. PiS uprawia taki przekaz, że wszystkie głosy krytyczne z zagranicy, to efekt donosicielstwa. Ja się pytam: kto się skarży?
Mówią, że Ci co są odsunięci od władzy.
Nawet jeśli wygrali wybory, to ich siłą jest poszanowanie mniejszości. Oni tego kompletnie nie rozumieją. Oni też nie rozumieją, że głosowało na nich tylko 18 proc. obywateli Polski. Powinni wiedzieć o tym, że jest 50 proc. ludzi którzy w ogóle nie głosują, a pozostałe 30 proc. to głosujący na inne partie. Czyli tak naprawdę większość na nich nie głosuje.
Ale to PiS jest u steru.
Ja wiem, ale siłą większości powinien być szacunek dla mniejszości. Nie rozumieją dialogu, czym jest relacja, nie uznają kompromisów i to jest nie demokratyczne.
Cieszy się pani z tego listu?
Nie, nie cieszyłam się. Pierwszym wrażeniem było zaskoczenie. Ale o radości nie było mowy.

Napisz do autorki: kalina.chojnacka@natemat.pl