
Takiego komentarza o wsparciu dla polskich rodzin trudno było się spodziewać - szczególnie ze strony osoby duchownej. Siostra Małgorzata Chmielewska stwierdziła bowiem, że nowa ustawa wcale nie rozwiązuje problemów. "Zapłacimy wszyscy, skorzystają nie ci, którym to potrzebne", uważa.
REKLAMA
Zakonnica, która przewodzi wspólnocie "Chleb Życia", dającej dach nad głową bezdomnym czy samotnym matkom, nie jest przekonana do rodzinnych ustaw. Jej zdaniem, 500 zł i zakaz odbierania dzieci biednym rodzicom to… propaganda. I choć docenia idee rządu, to nie pochwala sposobu ich realizacji.
Zdaniem siostry Małgorzaty Chmielewskiej przyjęty właśnie program jest zbyt inkluzywny. – Nie można oczekiwać, że skoro ustawa 500 zł na dziecko daje komuś możliwość otrzymania pieniędzy, to będzie on dobrowolnie z nich rezygnował – mówiła w rozmowie z portalem "Deon". Jej zdaniem, należałoby wyznaczyć granice tak, by pomagać tym, którzy naprawdę tego potrzebują. Wytknęła rządowi to, że nie skorzystają samotne matki z dochodem powyżej 800 zł na osobę, ale dobrze sytuowane rodziny już tak. Siostrze nie podoba się też ograniczenie wiekowe - kiedy np. zasiłki wypłaca się do zakończenia edukacji, a nie 18 lat.
Chmielewska odniosła się równie krytyczne do zmian w kodeksie rodzinnym. Te uniemożliwiają odebranie dziecka ze względu na złą sytuację materialną. Problem w tym, że siostra nie zna takich przypadków, a wie, o czym mówi. – Powodem nie jest tylko bieda, są to zwykle problemy rodzinne, zaniedbanie, niemożność sprawowania opieki z powodu chorób lub zaburzeń, np. alkoholizmu – tłumaczyła. I dodaje, że czasami odebranie dziecka jest po prostu konieczne, inaczej dziecko czeka piekło. – Problem tkwi często w ludziach, a nie w treści ustawy – podsumowała.
źródło: deon.pl
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
